Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Trzeba znać się na sztuce, aby w nią inwestować?
Każdy kiedyś zaczynał. Już samo dostrzeżenie, że sztuka jest alternatywną formą inwestycji, jest pierwszym krokiem do tego, aby zacząć ją kolekcjonować i myśleć o niej jako o inwestycji. Obecnie wiele galerii i domów aukcyjnych ma w ofercie edukację kolekcjonera, a więc stawiają na to, aby rozwinąć świadomość ludzi w zakresie kolekcjonowania sztuki.
Jak najbardziej możemy zacząć inwestować w sztukę, nie znając się na niej, tylko trzeba trafić do odpowiednich ludzi, czyli do odpowiednich galerii sztuki i domów aukcyjnych. Warto prześledzić też drogę osób, które zakładają dane miejsce. Jeśli jest to osoba, która działa na rynku sztuki od kilkunastu czy kilkudziesięciu lat, raczej możemy mieć pewność, że dobrze nam doradzi.
Galerie czy domy aukcyjne rzeczywiście chętnie pomagają osobom, które nie tylko się nie znają, ale też nie mają dużego budżetu?
Nie wiem jak inni, ale ja pomagam. W Diamondscratf podchodzimy do ludzi w sposób bardzo indywidualny. Mam jednak świadomość, że jesteśmy na początku drogi, zaś duże domy aukcyjne czy galerie sztuki z dorobkiem mogą mieć inne podejście do nowych kolekcjonerów, ponieważ nie ma tam czasu na zajęcie się każdym. Przy galeriach powstają jednak społeczności, gdzie z pewnością łatwiej jest uzyskać informacje dotyczące tego, w co najlepiej inwestować.
Od czego zacząć?
Wszystko zależy od tego, jaki mamy budżet i jakie są nasze oczekiwania. Należy odpowiedzieć sobie na pytania: czy mamy tyle, aby inwestować w sztukę młodą, czyli możemy wydać na obraz kilka tysięcy zł, czy chcemy inwestować w sztukę fantastyczną, bo możemy wydać do 20 tys. zł za obraz, czy chcemy zainwestować w artystów awangardy, ponieważ na koncie leży nam 250 tys. zł.
A jeśli mam tylko 5 tys. zł i chciałabym za to kupić obraz. To dobry pomysł?
Bardzo dobry. Proponowałabym prześledzić historię artysty, bo skoro sprzedaje on teraz obraz za 5 tys. zł, znaczy, że kosztował on kiedyś tysiąc zł. Wchodzimy więc na jeden czy drugi portfel na przykład na platformie aukcyjnej OneBid, gdzie po prostu wpisujemy nazwisko danego artysty i sprawdzamy go. Jeśli okaże się, że w tamtym roku artysta ten sprzedawał obrazy za 3,5 tys. zł, a teraz jego prace warte są 5 tys. zł, jest duże prawdopodobieństwo, że w kolejnym roku obraz, który chcemy kupić, będzie wart 6,5 tys. zł. - to zwykła dedukcja.
Aczkolwiek trzeba prześledzić całą drogę artysty i sprawdzić, czy te wyniki nie pochodzą z jednego miejsca. Bo jeśli artysta jest sprzedawany tylko w jednym miejscu i stale są podnoszone ceny, może to wzbudzić nasze podejrzenia. Najlepiej, jeśli sprzedawał się w różnych miejscach i te ceny wzrastały. Wtedy możemy mieć większą pewność, że rzeczywiście jest to średnia cena rynkowa.
Za 5 tys. zł możemy zainwestować już nie tylko w obraz, ale też otrzymać wraz z obrazem token NFT, który jest certyfikatem autentyczności. Za kilka lat tokeny będą miały wartość równą z obrazami, a za 10-20 lat być może nawet większą. Kupowanie teraz obrazów z tokenem jest podwójną inwestycją.
Mówimy o tym samym obrazie tylko w dwóch wersjach, tradycyjnej i digitalowej?
Prowadzimy obecnie aukcję z 48 obrazami, gdzie prawie do każdego mamy wybite tokeny NFT. Można wejść do naszej galerii metaverse i zobaczyć jak wygląda dany token. Osoby, które odwiedziły naszą galerię, zmieniają postrzeganie, bo wciąż wielu myśli, że NFT jest jakimś jpg na komputerze, który każdy można sobie pobrać. No nie. Tutaj dostajemy certyfikat autentyczności - niepowtarzalny i niepodrabialny, który jest od razu dołączony do obrazu. Posiadanie takich tokenów jest wartością dodaną. Na podstawie danego obrazu wybijany jest tylko jeden token, do czego praw autorskich udziela nam artysta.
Za obraz z tokenem zapłacimy więcej?
Nie w tym przypadku. Osobiście uważam, że ceny te powinny być o wiele wyższe, bo niektóre zaczynają się już od 1,5 tys. zł. Jednak postanowiliśmy dać przystępniejsze, aby więcej osób założyło portfele na metaverse. Chcemy w ten sposób przyzwyczaić ludzi do tego, że mają portfele w kryptowalutach i zaczynają zbierać tokeny.
