Rząd w panice szuka sposobu na zatrzymanie podwyżek cen prądu. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, zgodnie z najnowszą propozycją gospodarstwa domowe mieszczące się w rocznym limicie zużycia energii elektrycznej na poziomie 2000 kWh będą miały zapewnione stałe ceny. Choć ten pomysł jest szeroko krytykowany za "nierealną" wysokość limitu, przynajmniej został ogłoszony — o czym nie mogą powiedzieć właściciele biznesów, którzy również zmagają się z widmem podwyżek.
Jedną z branż, która obawia się wpływu rosnących cen energii na swoją działalność, jest branża turystyczna — a dokładniej przygotowujące się do nadchodzącego wielkimi krokami sezonu zimowego ośrodki narciarskie.
– Wielu z nas już dziś patrzy z niepokojem w przyszłość, wszak nasza branża wykorzystuje energię elektryczną nie tylko do wyciągów i kolei, ale również do naśnieżania stoków narciarskich, które w świetle panującej aury pogodowej jest niezbędne do prowadzenia działalności – tłumaczy Grzegorz Głód, marketing manager w Zieleniec Sport Arena w rozmowie z serwisem Business Insider.
Nie wszystkie ośrodki podniosą ceny od razu. Część z nich podpisała umowy, które są ważne jeszcze przez rok, na poziomie cen sprzed kryzysu energetycznego — jednak niektórzy muszą w tym momencie negocjować kontrakty na nowo. Jak zdradza w rozmowie z BI Sylwia Groszek, rzeczniczka prasowa i wiceprezes zarządu stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, niektóre stacje dostały propozycje 4-, a nawet i 5-krotnie wyższych cen.
– Dla małej stacji taki rodzaj podwyżek powoduje, że zastanawiają się, czy w ogóle otworzą się zimą. Proszę sobie wyobrazić, jaki to jest koszt, jeśli dodatkowo aura nie będzie sprzyjała i będą musieli zaśnieżać stoki, to same koszty znacznie przewyższą zyski – podkreśla Sylwia Groszek.
Według wyliczeń ekspertki, w dużych ośrodkach narciarskich naśnieżanie w sezonie potrafi kosztować miesięcznie od 1,2 mln do 1,7 mln zł. A to przy założeniu, że kilowat energii kosztuje 50 groszy. Jeśli cena kilowata podskoczy do 2 zł, analogicznie wzrosną też wspomniane przed momentem koszty. I ktoś będzie musiał za to zapłacić.
– Wzrost kosztów utrzymania na pewno będzie się przekładał na ceny karnetów, choć w tej chwili trudno określić, jak one będą wyglądały. To szczególny rok, bo większość naszych stacji wstrzymuje się z określeniem cen karnetów na nadchodzący sezon do października, a zwykle cenniki były już przygotowane – tłumaczy ekspertka.
Ile będą konkretnie kosztować karnety? Grzegorz Głód podkreśla, że choć podwyżki są przesądzone, firmy na pewno będą musiały pogodzić się ze spadkiem zysków — wzrost cen nie może bowiem w całości pokryć rosnących kosztów energii. – Jeśli by tak było, osiągnęlibyśmy nieakceptowalny przez rynek poziom cen karnetów – tłumaczy.
Czytaj także: https://innpoland.pl/123377,jak-narty-robione-w-piwnicy-trafily-na-alpejskie-stoki-czyli-historia-pierwszej-w-polsce-manufaktury-narciarskiej