Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Do zdarzenia doszło 24 sierpnia. Tego dnia w Częstochowie został otwarty sklep sieci Carrefour, pierwszy w mieście. Hipermarket przygotował z tej okazji różne promocje, zaś największym zainteresowaniem klientów okazała się promocja na olej marki Kujawski.
Za litr oleju Kujawskiego należało bowiem zapłacić jedynie 6,99 zł, podczas gdy cena regularna tego produktu proponowana przez sieć wynosi 11,99 zł (ceny w innych sieciach wahają się nawet do 14 zł).
W związku z tym, że Carrefour nie wprowadził ograniczenia dotyczącego zakupu tego produktu, klienci brali je z wyznaczonego miejsca od razu po kilka sztuk, a niektórzy wręcz brali całe kartony z olejem. W mediach społecznościowych krąży filmik ukazujący całe zajście.
Polacy dotkliwie odczuwają skutki rosnącej inflacji, w związku z czym nie po raz pierwszy w ostatnich tygodniach mamy do czynienia z kupowaniem produktów na zapas.
Tak też było w lipcu br. Z cukrem, który znikał z półek sklepowych w błyskawicznym tempie. Doprowadziło to do sytuacji, w której sieci Netto, Aldi i Biedronka wprowadziły limity na zakup cukru. W Biedronce i Netto na jeden paragon można było kupić maksymalnie 10 kg cukru, zaś w Aldi próg 5 kg na jeden paragon. W ten sposób sieciówki chciały przeciwdziałać hurtowemu wykupywaniu cukru.
Producenci cukru uspokajali wówczas, że limity wprowadzane przez sieciówki to "nieuzasadniona panika". Przekonywali, że cukru nie zabraknie, ponieważ Polska jest jego trzecim największym producentem w Unii Europejskiej. Rocznie wytwarzamy ponad 2 mln ton. Co więcej, mamy go na tak dużo, że część eksportujemy.
Jak podawała "Rzeczpospolita", w czerwcu cukier był droższy o 40 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem w roku ubiegłym. Co ważne, Polacy wykupują nie tylko cukier, ale też inne produkty o przedłużonych terminach ważności.
Eksperci już w lipcu ostrzegali, że najgorsze dopiero przed nami, choć chwilę wcześniej prognozowali, że szczyt inflacji nastąpi pod koniec wakacji (podobnego zdania był prezes NBP Adam Glapiński). Jednak w połowie lipca analitycy skorygowali swoje projekcje i większość z nich twierdzi, że wzrost cen osiągnie apogeum dopiero w pierwszym kwartale 2023 roku.