Sezon na grzyby w pełni — codziennie rano tysiące Polaków wędrują do lasów na grzybobranie. To świetny sposób na obcowanie z naturą i spędzenie wolnego czasu, ale warto uważać, bo nieświadomie można się narazić na sporą karę. Ścięcie niewłaściwego grzyba albo wędrowanie z nożem i koszykiem po rezerwacie może nas kosztować nawet 5000 złotych.
Jak to możliwe? Mandat w wysokości do 500 złotych może zostać nałożony za zbieranie grzybów w miejscach, gdzie jest zakaz wstępu. Stałym zakazem objęte są uprawy leśne do 4 m wysokości, powierzchnie doświadczalne i drzewostany nasienne, ostoje zwierząt, źródliska rzek i potoków czy obszary zagrożone erozją. Grzybów nie wolno także zbierać na obszarach chronionych: w rezerwatach i parkach narodowych.
Oznacza to, że popularne wśród mieszkańców Warszawy wyprawy na grzyby do Puszczy Kampinoskiej są w znacznej części nielegalne — bo spora część Puszczy jest objęta ochroną. Warto o tym pamiętać, tym bardziej że ten stary las w środku Polski jest prawdziwym skarbem przyrodniczym i lepiej zostawić go samemu sobie.
W Polsce jest jednak jeden park, który pozwala na zbieranie grzybów na swoim terenie. To Park Narodowy Bory Tucholskie. Zajmuje on ok. 1 proc. powierzchni całych Borów Tucholskich i wolno w nim zbierać grzyby. Wydzielone miejsca dla grzybiarzy są też w Poleskim Parku Narodowym. Okresowe zakazy wstępu do lasu mogą być wprowadzane na terenie poszczególnych nadleśnictw, aby chronić przyrodę lub zapewnić bezpieczeństwo ludziom, np. w okresie suszy, czy po nawałnicach. Aktualną mapę zakazów wstępu można znaleźć na stronie zakazywstepu.lasy.gov.pl.
Druga sprawa to grzyby chronione. W Polsce mamy 232 takie gatunki. Wolno zbierać jedynie ok. 40 gatunków grzybów.
Do chronionych należą też grzyby jadalne — m.in. opieńka torfowiskowa, boczniak mikołajkowy, borowik żółtobrązowy, sarniaki czy trufla wgłębiona. Niektóre z tych grzybów można hodować, dlatego też da się je po prostu kupić w sklepach. Nie wolno ich jednak zbierać w lesie. Na liście jest też borowik szatański — niejadalny z powodu bardzo gorzkiego smaku. Łatwo go pomylić z innymi borowikami, ale jego ścinanie czy niszczenie jest zakazane.
Grzywnę można też dostać za rozgarnianie ściółki, niszczenie grzybów lub grzybni, a także za zaśmiecanie lasu, niszczenie lęgowisk lub gniazd ptasich, nor i mrowisk, zranienie lub zabicie dzikiego zwierzęcia oraz puszczanie psa luzem.
Kolejna kontrowersyjna sprawa to sam wjazd do lasu. Samochód pozostawić w miejscu oznaczonym jako parking lub miejsce postojowe. Nie wolno porzucić auta przed szlabanem albo na poboczu drogi.
A jak daleko można do lasu wjechać? Czasem nie jest to jasne. Jeśli przez las prowadzi droga publiczna, można nią jechać. Problem w tym, że wiele leśnych dróg nie ma oznakowania zabraniającego wjazdu i czasem po prostu nie wiadomo, czy wolno się nimi poruszać. Leśnicy radzą, by w razie wątpliwości po prostu nie wjeżdżać do lasu. Jeśli droga prowadząca przez las ma normalne oznakowanie, można się nią poruszać.
Kolejna sprawa to handel grzybami. Tu teoria kompletnie rozjeżdża się z praktyką. Przepisy pozwalają na sprzedaż grzybów, ale tylko osobom, które mają atest wystawiony przez Sanepid. Wystarczy pokazać grzyby i dostaje się go od ręki, na dodatek bezpłatnie. W praktyce nikt nie występuje do Sanepidu o ten dokument i grzyby przy drogach i na bazarach sprzedawane są po prostu nielegalnie. Sprzedaż grzybów jest też nieopodatkowana.
Jeśli zrobimy w lesie coś nielegalnego, strażnik może nie karać nas mandatem, ale od razu skierować sprawę do sądu. Zdarza się tak, gdy łamanie przepisów jest "uporczywe lub rażące", od razu do sądu trafi także sprawa wjazd samochodem na teren rezerwatu — to kosztuje tysiąc złotych. Maksymalna kara wymierzona przez sąd za pozostałe czyny może wynieść nawet 5000 złotych.
W Polsce popularne jest też zbieranie grzybów na poligonach wojskowych. Do tej pory wojsko niezbyt gorliwie przepędzało grzybiarzy. Kiedy planowało ćwiczenia czy strzelanie, po prostu informowało okolicznych mieszkańców i wzmacniało ochronę. Teraz tereny wojskowe są o wiele pilniej strzeżone, armia o wiele częściej karze za wejście na swój teren.
Lasy Państwowe radzą, by zbierać tylko te grzyby, co do których jesteśmy pewni, że są jadalne. Sprawdzanie językiem smaku nie ma większego sensu — muchomor sromotnikowy jest tak samo słodki, jak borowik szlachetny.
Nie warto zbierać grzybów starych i sklapciałych. Po pierwsze — nie są smaczne, po drugie zaś są one rezerwuarem zarodników. Na dodatek w starych grzybach mogą zachodzić już procesy chemiczne, które powodują niezdatność do spożycia. Może nie grozi nam śmiertelne zatrucie, ale ból brzucha czy biegunka też nie są niczym przyjemnym. Toksyny mogą się też pojawić w grzybach zaparzonych, czyli trzymanych w plastikowych torbach.
Grzyby mają też tendencję do pobierania z gleby różnych substancji — również tych niezdrowych. Dlatego nie zbierajmy ich w pobliżu składowisk odpadów czy blisko dróg. Mimo wszystko są źródłem wielu składników odżywczych i minerałów. O wspaniałym smaku nie trzeba chyba przypominać.