Najpierw Orlen, potem BP, Lotos i Moya - praktycznie wszystkie największe sieci stacji paliwowych oferują już 30 groszy rabatu na paliwo. Ta nagła hojność może zaskakiwać - w końcu taka suma to często cała marża stacji na litrze benzyny czy ropy. Mało kto zauważył, że jednocześnie o taką samą wartość spadła hurtowa cena paliwa w Orlenie. 30 groszy to więc żadna promocja.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pewnej wskazówki może dostarczyć analiza cen hurtowych oferowanych przez Orlen. Jeszcze 15 czerwca - czyli nieco ponad dwa tygodnie temu Orlen wywindował hurtową cenę banzyny 95 do poziomu 7,331 zł za litr. Jeśli doliczymy do tego 8 proc. VAT-u, cena na stacji musiała wynosić przynajmniej 7,92 zł, o ile stacja nie miała żadnego rabatu na paliwo kupowane w hurcie. Promocja na stacjach Orlenu wystartowała 27 czerwca. Tego dnia hurtowa cena benzyny wynosiła 7,124 zł za litr (7,69 z VAT-em). Potem rosła o 2-3 grosze na litrze, po czym zaczęła spadać.
Dziś wynosi 7,035 zł za litr, a więc niemal 30 groszy mniej niż 15 czerwca. Obniżenie ceny o 30 groszy w "promocji" nie jest więc jakąś specjalnie atrakcyjną ofertą - to po prostu jej urynkowienie. Bardzo podobnie było z hurtową ceną oleju napędowego w hurcie. 16 czerwca Orlen sprzedawał go po 7,304 zł za litr, dziś jest to 7,035 - czyli 27 groszy taniej.
Co więcej - dzisiejszy komunikat Polskiej Izby Paliw Płynnych donosi o tym, że średnia cena benzyny PB95 w Polsce w ciągu miesiąca wzrosła o 0,28 zł. Podsumujmy - regularna cena wzrosła o prawie 30 groszy, promocyjna obniża ją o 30 groszy i to w sytuacji, gdy hurtowa cena paliwa również spadła o prawie 30 groszy. W tym samym czasie (jednego miesiąca) średnia cena oleju napędowego wzrosła o 0,73 zł do 7,81 zł/litr.
Taka sytuacja była zresztą do przewidzenia. Orlen nie mógł przecież sprzedawać paliwa po cenach dumpingowych i nie mógłby sprzedawać go taniej swoim stacjom niż pozostałym graczom na rynku. Na to przecież nie może sobie pozwolić, bo naraziłby się na drakońskie kary od Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A sam Obajtek za sprzedawanie paliwa poniżej kosztów mógłby iść do więzienia - bo to byłoby działanie na szkodę spółki.
"Gdyby Orlen zaś mógł sobie pozwolić na taką obniżkę cen, to by oznaczało, że prezes długimi tygodniami opowiadał farmazony o niskich marżach detalicznych. To byłoby kompromitujące i kwalifikowało go do dymisji (wprowadzanie opinii publicznej w błąd). Orlen nie publikuje danych procentowych o marży detalicznej, więc nie wiemy jak jest" - pisze z kolei Maciej Samcik, autor bloga Subiektywnieofinansach.pl.
Eksperci od dawna zwracają uwagę na fakt, że Orlen zarabia krocie na produkcji i hurtowej sprzedaży paliw.
– Na sprzedaży detalicznej i hurtowej paliw zarabiamy grosze – przekonuje tymczasem Daniel Obajtek, prezes Orlenu. Jednocześnie widać czarno na białym, że tylko w I kwartale 2022 r. Orlen zarobił na czysto aż 2,8 mld zł. To o cały miliard więcej niż rok wcześniej.
– Są ekstremalnie wysokie, wręcz surrealistyczne w całym regionie – mówi o hurtowych marżach Orlenu Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ, cytowany przez portal BusinessInsider.pl.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl