Unia zapowiada szósty pakiet sankcji wobec Rosji. Wśród nich m.in. zakaz importu rosyjskiej ropy naftowej. Jak w związku z tym zmienią się ceny paliw na stacjach? – Nie wydaje się, by była to jakaś skokowa zmiana, ponieważ proces odchodzenia od ropy z Rosji potrwa sześć miesięcy. Z zastrzeżeniem jednak, że być może to nie Unia Europejska odetnie się od Rosji, lecz Rosja odetnie ropę UE – mówi w rozmowie z INNPoland Grzegorz Maziak, redaktor naczelny portalu e-petrol.pl.
Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej przedstawiła w środę projekt nowego pakietu sankcji na Rosję. Znalazło się tam m.in. całkowite embargo na import rosyjskiej ropy naftowej. Według von der Leyen UE w ciągu maksymalnie pół roku kompletnie zaprzestać sprowadzania ropy z Rosji.
- To nie będzie łatwe. Niektóre państwa członkowskie są silnie uzależnione od rosyjskiej ropy - zwróciła uwagę szefowa KE. Propozycja wymaga niestety zgody wszystkich 27 krajów UE. Niestety - bo np. Węgry i Słowacja właśnie z Rosji importują większość ropy i nie dadzą rady szybko się od niej odciąć (pomijając brak chęci Węgier). Portal Politico poinformował, że KE może im zaproponować okresy przejściowe.
O tym, jak blokada rosyjskiej ropy wpłynie na sytuacje na polskim rynku paliw rozmawiamy z Grzegorzem Maziakiem, redaktorem naczelnym serwisu e-petrol.pl.
Będzie drogo?
Ciężko prognozować na dłuższy okres niż dwa dni do przodu. Nie podejmę się prognozowania, ponieważ w tej sytuacji mamy do czynienia z dużą liczbą. Przez pół roku może się wydarzyć naprawdę wiele. Może to być np. nadchodzący kryzys gospodarczy, kształtowany przez niepokojącą sytuację w Chinach, rosnącą inflację i wysokie ceny surowców.
Nie napawa to optymizmem.
Pytanie, na ile globalnie dotkliwy będzie brak rosyjskiej ropy na rynku. Z jednej strony mamy kraje takie jak Chiny czy Indie, które kupią ropę z Rosji po korzystnych cenach. Z drugiej możliwy spadek popytu ze względu na wysokie ceny i potencjalne spowolnienie gospodarcze.
W środę padła zapowiedź unijnego embarga. Blokada rosyjskiej ropy na pewno będzie wspierała wzrost cen paliw na Starym Kontynencie. Zwłaszcza, że planuje się także zakaz importu produktów naftowych, co może wpłynąć negatywnie zwłaszcza na sytuację diesla w Europie. Ciężko jednak zakładać, jak ta sytuacja przełoży się na ceny dla konsumentów.
A jeśli wzrosną to gwałtownie?
W tym momencie jednak nie wydaje się, by była to jakaś skokowa zmiana, ponieważ proces odchodzenia od ropy z Rosji potrwa sześć miesięcy. Z zastrzeżeniem jednak, że być może to nie Unia Europejska odetnie się od Rosji, lecz Rosja odetnie ropę UE. Zobaczymy, jak władze w Moskwie zareagują na unijne plany. Być może zdecydują, żeby przyspieszyć ten proces i zadać cios krajom Wspólnoty. To jednak nadal spekulacje. Moim zdaniem nieco za wcześnie, żeby stawiać jakieś prognozy.
Jesteśmy w Polsce gotowi na wcześniejsze odcięcie ropy przez Rosjan?
Według Orlenu jesteśmy gotowi. Mamy naftoport. Pozostaje zatem kwestia zapewnienia dostaw i sprawnej logistyki, która pozwoli na zmianę kierunku, z którego będziemy zaopatrywać się w ropę.
Moce przeładunkowe naftoportu są na tyle duże, że dają nam możliwość zabezpieczenia zapotrzebowania na surowiec drogą morską. Pozostają sprawy organizacyjne – znalezienia kierunków dostaw oraz usprawnienia logistyki, która będzie uwzględniała gatunki przyjmowanej ropy, ich mieszanie i potrzeby rafinerii.
Mówi się jednak sporo o tym, że polskie rafinerie być może nie są gotowe na przerabianie innej ropy niż rosyjska Urals.
One pracują na nierosyjskiej ropie. Pytanie, czy mogłyby pracować zupełnie pozbawiając się rosyjskiej ropy i na ile udałoby się zastąpić ropę rosyjską gatunkami zbliżonymi do niej w swojej charakterystyce.
Uda się?
Tylko czas i praktyka da nam odpowiedź na pytanie "jak to będzie działać?". Teoretycznie jesteśmy przygotowani. Polskie rafinerie dają taką możliwość. Biorąc pod uwagę unijne plany, będziemy to testować. W optymistycznym wariancie od przyszłego roku. Jeśli jednak Rosja wyprzedzi plany UE, z takim wyzwaniem przyjdzie nam się zmierzyć wcześniej.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.