Inwestorzy odwrócili się od Ekipy Friza. Akcje holdingu będącego własnością popularnych youtuberów spadły do poziomu z grudnia 2020 r., czyli sprzed giełdowego debiutu. Ich sukces nie trwał długo.
Reklama.
Reklama.
W czwartek 11 sierpnia cena akcji Ekipy wynosiła 4,10 zł
W szczytowym okresie – w lutym 2021 r. – kosztowała 21,40 zł
Inwestorzy są widocznie znudzeni Ekipą
Jak podaje "Business Insider" przy obecnej cenie za akcję wartość rynkowa Ekipy Holding to 167 mln zł. W momencie, gdy znajomi Friza oczarowali inwestorów swoją wizją lodowej krainy, kapitalizacja skoczyła w lutym 2021 r. do nawet 873 mln zł przy kursie 21,40 zł za akcję.
Jak przypomina "BI", Karol Wiśniewski "Friz" stał się później akcjonariuszem giełdowej spółki, z obecnie już 41,2 proc. w niej udziału."Przy cenie akcji 4,10 zł warte one są teraz 69 mln zł" – czytamy.
Inwestorzy odwracają się od Ekipy
Jak pisaliśmy w INNPoland, inwestorem, który dostrzegł w “Ekipie” potencjał jest JanuaryCiszewski, prezes spółki JR Holding. Jak podkreśla, wprowadzenie na giełdę EkipyHolding będzie czymś bezprecedensowym.
Wówczas JR Holding twierdził, że Ekipa Holding jest warta 144 mln zł, choć w całym ubiegłym roku przychody spółki wyniosły 10 mln zł. Jak podkreślali obaj partnerzy, sam zasięg Ekipy w mediach społecznościowych można było wycenić jednak na 300 mln dol.
– Siedzi przed nami jeden z większych wizjonerów, jeśli nie największy, który naprawdę pokaże rynkowi finansowemu, że w nowoczesnych mediach wizerunek, to tylko jest potencjał do tego, co idzie za nim – chwalił Friza January Ciszewski.
Ekipa coraz bliżej dna
Jak podaje "Business Insider" w drugim kwartale br. Ekipa Holding straciła jednak 182 tys. zł w porównaniu z zyskiem 45 tys. zł rok temu. Do tego – jak pisał Bartosz Godziński z naTemat – sama Ekipa również się rozsypała.
Jak ocenił dziennikarz naTemat, Ekipa od samego początku była też przede wszystkim maszynką do zarabiania pieniędzy (lub cytując znów ich piosenkę "3KIPA" - "Fabryką spełniania marzeń"). I nie ma w tym nic złego, ale za target obrali sobie dzieciaki. Dorośli dają się nabrać na garnki za tysiące złotych i piramidy finansowe, a co dopiero najmłodsi ślepo zapatrzeni w idoli z internetu. To mało etyczne, zwłaszcza że mieli świadomość, kto ich głównie ogląda i przychodzi na koncerty.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
"I żeby jeszcze sprzedawane przez Ekipę rzeczy były dobre lub jakościowe. Tymczasem lody czy napoje to prawie sam cukier, a gadżety z pożądanym logiem były w rzeczywistości chińskim badziewiem ze sporą przebitką. Okej, tak się robi od lat, ale cynicznym i bezwstydnym jest samemu paradować w markowych ciuchach, a swoim fanom wciskać czapki np. saszetki, które na Aliexpress kosztują 11 zł, w boksie kolekcjonerskim za 420 zł. Poza tym ich sklep nazywa się "Ekipatonosi", a wcale przecież tego nikt z nich nie nosi" – czytamy w tekście Godzińskiego.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.