Mogę w każdej chwili sprzedać token, jak ma to miejsce w przypadku innych produktów antyinflacyjnych, jak obligacje skarbowe czy złoto? I to sprzedać przynajmniej po cenie zakupu.
Jak najbardziej i pracujemy nad tym, aby ta wartość wzrastała. Tylko w przypadku tokenów rynek jest dynamiczny i nieprzewidywalny. Można bardzo dużo zarobić, ale można też stracić - tak to jest w inwestycjach. Wiem jedno: rynek ten będzie się rozwijał i w pewnym momencie będzie można na tym bardzo dużo zarobić.
Tokeny są inwestycją dużego ryzyka. Inwestując w sztukę tradycyjną, też ryzykujemy czy zysk jest zawsze?
Nie zawsze, zwłaszcza przy aukcjach sztuki młodej. Ludzie myślą, że kupią obraz za 500 zł i za dwa lata wyjmą z tego 5 tys. zł, a nie zawsze tak jest. Nie wiadomo przecież, jak potoczy się kariera młodych artystów. Od aukcji sztuki młodej zaczynała polska artystka Ewa Juszkiewicz, która sprzedała się ostatnio za 7 mln zł. Taki wynik uzyskała w zagranicznym domu aukcyjnym, co jest powodem do dumy, ale są to sytuacje jednostkowe. Reszta nie osiąga takiego sukcesu i zatrzymuje się gdzieś na poziomie kilku tysięcy zł, co też jest OK.
W przypadku niższych kwot sztukę można traktować jako inwestycję, na której zarobimy czy bardziej jako narzędzie antyinflacyjne?
Bardziej to drugie, aczkolwiek jeśli rokujący artysta zostanie przechwycony przez właściwe galerie, które go promują, wówczas po zorganizowaniu wielu wystaw z jego pracami, możemy mówić o znacznym wzroście wartości. Wtedy na przykład z kwoty 1 tys. zł mogą zrobić się sumy rzędu 30 tys. zł. A to już jest fajny wzrost.
Zależy to od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, czy artysta wyróżnia się, wzbudza zainteresowanie galerii i kolekcjonerów. Jak zrobi się odpowiedni szum wokół danej osoby, zrobi mu się wystawę, można wtedy mocno podnieść cenę i na tym zarobić. Nie przekreślałabym tych inwestycji nawet po 1 tys. zł czy 2 tys., bo są przypadki, że można nawet w perspektywie 2 lat zarobić bardzo dużo. Dzieło sztuki warte jest tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić.
Tylko wtedy musimy śledzić, jak zmienia się wartość artysty.
Oczywiście możemy bez sprawdzania po prostu kupić sobie coś za tysiąc zł, ale wtedy już tylko dlatego, że nam się podoba. W końcu żyjemy z tym w domu, nikt inny przecież nie będzie codziennie patrzył na nasze obrazy. Ale jeżeli chcemy na tym zarobić, musimy być bardziej świadomi.
A jak z tym żyć? Trzeba specjalnie dbać o obraz, czy mogę go powiesić na jakiejkolwiek ścianie w domu?
Z dziełami sztuki współczesnej, jeżeli bezpiecznie wiszą na ścianie, nie należy nic robić. Bardziej martwiłabym się o dzieła, które pochodzą z XIX wieku i starsze - wtedy rzeczywiście warunki przechowywania są istotne. Na pewno nie może być zbyt wilgotno, jak bywa w kamienicach. Słyszałam też historie kolekcjonerów, którzy wieszali obrazy pod klimatyzacją i się wygięły. Trzeba na to uważać.
Jeśli mam do zainwestowania 20 tys. zł, lepiej kupić jeden obraz licząc na większy zysk, czy przeznaczyć tę kwotę na kilka dzieł sztuki?
Kupiłabym jeden obraz wraz z tokenem. I w tym przypadku inwestowałabym raczej w sztukę fantastyczną, gdzie łatwo można prześledzić wzrost wartości artysty. Nazwiska, które są wokół realizmu magicznego, są dosyć wyraźne. Nie są to kolejne nowe osoby, które pojawiają się jak grzyby po deszczu, tylko wokół nich stworzona jest społeczność. I tutaj możemy zauważyć, że jeżeli obrazy danego artysty sprzedają się za 20 tys. zł, zachodzi duże prawdopodobieństwo, że za 2-3 lata będą warte nawet 35 tys. zł. Inwestowałabym więc w jakiegoś surrealistę z tokenem.
A po jakim czasie warto sprzedać obraz? Czy jeśli tylko widzimy tendencję wzrostową?
