Jak poinformował Reuters, władze miasta Sanya na chińskiej wyspie Hajnan zdecydowały w sobotę o wprowadzeniu lockdownu. Zatrzymanie 80 tys. turystów na wyspie ma zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii COVID-19. Lokalni włodarze przyznają, że sytuacja jest "bardzo poważna".
Miasto zgłosiło 263 przypadków COVID-19 w piątek, w porównaniu z 11 dwa dni wcześniej. Władze Sanyu poinformowały, że w zakażonych próbkach wykryto podwariant Omicron BA.5.1.3.
Nie poinformowano, kiedy środki zapobiegawcze mają zostać zniesione. Turyści, którzy chcą opuścić miasto Sanya, będą musieli wykazać pięć negatywnych wyników testów PCR na przestrzeni tygodnia.
Jak poinformowała Agencja Reutera, sprzedaż biletów kolejowych z Sanyi została wstrzymana, a ponad 80 proc. lotów z i do tego miasta odwołana. "Apelujemy do mieszkańców i turystów o wyrozumiałość i wsparcie" – napisano w komunikacie opublikowanym przez władze w mediach społecznościowych.
Blokada miasta ma miejsce w szczycie sezonu turystycznego. Sanya jest ośrodkiem bezcłowych zakupów i lokalizacją kilku wysokiej klasy hoteli prowadzonych przez międzynarodowe firmy, w tym IHG i Marriott International. Turyści, którzy utknęli w mieście, będą musieli opłacić sobie nadprogramowy pobyt na wyspie Hajnan. Władze poifnormowały, że pokoje będą dostępne za połowę ceny wyjściowej.
– Nie wiemy, ile tu będziemy, mamy nadzieję, że nie potrwa to tak długo – mówił w rozmowie z Reutersem Micah Hostetter, konsultant biznesowy z Szanghaju. Mężczyzna na początku roku przetrwał prawie dwa i pół miesiąca blokady w tym mieście.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, z powodu wybuchu zachorowań, na przełomie marca i kwietnia 26 milionów mieszkańców Szanghaju zostało uwięzionych w mieście. W otoczonej policyjnym kordonem "strefie lockdownu" działy się dantejskie sceny.
W Chinach trwała wówczas najpoważniejsza fala COVID-19 od początku pandemii. Dzienna liczba zakażeń wariantem omikron w Szanghaju wynosiła 25 tysięcy dziennie. Twardy lockdown trwał od 28 marca. Mieszkańcy zostali zamknięci w domach, a osoby z pozytywnym wynikiem testu na COVID - nawet bez objawów - przymusowo byli zabierani do izolatoriów – podają wiadomości.gazeta.pl.
Sytuacja w mieście była bardzo trudna. Ludzie zostali uwięzieni często bez wystarczających zapasów i dostaw żywności. W sieci pojawiały się nagrania z protestów i starć z policją.