Na początku wakacji w wielu sklepach nie można było kupić cukru. Gdy już pojawił się na sklepowych półkach, to znikał w ekspresowym tempie.
Wiele sieci handlowych postanowiło zahamować hurtowe wykupywanie cukru i wprowadziło limity. W Biedronce, Netto i Lidlu można było kupić tylko 10 kg cukru na jeden paragon. W sklepach Aldi można było kupić tylko 5 kg.
Cukier powrócił do sklepów, więc część z nich zdecydowała się znieść ograniczenia. Jednak po problemach z dostępnością przyszedł czas na bardzo wysokie ceny.
Za 1 kg cukru w Biedronce trzeba obecnie zapłacić 4,99 zł. Stokrotka sprzedaje ten produkt za 5,49 zł, a Carrefour – za 5,49 zł. Najdrożej jest w małych sklepach osiedlowych, gdzie cukier kosztuje nawet 8 zł.
Ceny cukru bulwersują internautów, którzy zwracają uwagę, że znacznie taniej jest w Niemczech. Polacy prawie codziennie publikują zdjęcia półek sklepowych, na których widać zdecydowanie niższe ceny cukru.
Jedna z użytkowniczek poinformowała, że w niemieckim Lidlu w Hamburgu można kupić dokładnie ten sam cukier biały co w Polsce za 0,79 euro (3,73 zł). "Do Niemiec można po cukier jeździć tak u Nas dobrze" - czytamy w ironicznym komentarzu innego internauty, który dołączył fotografię cukru białego ze sklepu.
Jednak są sklepy w Niemczech, gdzie cukier jest jeszcze tańszy. Pan Adam przekazał na Twitterze, że 1 kg cukru można kupić tuż za naszą zachodnią granicą już za 0,45 euro (2,12 zł). To o ponad połowę taniej niż w polskich supermarketach. Takich cen nie było w naszym kraju nawet przed pojawieniem się problemów z dostępnością cukru.
Przypomnijmy, że według najnowszych wyliczeń Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) ceny usług i towarów konsumpcyjnych wzrosły w sierpniu 2022 r. o 16,1 proc. rdr. To najwyższy odczyt od ponad 25 lat, gdy urząd informował o inflacji rzędu 16,6 proc. rdr.
Tymczasem ekonomiści prognozują, że szczyt wzrostu cen dopiero przed nami. Większość z nich uważa, że do cenowego apogeum dojdzie w I kwartale 2023 r., a niektórzy ostrzegają, że inflacja może wynieść nawet 20 proc. rdr.
Dość duży rozdźwięk w prognozach można dostrzec wśród członków Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Choć Ludwik Kotecki snuje czarną wizję 20-proc. wzrostu cen, to Henryk Wnorowski studzi nastroje, przekonując, że szczyt inflacji jest już za nami.