To zależy od nazwiska, w tym od tego, czy jest to artysta żyjący. Nie ma się co spieszyć. Są ludzie, którzy jak tylko kupią, po miesiącu chcą sprzedać z zyskiem. Miałam mnóstwo takich klientów. W przypadku sztuki nie można nastawiać się na takie krótkoterminowe inwestycje. Dajmy sobie rok i zobaczmy, jak wygląda rynek na danego artystę. Aby się tym zająć, trzeba trochę poobserwować. Wystarczy przeczytać sobie raz w tygodniu, co i po jakich cenach sprzedawało się w galeriach, domach aukcyjnych. Po roku spokojnie można myśleć o sprzedaży, ale jeżeli odczekalibyśmy dłużej ,a artysta rokuje, możemy wyciągnąć 3-4 razy więcej niż włożyliśmy.
A inne formy sztuki?
Można inwestować chociażby w sztukę generatywną opartą na NFT, czym zajmujemy się w DiamondsCraft. Ostatnio połączyliśmy się w tym zakresie z HT NFT Gallery i 23 czerwca organizujemy pierwszą w Polsce aukcję sztuki generatywnej. Jest to sztuka tworzona przez artystę w połączeniu ze sztuczną inteligencją.
Gdy pytamy artystów, jaki jest ich wkład w pracę, mówią, że 70 proc. stanowi ich praca, a 30 proc. wykonuje komputer. Jedną z artystek, która tworzy sztukę generatywną, jest Iwona Tau, która stworzyła 500 zdjęć wileńskich lasów, które potem obrobiła w programie komputerowym i wprowadziła do systemu, który cały czas generuje te fotografie. Robi się z tego zapętlony film w formacie mp4, który dalej pracuje - i to jest dzieło sztuki generatywnej. Takie filmy wyświetlane są potem na monitorach o odpowiednich parametrach.
Sztuka generatywna jest powiewem świeżego powietrza. Za granicą sztuka generatywna Ivony Tau sprzedaje się za 22 tys. funtów, a podczas naszej aukcji będziemy ją sprzedawać od jednego ethereum, które kosztuje teraz około 10-12 tys. zł, czyli za bardzo mało. Jest to inwestycja, na której zyskujemy od razu.
Muszę mieć kryptowaluty, aby kupić dzieło sztuki generatywnej?
Transakcje dokonywane są w kryptowalutach, ale dzięki naszej współpracy z kantorami kryptowalutowymi Cashify będzie można zrobić to w maksymalnie uproszony sposób już na miejscu, podczas aukcji sztuki generatywnej. Wprawdzie założenie portfela w metavesse już teraz zajmuje 5 minut, ponieważ wystarczy zapisać hasło, schować go głęboko w sejfie lub zapamiętać i przelać pieniądze, ale 23 czerwca pokażemy, jak kupić dzieło sztuki w kryptowalutach przy użyciu Blika. Wszystko musi być jak najprostsze, aby nie zniechęcić ludzi, a wręcz sprawić, żeby można było wydawać pieniądze bez zastanawiania się, czy mam krypto, czy nie.
Tylko ryzykujemy podwójnie. Kupujemy dzieło, którego wartość będzie się zmieniała, a ponadto kupując w kryptowalucie ethereum ryzykujemy spadkiem jej wartości. Czyli nawet jeśli dzieło sztuki zyska na wartości, z powodu wahań na rynku kryptowalut mogę stracić.
Inwestycja zawsze jest ryzykiem. Ci, którzy w odpowiednim momencie zainwestowali w bitcoina, stali się milionerami. Uważam jednak, że tokeny będą teraz zyskiwać na wartości.
Do odbierania sztuki generatywnej potrzebuję specjalnego ekranu?
Na początku trzeba mieć portfel kryptowalut MetaMask, abyśmy mogli przelać ten token z portfela spółki, która go wybiła. Kupiony token możemy więc trzymać we własnym portfelu w komputerze. Ponadto można kupić monitor o specjalnych parametrach, które sprawiają, że token lepiej się prezentuje. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest ruszający się token, wyświetlany na specjalnym monitorze. I są jeszcze specjalne oprawy do monitora. Ruszający się token rzeźby w oprawie wygląda fantastycznie. To jest przyszłość kolekcjonerstwa, nie tylko ze względu na wartość inwestycyjną, ale też ze względu na wartość estetyczną.
Jaki jest próg wejścia inwestowania w rzeźby?
Tutaj próg wejścia jest trochę większy niż w przypadku obrazów, bo trzeba mieć już kilkanaście tys. zł, aby zacząć.
Załóżmy, że mam 100 tys. zł do zainwestowania. Czy wciąż powinnam lokować pieniądze w jedną rzecz, czy jednak dywersyfikować środki?
O ile 20 tys. zł zainwestowałabym w jedną rzecz, to już 100 tys. zł wydałabym na trzy rzeczy, w tym zainwestowałabym w surrealizm z tokenem, czyli na przykład kupiła obraz Jarosława Jaśnikowskiego z tokenem. Tak, żeby mieć już coś wartościowego, co na pewno będzie zyskiwać na wartości. Artysty, który już teraz ma mocne nazwisko. A jakbym miała 200 tys. zł, kupiłabym na przykład Włodzimierza Pawlaka czy kogokolwiek innego z klasyków awangardy, bo wtedy mam pewnik, że za pięć lat mogę wyjąć z tego około 50-60 tys. zł zysku.