Inflacja nie omija żadnego przedsiębiorcy. Drastycznie rosnące koszty prowadzenia działalności dotykają również osoby prowadzące stacje kontroli pojazdów. Sytuację dodatkowo utrudnia brak waloryzowania opłaty za badanie technicznie. Właściciele aut, nieprzerwanie od 18 lat, płacą za tę usługę 98 zł.
Zdaniem Andrzeja Bogdanowicza ze Związku Pracodawców Stacji Kontroli Pojazdów, to właśnie ten niekorzystny splot zdarzeń sprawia, że branża znalazła się na granicy bankructwa.
Jak przypomniał, Konfederacja Lewiatan wyliczyła w połowie tego roku, że stacje diagnostyczne dopłacają do każdego badania technicznego ponad 10 zł. – Z każdym miesiącem ta kwota się zwiększa w ślad za rosnącą inflacją i rachunkami za energię – przekonuje Bogdanowicz, cytowany przez Interię.
Branża od lat apeluje o waloryzację opłaty, ale Ministerstwo Infrastruktury nie reaguje. Zdaniem Bogdanowicza resort obawia się strat wizerunkowych. – Władza nie chce drażnić wyborców podwyżkami – ocenia. Tymczasem koszty prowadzenia działalności nadal rosną – dla przykładu od przyszłego roku o 500 zł wzrośnie płaca minimalna. W takiej sytuacji firmy będą musiały jeszcze więcej dokładać do interesu.
Niektórzy już teraz stanęli pod ścianą. Jak przekonuje przedstawiciel branży, część przedsiębiorców ogranicza zatrudnienie i wprowadza dodatkowe przerwy w pracy. Inni otwierają stacje co drugi dzień, aby obniżyć rachunki za energię. Pozostali realizują usługi tylko wtedy, gdy mają umówionych klientów.
Część przedsiębiorców została zmuszona do ostateczności. Bogdanowicz zdradził, że tylko w tym roku zamknęły się 152 stacje kontroli pojazdów. Kolejni właściciele rozważają pójście tą samą drogą. – Większość z ponad 4,5 tysiąca działających stacji, zastanawia się, ile jeszcze wytrzyma w walce o przetrwanie swojego biznesu i utrzymanie pracowników – przyznał.
Władza nie tylko ignoruje apele diagnostów, lecz także planuje nałożyć na nich dodatkowe obowiązki. W Sejmie właśnie jest procedowany projekt ustawy, który ma wdrożyć dyrektywę unijną i w rezultacie zmienić Prawo o ruchu drogowym.
– Projekt de facto nakłada na przedsiębiorców rolę kasjera TDT [Transportowy Dozór Techniczny – przyp. red.] w pobieraniu opłat należnych dla tego podmiotu z tytułu zwiększonej opłaty za badania po przekroczeniu o 30 dni wyznaczonego terminu badania – tłumaczy Bogdanowicz. W jego opinii projekt wykracza poza cele wskazane w unijnym dokumencie.
Poza tym ustawa wprowadza obowiązek fotografowania badanego pojazdu. Zdjęcia mają być przechowywane w formie papierowej przez pięć lat. W ciągu roku wykonuje się około 20 mln badań, co daje przynajmniej 40 mln fotografii na rok. Przez pięć lat będzie ich 200 mln. – Na czyj koszt mają być przechowywane? – pyta.
Jak wskazał, przedsiębiorcy, którzy jeszcze trzymają się na powierzchni, są "rozgoryczeni rozwojem sytuacji ekonomicznej i proponowanymi zmianami w prawie drogowym". Jak zapowiedział, na 29 września planują akcję protestacyjną. W grę wchodzi zamykanie stacji kontroli pojazdów nawet na kilka godzin. W ten sposób branża chce zwrócić uwagę władzy na to, w jak dramatycznej sytuacji się znalazła.
Na oficjalnej stronie związku pojawił się nawet specjalny apel do posłów, w którym związkowcy domagają się zmian w projekcie ustawy zmieniającym ustawę Prawo o ruchu Drogowym. "Blisko 6 tysiącom Przedsiębiorców SKP grozi upadłość z powodu drastycznych kosztów oraz wysokiej inflacji a tysiącom pracowników obsługi diagnostycznej utrata miejsc pracy! Prosimy Państwa Posłów o refleksję i odrzucenie zbędnych i kosztownych regulacji!" – czytamy w apelu, pod którym podpisał się prezes zarządu związku Kazimierz Zbylut.
Związek Pracodawców Stacji Kontroli Pojazdów to organizacja, która zrzesza pracodawców sektora badań technicznych pojazdów prowadzących stacje kontroli pojazdów na terenie Polski. Został założony w 1991 r.
Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, grono przedsiębiorców znacznie wykracza poza branże okołomotoryzacyjną. Północna Izba Gospodarcza alarmuje, że w trudnej sytuacji znalazły się zarówno małe, jak i duże firmy, a wszystkiemu winne są rosnące koszty gazu, prądu i ogrzewania. Eksperci mają ogromne obawy, czy nadchodzące miesiące przetrwają przede wszystkim piekarnie i małe sklepy.
Czytaj także: https://innpoland.pl/184336,poczta-polska-podnosi-ceny-zmiany-od-1-pazdziernika