Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
W wywiadzie dla zaprzyjaźnionego z PiS tygodnika "Sieci" Glapiński stwierdził, że w 2023 roku wskaźnik CPI (indeks zmiany cen towarów i usług konsumpcyjnych) będzie jednocyfrowy, a w celu inflacyjnym znajdzie się 2024 r.
– Mamy wysoką inflację, która już po wakacjach zacznie się obniżać, by w przyszłym roku zejść do jednocyfrowego wskaźnika, a w 2024 r. znaleźć się w naszym celu inflacyjnym –powiedział szef NBP. – Tymczasem kraj się rozwija, PKB rośnie. Inflacja, jeśli nie zajdą inne okoliczności, będzie maleć – dodał.
Zdaniem prezesa Glapińskiego mało prawdopodobnym scenariuszem w Polsce jest wystąpienie zapaści gospodarczej. – Wszystko na to wskazuje, że nie wejdziemy w recesję. Najbardziej pesymistyczne prognozy pokazują, że możemy mieć co najwyżej do czynienia z tzw. techniczną recesją, tempem wzrostu gospodarczego poniżej zera przez dwa kwartały – podsumował szef NBP.
Słowa Glapińskiego dla tygodnika braci Karnowskich to kolejna nieodpowiedzialna wypowiedź prezesa NBP, która padła w przestrzeni publicznej w ostatnich tygodniach. Przypomnijmy, że w połowie lipca Adam Glapiński został zaczepiony na molo w Sopocie przez kobietę, która zadała mu kilka pytań o szerzący się w Polsce kryzys i jej własną sytuację, gdyż obecnie nie radzi sobie ze spłatą kredytu. Żona prezesa NBP życzyła kobiecie "wygranej w totolotka" i rzuciła kilka kolejnych, równie kąśliwych komentarzy.
Gdy Glapiński doszedł do głosu, oznajmił, że "w lecie będą najwyższe stopy [...], a potem zaczną lekko spadać". Zapowiedział też, że "jeśli stopy procentowe się podniosą, to o 0,25". Działaczka AgroUnii podkreśliła, że trzyma Glapińskiego za słowo, a ten odparł: "Proszę trzymać, niech pani ma zaufanie".
Niektórzy komentatorzy uznali te krótkie wypowiedzi za możliwe złamanie tajemnicy służbowej.
Hurraoptymistyczne wizje Adama Glapińskiego nie są bliskie nawet analitykom Narodowego Banku Polskiego.
Jak pisaliśmy w INNPoland, spodziewają się oni górki wzrostu cen i usług na początku 2023 r. Według centralnej projekcji wyniesie on 18,8 proc. Najczarniejszy scenariusz zakłada jednak, że ceny mogą wzrosnąć nawet o 26 proc.
Lipcowa projekcja banku centralnego zakłada jednak utrzymanie inflacji na poziomie 4,1 proc. w roku 2024. Nie trzeba mieć wzroku jastrzębia, żeby zauważyć, że to wynik znajdujący się ponad ustawowym celem.
Przyszłoroczna inflacja natomiast ma znaleźć się na poziomie 12,3 proc. W ogromnym stopniu będzie ją kształtował wzrost cen nośników energii. Na przełomie 2022 i 2023 r. ich inflacja przekroczy 50 proc. Duży udział będzie miała także drożyzna w sektorze spożywczym. To wydatki, które ponosimy wszyscy. Wydatki, które są niezbędne do życia. I to właśnie wzrost ich cen najbardziej nas zaboli.
Najnowsza projekcja banku centralnego zakłada także wzrost inflacji bazowej. Po wyłączeniu cen żywności i energii inflacja w Polsce wyniesie w tym roku 8,9 proc., w roku przyszłym spadnie do 7,5 proc., a w roku 2024 wyniesie 4,2 proc.