Rodzicu! Zamiast różowego odkurzacza kup córce klocki albo małą wiertarkę
Redakcja INNPoland
02 czerwca 2022, 10:08·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 02 czerwca 2022, 10:08
Budowlanka to po IT najsilniejsza branża z największym niedoborem kadr. – Zupełnie nie rozumiem, czemu kobiety miałyby nie być jej częścią – mówi Agnieszka Głowacka, wiceprezes Erbudu i zaprasza na warsztaty budowlane dla dziewczynek do Centrum Nauki Kopernik.
Reklama.
Reklama.
No kto to widział! Kobieta na budowie?
Dziwactwo, prawda? Przecież po budowie nie można chodzić w szpilkach, a kask psuje fryzurę. Przecież budowa to „męska rzecz” a nie „babskie sprawki”. Nie lubię generalizowania, upraszczania sobie świata – to kobiece, to męskie, to dla młodych, to dla starych, to typowo polskie, a to niemieckie – duża część Erbudu jest w Niemczech i wiem dobrze, że pewne cechy nie są przypisane do płci, kraju czy nawet wieku. Znam Niemców bardziej polskich niż Polacy, znam facetów bardziej empatycznych niż niejedna kobieta. Nie generalizujmy.
Ale już na przykład siła mięśni wydaje się być jednak domeną mężczyzn? To biologia, a nie generalizowanie.
Dzięki za to pytanie, bo, jak to mówi mój kolega, „na początek ujednolićmy aparat pojęciowy”. Reprezentuję Erbud – największą niezależną polską firmę budowlaną. Mówiąc o firmie budowlanej zapewne ma Pan w głowie robotników na budowach i siłę fizyczną. W przypadku generalnego wykonawcy jakim jest ERBUD, to cały sztab ludzi takich jak kierownicy kontraktów, projektów, budów. Tu nie chodzi o bicepsy i krzepę, ale o umysł – a ten, mimo poglądów niektórych szowinistycznych polityków, mamy wszyscy taki sam.
Były „kobiety na traktory”, będą „kobiety na budowy”?
Projekt aktywizacji kobiet w branży budowlanej i wspierania absolwentek polibudy to nie „robienie pijaru”, tylko realna potrzeba biznesowa całej branży. Za 10 lat na rynku budowlanym będzie brakować minimum ćwierć miliona pracowników. Mamy dwie możliwości – obcokrajowców, choć przykład Niemiec, którzy też mają olbrzymie niedobory siły roboczej mimo wieloletniej polityki multi-kulti pokazuje, że to nie takie proste. Drugie rozwiązanie to zaktywizowanie kobiet w tym obszarze. Poza ograniczeniami w głowie nie ma żadnych przeciwwskazań, by zajmowały te setki dobrze płatnych, atrakcyjnych stanowisk, które na nie czekają i będą czekać. To projekt rozpisany na wiele lat.
Co planujecie?
Fundacja ERBUD wydała niedawno książkę „Klara buduje”. Jest to doskonale napisana przez Kubę Skworza – to autor m.in. kultowej „Mani” o Marii Curie Skłodowskiej – z pięknymi ilustracjami, książeczka dla dziewczynek o budowaniu. Startujemy z wielkim projektem, warsztatami „Młode MajstERki” w Centrum Nauki Kopernik. Zapraszamy dziewczynki z rodzicami, by trochę się pobrudziły, pobawiły wielkimi cegłami, wybudowały swoją pierwszą poważną budowlę (z prawdziwymi cegiełkami i zaprawą), a przy tym już od najmłodszych lat zrozumiały, że świat budowlany nie jest dla nich zamknięty. Scenariusz opracowali najlepsi specjaliści od warsztatów dziecięcych w Polsce, oczywiście w konsultacji z naszymi dziewczynami z budów. Zresztą przyjdą one na warsztaty, by pomagać dziewczynkom w wykonywaniu zadań.
Kto jest celem tej komunikacji? 5-latka raczej nie myśli o studiach.
O studiach może nie, ale na pewno pamięta pan, jak w podstawówce przyszedł do klasy strażak czy policjant i opowiadał o swoim zawodzie. To takie ziarenko. Natomiast celem naszej akcji są bez wątpienia również rodzice. Nasze dziewczyny z budów same przyznają, że w domach miały różne reakcje na wieść o tym, że chcą iść na budownictwo. W Centrum Nauki Kopernik będzie okazja, by porozmawiać z naszymi inżynierkami. Warsztaty na razie są pilotażowe, ale myślimy o tym, by włączyć je na stałe do naszych działań. Natomiast na czym nam bez wątpienia zależy, to rozpocząć dyskusję także wśród rodziców o tym, że zamiast odkurzacza można dziewczynce kupić przecież klocki, a zamiast wysyłać na studia humanistyczne wspierać je w pójściu na Politechnikę.
Jak to dziś wygląda procentowo?
Kobiety stanowią większość studentów w Polsce. To 58% i z roku na rok jest ich więcej. Na uczelniach technicznych pań jest jednak już tylko 35%, a na kierunkach ściśle inżynierskich zaledwie 13%, co mnie smuci. Cieszy natomiast ciekawostka, że procentowo może i kobiet jest 35% na uczelniach technicznych, ale już odsetek ten rośnie w przypadku uzyskania absolutorium. Wniosek? Jak już kobieta idzie na politechnikę, to częściej ją kończy. Dlatego w Erbudzie często starzy wyjadacze, którzy na budowach zjedli zęby, kiedy mają do wyboru chłopaka albo dziewczynę po studiach, to wolą absolwentkę, bo mówią mi, że jest ponoć bardziej obowiązkowa, zmotywowana i nie ma much w nosie.
I chce mniej pieniędzy?
W Erbudzie panie i panowie zarabiają właściwie po równo – 97%, te 3% na korzyść mężczyzn wynika raczej ze stażu pracy. Co piąta osoba na stanowisku kierowniczym u nas to kobieta, na niektórych projektach mamy więcej pań niż panów, z roku na rok rośnie procent stażystek. Widzimy zmianę. A co do pieniędzy – kobiety w Polsce zarabiają od mężczyzn mniej z wielu powodów, ale jednym z nich jest to, że panów jest zdecydowanie więcej w najlepiej płatnych branżach. A są nimi IT, finanse, automotive i właśnie, a może przede wszystkim, budownictwo. Przede wszystkim, bo razem z całym szeregiem usług wokół naszej branży to ponad 10% PKB! Ogromna siła rażenia.
Nie odpowiedziała pani – czy kobiety chcą mniej pieniędzy?
Wciąż dominuje oczywiście społeczny stereotyp, że „mężczyzna sukcesu” utrzymuje rodzinę, więc musi zarabiać; gdy „kobieta sukcesu” wydaje kasę na garsonki Chanel i weekendy w drogich spa, więc można płacić jej mniej. Dla mnie to totalna bzdura. Ale rzeczywiście tak jest – kobiety chcą mniej pieniędzy. To kwestia edukacji. Zderzamy się z patriarchatem, który siedzi w naszych głowach od pokoleń. Dlatego takie akcje jak „Młode majstERki” są bardzo ważne. Musimy zmienić sposób myślenia.
Proszę zwrócić uwagę, że w domach kobiecie przypisuje się zajęcia w kuchni bo to „rola kobiety”. Ale na szefów renomowanych restauracji wybiera się mężczyzn. Czy to nie hipokryzja? Nie ma zasady i nie ma co generalizować. O tym, co robimy, najlepiej decydują nasze umiejętności, a nie płeć. Są przecież kobiety prowadzące tiry i mężczyźni pracujący jako przedszkolanki. Jak kochają to, co robią to wszyscy są szczęśliwi. Choć oczywiście, jeśli przyniesie nam to społeczne korzyści i zmieni perspektywę, z każdego takiego przypadku warto robić „breaking news” i otwierać kolejne oczy.
Jak jest z rodziną?
Branża budowlana to często praca w wyjazdach na kontraktach, nieregularne godziny pracy i tak dalej, więc założenie rodziny jest na pewno wyzwaniem większym dla kobiety, mniejszym jednak dla faceta. W tym podziale będę tradycyjna. Mamy programy wspierające powroty do pracy, by zachęcić panie do niezawieszania kariery – chodzi na przykład o „przezimowanie” na stanowiskach back office po powrocie z macierzyńskiego. Planujemy od przyszłego roku zmniejszyć liczbę roboczogodzin w tygodniu kobietom w ciąży i wydłużyć urlopy ojcowskie. Jesteśmy w fazie konsultacji.
Ojcowskie? No tak, skoro te panie tak dobrze zarabiają, to urlopy niech biorą tatusiowie?
To bardzo indywidualny wybór, trudno mi się wypowiedzieć. Natomiast tak, myślę, że jeśli para zastanawia się nad tym, by jedno z rodziców zostało w domu, to wybór pada na to, które mniej zarabia – to ekonomicznie uzasadnione. Dlatego w Norwegii, gdzie różnice w zarobkach są mniejsze, panowie częściej decydują się na tacierzyński, bo nie rujnuje to domowego budżetu. Jeśli kobiety będą zarabiać więcej, to częściej zostawać w domu będą tatusiowie. W branży budowlanej, która jednak jest branżą dość bogatą i dobrze się tu zarabia, paniom może zależeć, by szybciej do tej pracy wrócić.
Jak jest z seksizmem? Mówiła pani, że stary inżynier woli młodą absolwentkę… Zabrzmiało dwuznacznie.
