Polska nie chce więcej szczepionek i nie będzie płacić za zakontraktowane dostawy - oświadczył minister Niedzielski. Okazuje się, że inne państwa Europy nie podzielają jego zdania i nie zamierzają wesprzeć polskiego rządu w tej potyczce z koncernami farmaceutycznymi. Polsce może nie pójść być tak łatwo, jak przy zrywaniu kontraktu na Caracale.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Polski rząd szuka sojuszników w potyczce przeciw Pfizerowi. Państwa Unii dystansują się jednak od zapowiedzi Polski w sprawie zerwania umów szczepionkowych. Mówią, że Pfizer jest dla nich najważniejszym dostawcą i nie planują zmian — pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Problem jest stosunkowo świeży i wynika z zapowiedzi polskiego rządu, że nie będziemy już płacić za kolejne dostawy szczepionek przeciw COVID-19. Szczepionek już zakontraktowanych. Minister zdrowia Adam Niedzielski postanowił iść w ślady Antoniego Macierewicza. Ten zerwał przecież gotowy kontrakt na śmigłowce Caracal - co zresztą okupiliśmy pogorszeniem stosunków dyplomatycznych z Francją i 80 mln złotych kary.
Niedzielski z kolei zapowiedział, że nie będziemy już płacić za kolejne dostawy szczepionek i Pfizer ma ich nam nie przysyłać. Sprawa rozbija się o kilka kwestii. W Polsce zapotrzebowanie na szczepionki mocno spadło, jesteśmy zresztą jednym z najgorzej wyszczepionych państw w Unii Europejskiej. Odsetek zaszczepionych co najmniej jedną dawką szczepionki na koronawirusa wynosi w Polsce 59,02 proc. W pełni zaszczepieni stanowią 51,25 proc. całego społeczeństwa.
"Rezygnacja z nowych dostaw wiąże się z tym, że do tej pory Polacy przyjęli zaledwie ok. 56 mln zastrzyków. Już teraz w magazynach leży 25 mln niewykorzystanych preparatów, a tempo szczepień spada dramatycznie" – pisze "DGP". Już kilka dni temu dziennik pisał, że że chcemy zrezygnować z dostaw 67 mln dawek preparatu.
Druga sprawa to pieniądze. Zgodnie z kontraktem mamy jeszcze do odebrania 67 mld dawek szczepionki Pfizera za 6 mld złotych i 12 mld dawek Moderny za 1 mld złotych.
"DGP" pisze, że Polska zamierza wypowiedzieć też umowę Modernie. Podkreśla również, że odmowa zapłaty i przyjęcia dostaw może się wiązać z konsekwencjami prawnymi.
"Ministerstwo Zdrowia liczy jednak, że w takiej sytuacji dojdzie do przedsądowych polubownych rozwiązań, np. rozłożenia dostaw w czasie. Sprawą zajmowałby się według unijnego prawa sąd w Belgii" – pisze "DGP".
Nikt za nami nie stanie murem
Gazeta podkreśla, że Polska nie jest jedynym państwem, które może mieć problemy z wykorzystaniem szczepionki, oficjalnie jednak nikt działań Polski nie poparł. Dziennik pytał o to w Holandii, Czechach, Niemczech. Żadne z tych państw nie zamierza wstrzymywać płatności, jak robi to Polska. Wszyscy podkreślają, że umowę negocjowała Komisja Europejska i nie ma od niej wyjątków. Tym bardziej, że szczepionki i tak niedługo mają być przechowywane w jednym wspólnym magazynie i wydawane w miarę potrzeb. Na dodatek producenci już przesunęli dostawy na późniejsze terminy.
Co ciekawe - z informacji "DGP" wynika, że w umowie KE z dostawcami szczepionek może nie być klauzuli dotyczącej sytuacji, gdy podaż szczepionek przewyższa popyt. Ten błąd może spowodować, że miliony dawek będą się nadawać jedynie do wyrzucenia, bo będzie ich po prostu za dużo.