PiS wykorzystał rocznicę wybuchu II wojny światowej, żeby przedstawić swoje wyliczenia kwoty reparacji wojennych od Niemców. Głosem Jarosława Kaczyńskiego zażądano 6,2 bln złotych. Coś tu się jednak nie skleja.
Reklama.
Reklama.
W 83. rocznicę wybuchu II wojny światowej prezes PiS wrócił do tematu reparacji wojennych od Niemców
Na konferencji na Zamku Królewskim w Warszawie Jarosław Kaczyński mówił o kwocie 6,2 bln złotych
Reparacje miałyby być wypłacane w ratach
Kaczyński stwierdził, że kiedy "jedno państwo czyni drugiemu szkody, to trzeba te szkody wyrównać". Zdaniem prezesa PiS, Polska musi wyjść z "kompleksu niższości" i zawalczyć o pieniądze, które – tak samo, jak w jego partii – po prostu nam się należą.
Polska chce reparacji od Niemiec
— Nie zapowiadamy bardzo szybkich sukcesów — podkreślił Jarosław Kaczyński. A potem zażądał... 6 bilionów 200 miliardów złotych. — Suma dla gospodarki niemieckiej do dźwignięcia — stwierdził. Jak podkreślił, nie wzięto pod uwagę strat wywołanych przez Rosjan.
Środki miałyby być wypłacane ratami. Do współpracy "w tym przedsięwzięciu" został zaproszony Izrael. Kaczyński dodał również, że raport jest otwarty i będzie uzupełniany. — Jeszcze raz chciałbym powtórzyć, że myśmy nie tylko przygotowali raport, ale także podjęli decyzję o dalszych działaniach. To zwrócenie się do Niemiec o podjęcie rokowań w sprawie tych reparacji — ogłosił.
6,2 bln złotych, czyli ile?
Raport przygotowywany od kilku lat przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka, przewodniczącego sejmowej komisji ds. reparacji wojennych, to dla rządzących podstawa do rozpoczęcia rozmów z Niemcami.
Mularczyk jest jednak w swoich wyliczeniach niekonsekwentny. W marcu 2018 r. chciał reparacji w kwocie 3 bilionów złotych (850 mld dolarów), czym chętnie chwalił się na Twitterze. — Waloryzując powojenny raport o stratach wojennych np. o wartość dolara, mówimy o kwocie 850 mld dolarów — stwierdził w tamtym czasie.
Na koniec roku musiał jednak uznać, że Niemcy zrobili nam szkód "tylko" na 543 mld dolarów, czyli ok. 2 bln złotych licząc po kursie z grudnia 2018 roku. Właśnie w tamtym okresie Mularczyk podawał tę kwotę.
Cztery lata później – w czwartek 1 września – Mularczyk wychodzi na konferencję z Kaczyńskim i domagają się wspólnie 6,2 bln złotych. Tylko ile to tak właściwie jest?
Poprzednie wartości były podawane w dolarach – w walucie używanej powszechnie w handlu międzynarodowym. Kwota podana w czwartek jest podana tylko i wyłącznie w złotówkach. Na dzień 1 września 2022 r. to ponad 1,31 bln euro. Czy taką kwotę mieliby Polsce wypłacić Niemcy?
Żyjemy w czasach bardzo dynamicznych zmian kursów walut, co wynika m.in. z wszechobecnej inflacji. Kurs złotego do euro na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy wygląda jak podróż po górach z szybką wspinaczką na szczyty i równie błyskawicznym schodzeniem w niziny. Dlatego też kwota podana w czwartek przez PiS za kilka miesięcy może być diametralnie różna od tego, co zostało ogłoszone 1 września.
Jeśli bowiem przyjmiemy, że kurs EUR/PLN był "normalny" w przedpandemicznym roku 2019 i wynosił ok. 4,30 zł, to kwota roszczeń wzrośnie do ok. 1,44 bln euro. Natomiast w przypadku dalszego osłabiania złotego – co obserwujemy w ostatnich tygodniach – przykładowo do kursu 5 zł za euro, kwota ta spadnie do ok. 1,24 bln euro.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Przypomnijmy, że do wypłaty reparacji nie doszło, bo dwukrotnie się ich zrzekliśmy. Po raz pierwszy w 1953 roku, a po raz drugi w 1990 roku, gdy Polska była już demokratycznym państwem i nie skorzystała z okazji do zgłoszenia żądań podczas zjednoczenia Niemiec.
Jestem redaktorem prowadzącym INNPoland.pl. Pracowałem m.in. dla Vice, newonce, naTemat i Next.gazeta.pl. W INN piszę swoje "rakoszyzmy". Prywatnie tworzę własne "Walden" w nadwarciańskim zaciszu. Poza tym co jakiś czas studiuję coś nowego.