Inflacja bije rekordy. Z najnowszych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że w sierpniu 2022 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 16,1 proc. rdr.
To najbardziej dynamiczny skok od marca 1997 r., gdy urząd informował o inflacji rzędu 16,6 proc. rdr. Sierpniowy odczyt zaskoczył też ekonomistów, którzy oczekiwali, że wzrost cen utrzyma się w okolicach lipcowych szacunków (15,5-15,6 proc. rdr).
W związku z tym rozpoczęły się spekulacje, co czeka nas w przyszłych miesiącach. Wzrost cen jest dodatkowym problem dla kredytobiorców, w których uderzyła już jedenasta podwyżka stóp procentowych. Jednak z Rady Polityki Pieniężnej (RPP) płyną sprzeczne sygnały dotyczące nie tylko prognoz inflacyjnych, lecz także strategii podwyższania stóp procentowych.
Ludwik Kotecki przekonywał na antenie TVN24, że to jeszcze nie koniec wzrostu cen. - Obawiam się, że zobaczymy kolejne wzrosty inflacji, wyższy poziom jeszcze w tym roku, a z pewnością na początku przyszłego — ocenił.
Z jego prognoz wynika, że inflacja może przekroczyć nawet 20 proc. - Dwójka na początku to prawdopodobnie na początku przyszłego roku. Później powinna się trochę obniżyć — wskazywał. Zdaniem Koteckiego inflacja nie spadnie poniżej 10 proc. do końca 2024 r. Zupełnie inną wizję inflacyjną przedstawił prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej po ostatniej podwyżce stóp procentowych.
Co więcej, Kotecki ocenił, że "podwyżki stóp procentowych są za małe". Jego zdaniem przesądza o tym inflacja bazowa, która kształtuje się obecnie na poziomie 10 proc. - To mniej więcej odpowiedź, gdzie ta stopa procentowa powinna się znaleźć, żeby hamować inflację skutecznie — przekonywał.
W związku z tym Kotecki przyznał, że szykują się kolejne podwyżki. - Będziemy dalej podnosić, co miesiąc. Mamy już jedenaście podwyżek, obawiam się, że skończymy na nawet dwudziestu, bardzo malutkich — zdradził. Jednak zdaniem członka RPP "lepszym podejściem byłyby zdecydowane podwyżki wcześniej w tym roku".
Kotecki różni się w prognozach nie tylko od Glapińskiego. Zupełnie inne projekcje przedstawił inny członek RPP Henryk Wnorowski. - Jestem głęboko przekonany, że odczyt sierpniowy był najwyższym z bieżącego roku — przyznał na antenie Radia Maryja.
Jak przyznał, RPP oczekuje, że "w miesiącach powakacyjnych" inflacja spadnie miesiąc do miesiąca. - Jeśli to się potwierdzi, to myślę, że koniec cyklu podwyżek stóp procentowych jest bardzo bliski, być może okaże się, że środowa podwyżka była ostatnią w tym cyklu — stwierdził.
Jednak Wnorowski wskazał, że "to, nad czym możemy się zastanawiać, to jest początek roku". Przypomniał, że w styczniu "w styczniu zawsze rosną ceny dóbr oferowanych przez monopolistów naturalnych". - W tym roku sytuacja jest szczególna — przekonywał.
O tym, jak rozbieżne są prognozy członków RPP, świadczą też słowa nowej członkini Joanny Tyrowicz. - Inflacja wpadła na imprezę, zostanie na dłużej i coś trzeba z tym zrobić — stwierdziła na antenie RMF FM. Jak przyznała, wzrost cen rzędu 20 proc. nie zaskoczyłby analityków, ale to nie jest "jej prognoza".
Dopytywana o stopy procentowe przyznała, że "trzeba je będzie podnosić dłużej i wyżej, jeśli ta polityka fiskalna będzie nadal tak, jak to się technicznie mówi ekspansywna, a po ludzku rozrzutna".
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, 7 września RPP podjęła decyzję o podniesieniu stóp procentowych o 25 pb. Stopa referencyjna wynosi obecnie 6,75 proc. To już jedenasta podwyżka z rzędu, która oznacza, że znów wzrosły raty kredytów. Niektórzy muszą zapłacić nawet dwukrotnie więcej niż rok temu. Niepokój o rosnące raty ma studzić nowy wskaźnik WIRD, który zastąpi dotychczasowy WIBOR. WIRD ma być czasowo odporny na nagłe wzrosty stóp procentowych, ale nie ma róży bez kolców — na spadki też będzie reagował z opóźnieniem.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183835,decyzja-rpp-ws-stop-procentowych-drozsze-kredyty-nizsza-zdolnosc