Woli ze względu na jej umiejętności i kwalifikację, to już Panu umknęło. I tak właśnie myślimy, schematami. Mamy wdrożoną politykę równego traktowania – gwizdnął ktoś za tobą na budowie, powiedział „baba nie będzie mi mówić”? Mamy procedurę anonimowego zgłaszania naruszeń. Jestem z ramienia zarządu osobą, do której można takie problemy anonimowo zgłaszać i są to naprawdę marginalne przypadki. Nasi pracownicy wiedzą, jakimi wartościami się kierujemy. Czasy się też zmieniają i to w tym aspekcie na lepsze. Kobiety są coraz bardziej wyedukowane i świadome swojej wartości. Jestem w tej branży budowlanej 25 lat i uważam, że cały ruch #metoo, a ostatnio głośne mówienie o mobbingu, które jest takim „drugim metoo” wiele zmieniło. Sytuację zmieniła też pandemia, która nieco „zmiękczyła” twardą branżę budowlaną. Twardy kierownik budowy musiał nauczyć się poklepać po ramieniu i powiedzieć „będzie dobrze, nie martwcie się”.
Przecież branża budowlana przeszła przez pandemię suchą stopą.
Ale w marcu 2020 r. nikt nie był tego taki pewny. Na początku pandemii utworzyliśmy dla pracowników i ich rodzin infolinię z obsługą psychologiczną – rzecz nie do pomyślenia dekadę temu. Pandemia spowodowała wzrost znaczenia umiejętności miękkich. Będzie to postępować – „zimny chów” jest archaiczny, dla millenialsów – a dodam, że w ciągu dekady będą stanowić nawet 50% zatrudnionych, więc to już żadna „nowa fala” – takie twarde zarządzanie totalnie nie wchodzi w rachubę.
Pokolenie „Z” wkracza na rynek pracy.
I nie ma co się przed tym bronić i biadolić jak to „za naszych czasów…”. Wielkie firmy budowlane przez lata przeszły dużą zmianę i się „ustrukturyzowały”, „sprofesjonalizowały”, nawet powiem „ukorporacyjniły”, o ile istnieje takie słowo. Nie ma „po szklanie i na rusztowanie” i kalendarzy „Playboya” w baraku, ale są czyste kaski, onbordingi, karty multisport, nauka angielskiego, dopłaty do roweru – to lepsze środowisko pracy dla wszystkich, w tym dla kobiet też, niż kiedy ja zaczynałam pracę w tej branży.
Czy kobiety mówią o sobie „kierowniczka budowy”? Pani pozostaje wiceprezesem, a nie wiceprezeską – widziałem w stopce mailowej.
Według raportu pracuj.pl 83% Polek popiera wykorzystywanie feminatyw, w Erbudzie dajemy natomiast paniom dowolność. Inżynierka budowy? Kierowniczka Kontraktu? Jak kto woli. Natomiast z całą pewnością język dobrze pokazuje wszystkie nasze stereotypy i uprzedzenia – te wszystkie „babskie gadanie”, „kobieca intuicja”, w kontrze do „męska decyzja”, „na chłopski rozum” – że męskie to coś lepszego. Moje ulubione – „baba z jajami” – czyli coś pozytywnego – niby kobieta, ale jednak ma ten męski pierwiastek, jest lepsza, gdy po drugiej stronie jest „zniewieściały facet” – czyli mający cechy kobiece, coś złego. Zabawne, choć na swój sposób smutne.
Kiedy pani zdaniem widok kobiety na budowie nikogo nie będzie dziwić?
Kiedy oglądam „Greenbook” czy „Ukryte działania” – to film o trzech czarnych naukowczyniach z NASA i widzę, że 50 lat temu miały osobne toalety czy miejsca w autobusach, myślę sobie: to niemożliwe. Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, moje koleżanki i kolegów leworęcznych siłą zmuszano do nauki pisania prawą ręką i istniało określenie „mańkut”. Nauczycielki lały tych „mańkutów” linijką po łapach. Jak wspomnę, że osoby z zespołem Downa ukrywano po strychach, a w przestrzeni publicznej istniało określenie „kaleka” albo nawet „inwalida” – gdy dziś osoby z niepełnosprawnościami normalnie odnajdują się w pracy, życiu, sporcie – myślę sobie: to niemożliwe. Wierzę więc, że za powiedzmy 20 lat, jak ktoś przeczyta ten wywiad i to, że zastanawialiśmy się, czy kobiety dadzą sobie radę na budowie czy nie, to też sobie pomyśli: to niemożliwe.
Jak to przyspieszyć?
Chociażby takimi wywiadami. Nie tyle ze mną, co trzeba pokazywać te nasze inżynierki, zadowolone z życia, pełne satysfakcji z pracy, by były inspiracją dla kolejnych pokoleń. Dzięki za ten wywiad, może jak więcej rodziców go przeczyta już dziś, to przestanie się krzywić, że córka chce iść na polibudę. A tak na koniec dodam tylko, że mój ukochany dziadek kupował mi na różne okazje takie zestawy jak mały technik czy mały chemik. I proszę, gdzie dzisiaj jestem