INNPoland_avatar

Prąd będzie tańszy, ale konsekwencje zabolą. Tak zapłacimy za zamrożenie cen

Katarzyna Florencka

16 października 2022, 17:33 · 2 minuty czytania
Zamrożenie cen prądu pomoże wielu polskim rodzinom przetrwać nadchodzący rok, jednak... tak naprawdę jest to bomba z opóźnionym zapłonem. Za obniżenie rachunków będziemy płacić w podatkach jeszcze przez długie lata.


Prąd będzie tańszy, ale konsekwencje zabolą. Tak zapłacimy za zamrożenie cen

Katarzyna Florencka
16 października 2022, 17:33 • 1 minuta czytania
Zamrożenie cen prądu pomoże wielu polskim rodzinom przetrwać nadchodzący rok, jednak... tak naprawdę jest to bomba z opóźnionym zapłonem. Za obniżenie rachunków będziemy płacić w podatkach jeszcze przez długie lata.
Kto zapłaci za podwyżki cen prądu? Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Rząd PiS wprowadził maksymalne ceny prądu dla gospodarstw domowych, odbiorców wrażliwych oraz małych przedsiębiorców
  • Sprzedawcy energii elektrycznej otrzymają wyrównanie, którego duża część będzie pochodzić z budżetu państwa
  • W kolejnych latach obywatele odczują koszt rekompensat w wyższych podatkach, mniejszych pensjach pracowników budżetówki oraz mniejszej ilości pieniędzy dla samorządów

Kto zapłaci za zamrożenie cen prądu?

Zamrożenie cen energii elektrycznej sprawi, że w Polaków nie uderzą znienacka gigantyczne podwyżki rachunków – i taki właśnie jest podstawowy cel. Sama decyzja polskiego rządu nie zatrzyma jednak wzrostu cen energii na światowych rynkach, co oznacza, że sprzedawcom trzeba będzie zrekompensować różnicę pomiędzy tym, co otrzymają od klientów, a kwotą, za którą kupią prąd.

Duża część tych wyrównań będzie pochodzić z budżetu państwa. – Część rekompensat pokryje budżet państwa, a część będzie pochodziła z tego, że państwo "dociąży" wytwórców, czyli spółki odpowiedzialne za produkcję energii. W momencie, gdy sprzedadzą one energię za więcej, niż przewidziano w podanych dla nich cenach maksymalnych, będą odprowadzać nadwyżki do budżetu w formie dodatkowego podatku – tłumaczy analityk mBanku Kamil Kliszcz w rozmowie z serwisem Business Insider.

Jeśli rekompensaty nadwerężą budżet, ostatecznie koszt ich wprowadzenia będą musieli ponieść obywatele. Jedyną pociechą będzie to, że proces ten będzie opóźniony i rozłożony w czasie – choć w momencie "zapłaty" wielu z nas zapewne nie będzie już pamiętać, za co płaci.

– Wydawanie pieniędzy z budżetu na rekompensaty będzie miało swoje konsekwencje. Zwłaszcza jeśli ceny paliw długo utrzymają się na wysokim poziomie. Pieniądze te będą pochodzić z długu i to oprocentowanego wysoko, co przełoży się na przyszłe podatki. Duże rekompensaty mogą też oznaczać mniejsze podwyżki dla pracowników budżetówki czy niższe dotacje dla samorządów – mówi BI dr Maciej Bukowski, prezes think tanku WiseEuropa.

Zamrożenie cen prądu

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, przyjęta przez Sejm ustawa zamrażająca ceny prądu dla gospodarstw domowych ustanawia limity zużycia, po których odbiorcy będą płacić wyższą cenę za energię elektryczną. Dla zwykłych gospodarstw domowych limit ten wynosi 2000 kWh na rok, jeśli wśród domowników znajduje się osoba niepełnosprawna – 2600 kWh. Z kolei limit dla rolników oraz rodzin z Kartą Dużej Rodziny wyniesie 3000 kWh.

Podmioty wrażliwe (np. szpitale, szkoły, żłobki czy przedszkola) oraz mikro-, małe i średnie firmy będą płacić ceny zamrożone na poziomie 785 zł/MWh. Z kolei cena energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, które przekroczą limit zużycia 2000 kWh (tzw. limit Kaczyńskiego), wyniesie 693 zł/MWh.