Na pierwszy ogień kasy w sklepach sieci Biedronka. Kiedyś automatyczne stanowiska pozwalały na skorzystanie z trzech dodatkowych funkcji. Jak pisał portal gazeta.pl, po lewej stronie ekranu znajdował się przycisk, dzięki któremu można było zwiększyć głośność komunikatów wydawanych przez automat. Kolejnym wzywało się pracownika sklepu, kiedy uciążliwe "poczekaj na pomoc" blokowało nam zrobienie zakupów. Trzeci przycisk otwierał okno do zeskanowania katy "Moja Biedronka".
Obecnie do dyspozycji klientów pozostała jedna, bardzo użyteczna funkcja. Pierwszy przycisk po prawej stronie kasy samoobsługowej pozwala na wytarowanie wagi.
Kasy samoobsługowe w Rossmannie to Ferrari wśród automatycznych stanowisk. Można w nich np. doładować telefon na kartę. W odpowiednim polu wystarczy wybrać swojego operatora i kwotę doładowania.
Kasy w Rossmannie dają także klientowi możliwość samodzielnego anulowania zakupów do kwoty 50 zł. Ta opcja jest dostępna dla posiadaczy aplikacji sieci drogerii. W takiej sytuacji należy zeskanować kod w aplikacji i odstąpić od dokonania zakupów.
Jak podaje money.pl, w kasach funkcjonuje również automatyczne anulowanie paragonu. Po 90 sekundach "bezczynności" przy nabijanym paragonie pojawi się komunikat: "czy kontynuować zakupy?". W przypadku wybrania odpowiedzi negatywnej paragon zostanie anulowany z automatu.
Portal O2 w rozmowie z przedstawicielką Lidla dowiedział się o sześciu magicznych przyciskach umieszczonych pod głównym ekranem kasy samoobsługowej sieci.
- Odnosząc się do przycisków zamieszczonych na kasach samoobsługowych, są to między innymi diody informujące o zakodowanych błędach lub np. przycisk resetu wagi. Na co dzień służą przede wszystkim pracownikom sklepów oraz pracownikom serwisowym do zapewniania prawidłowego funkcjonowania kas samoobsługowych. Przyciski te są w zasięgu klientów, natomiast nie są niezbędne do samodzielnego kasowania produktów - przekazała portalowi o2.pl Aleksandra Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications and CSR Lidl Polska.
Jak pisaliśmy w INNPoland, wg badań przeprowadzonych wśród sprzedawców ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych krajów europejskich, Profesor Adrian Beck and Matt Hopkins z University of Leicester doszli do wniosku, że kasy bezobsługowe poprzez brak interakcji z obsługą sklepu generują nowe możliwości oszustw, ponieważ klient w całej swojej "podróży" w sklepie jest sam.
Część klientów niestety ulega wtedy pokusie kradzieży produktu, czując się przy tym bezkarnie. Niestety potwierdzają to liczby - we wspomnianym raporcie przeanalizowano 1 milion odwiedzin sklepu. Wnioski dowodzą, że prawie 850 000 "zakupionych" produktów nie zostało zeskanowanych, co stanowi aż 4 proc. całkowitej wartości sprzedaży.
Wśród klientów znajdują się również tacy, którzy postępują niezgodnie z prawem, jednak nie są tego świadomi. Przykładowo, nabijają na kasę inny produkt niż w rzeczywistości chcieli kupić. Choć takie zachowanie jest nieuczciwe, firmy handlu detalicznego są świadome, że czasami klient może popełnić błąd.