Stało się. Krajowa Spółka Cukrowa zyskała 14 spółek i zmieniła nazwę na "Krajową Grupa Spożywczą". To oficjalny początek holdingu, który prześmiewczo określany jest "PGR-ami bis". Przedstawiciele rządu bronią pomysłu jak się da. Eksperci przypominają zaś, że obecnie KGS ma znikomy wpływ na rynek.
Krajowa Spółka Cukrowa to od niedawna posługuje się zmienioną nazwą, a w czwartek podpisano dokumenty wnoszące do przedsiębiorstwa 14 innych spółek. Tym samym na naszych oczach powstała Krajowa Grupa Spożywcza – pisze "Rzeczpospolita".
Formalne zawiązanie KGS potwierdzili na konferencji wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk i wiceminister aktywów państwowych Andrzej Śliwka.
– Wybraliśmy taki wariant konsolidacji, że KGS wypuściła akcje, które w ramach subskrypcji prywatnej zostały skierowane do Skarbu Państwa, a Skarb Państwa objął je poprzez wniesienie aportem spółek. Te 14 podmiotów zostało wniesione aportem do KSG, ponieważ ona będzie integratorem, wokół którego powstaje holding – tłumaczył minister Śliwka.
Co ciekawe, wiceminister z miejsca przyjął nieco obronną postawę. – Każdy, kto twierdzi, że powołanie takiej Grupy Spożywczej jest niepotrzebne albo wątpliwe z różnych względów, chyba nie rozumie, czym jest suwerenność żywnościowa – ocenił.
Śliwka dodał też, że KGS ma "po partnersku podchodzić do rolników", bo dominuje w niej Skarb Państwa.
Eksperci "Rzeczpospolitej" przypominają jednak, że Krajowa Grupa Spożywcza może mieć problem ze swoim głównym zadaniem, czyli stabilizacją cen. KGS będzie miał bowiem ok. 1 proc. rynku, czyli nikły wpływ na biznes w kraju. Do skutecznego działania w holdingu potrzeba zebrać ok. 10-15 proc. wartości produkcji sprzedanej.
Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zapowiedział zaś, że to dopiero pierwszy z wielu kroków.
– To początek procesu konsolidacji To jest krok, który powoli na dołączanie kolejnych zakładów przetwórczych, przechowalnictwa czy handlowych – zapewnił szef resortu.
Rolnicy nie chcą KGS
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w zeszłym roku projekt także był priorytetem PiS, ale jescze pod nazwą Narodowy Holding Spożywczy. Na pomysł rządowego holdingu do dawna złorzeczyli jednak rolnicy.
Lider Agrounii Michał Kołodziejczak podkreślał, że holding nie służy interesom rolników.
– Nie może być tak, żeby jeden podmiot miał 25 proc. rynku, tak jak Biedronka. Jeżeli inne podmioty będą tak samo się rozrastały, to wątpię, że takie molochy będą pamiętały, że są dla ludzi, a nie dla samych siebie. Ludzie potrzebują uczciwej konkurencji. Państwo musi pilnować, żeby bogaci przestali wykorzystywać biednych. Rolnicy oczekują spokoju i pewności pracy – grzmiał Kołodziejczak w rozmowie z serwisem Business Insider.
Jego zdaniem tworzenie państwowego molocha rolniczego to duży błąd. On sam widziałby bardziej lepsze wspomaganie rolników przez dedykowane im narzędzia.
– Jest to swego rodzaju powrót do PGR-ów, bo ludzie za pomocą takich działań mają przestać wierzyć, że mają wpływ na cokolwiek – dodaje przedstawiciel Agrounii.
Jarosław Kalinowski, były wicepremier i minister rolnictwa, a dziś europoseł wskazał, że upaństwowienie rolnictwa miało miejsce w "czasach słusznie minionych" i źle się skończyło. Stworzenie KGS to zaś tylko kolejna okazja, by obsadzić stanowiska osobami przychylnymi władzy.