INNPoland_avatar

Huawei MatePad Paper to tablet (?) niezwykły. Albo go pokochasz, albo zapomnisz o jego istnieniu

Konrad Bagiński

18 października 2022, 16:44 · 4 minuty czytania
To jedno z najbardziej praktycznych (dla jednych) i jednocześnie najbardziej bezużytecznych (dla drugich) urządzeń. Do której grupy należysz? Huawei MatePad Paper to sprzęt absolutnie wyjątkowy, wymykający się schematom. Jeśli wiesz, jak go wykorzystasz, będziesz zachwycony.


Huawei MatePad Paper to tablet (?) niezwykły. Albo go pokochasz, albo zapomnisz o jego istnieniu

Konrad Bagiński
18 października 2022, 16:44 • 1 minuta czytania
To jedno z najbardziej praktycznych (dla jednych) i jednocześnie najbardziej bezużytecznych (dla drugich) urządzeń. Do której grupy należysz? Huawei MatePad Paper to sprzęt absolutnie wyjątkowy, wymykający się schematom. Jeśli wiesz, jak go wykorzystasz, będziesz zachwycony.
Huawei MatePad Paper - połączenie tabletu z czytnikiem e-booków i notatnikiem INNPoland.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Huawei MatePad Paper to wyjątkowe urządzenie - łączy w sobie funkcje tabletu, czytnika e-booków, notatnika i kilku innych
  • Ekran E-ink pozwala na niskie zużycie energii i ułatwia czytanie i pisanie
  • Konkurencja w tej klasie urządzeń jest niewielka i Huawei wyrósł na jej lidera
  • Stosunkowo wysoka cena (2399 zł) i specyficzna funkcjonalność ogranicza liczbę potencjalnych użytkowników

Po kilku tygodniach używania ciągle nie wiem, czym ten sprzęt jest i jak go nazwać. Czy to tablet? Trochę tak – ma ekran, ma klienta poczty, przeglądarkę. Szczerze mówiąc, ustawiłem sobie tę pocztę i chyba ani razu nie skorzystałem. Nie miałem takiej potrzeby, wygodniej robić to na telefonie, który zawsze mam pod ręką. Jako tablet jest po prostu mało funkcjonalny. Przeglądanie stron na czarno-białym wyświetlaczu ma taki sam sens, jak lizanie loda przez szybę cukierni. Filmu na tym nie obejrzysz.

Czy to tablet? Kwestia sporna. Wygląda jak tablet, można na nim nawet przeglądać strony. Z bólem, ale się da. Ekran e-ink nie jest przeznaczony do przeglądania dynamicznych i kolorowych treści.

Czy to czytnik e-booków? Tak. I tu MatePad Paper pokazuje pełnię możliwości. Jak na czytnik, ma wielki ekran - 10,3 cala. Jest wielkości sporego tabletu, ale o wiele od niego lżejszy. Waży jedynie 360 gramów. Jest też cienki, zaopatrzony w rysik i skóropodobne etui. Wygląda świetnie, a czytanie na nim jest czystą przyjemnością.

MatePad Paper otwiera wszystkie znane mi formaty książek i dokumentów, świetnie współpracuje z internetowymi księgarniami – sprawdzałem na empiku i Legimi. Duży ekran pozwala na niesamowicie wygodne czytanie. Wbudowane oświetlenie można dostosować do jasności otoczenia. W porównaniu do innych czytników e-booków jest niemal idealny. Niemal, bo parę wad jednak ma.

Czy to notatnik? Tak, choć o nieco ograniczonych funkcjach. Dołączony do MatePad Paper rysik pozwala na pisanie notatek. Lekki opór, jaki ekran stawia rysikowi, przypomina przesuwanie ołówka czy długopisu po papierze. Bardzo przyjemne uczucie.

Do czego może się przydać?

Lubisz sobie pobazgrać podczas notowania? Ja uwielbiam strzelić jakiś szlaczek na marginesie. Na normalnych notatkach wygląda to trochę głupio – tu można je usunąć dwoma ruchami rysika. Szkoda, że nie ma wbudowanej funkcji gumki. Wiele razy przyłapywałem się na tym, że próbowałem coś zmazać jego drugim końcem. MatePad Paper daje też możliwość robienia notatek na istniejących dokumentach. Co więcej – można je wyeksportować do formatu txt lub PDF i wysłać mailem.

Notatnik ma też funkcję rozpoznawania pisma odręcznego. Próbowałem, poległem – wielowątkowość i wielowymiarowość moich bazgrołów nie jest do odczytania przez kogokolwiek oprócz mnie. Ale jak się postaram – działa dobrze.

W tym urządzeniu odtwarzanie filmów nie ma sensu, ale muzyki (a także podcastów czy audiobooków) można słuchać. Działa to bez zastrzeżeń, można sobie podpiąć słuchawki USB-C albo bezprzewodowe z Bluetoothem. Można też skorzystać z wbudowanych głośników. Na audiofilskie wrażenia nie ma co liczyć, ale nie jest źle. Co ciekawe, MatePad Paper nadaje się też do robienia notatek głosowych i nagrań.

Co mnie irytuje w MatePad Paper?

Jest kilka takich rzeczy. Pierwsza z nich to bateria. Czytnik e-booków nie zużywa energii na wyświetlanie strony, potrzebuje jej tylko do zmiany tego, co wyświetla. Teoretycznie prądu powinno wystarczyć na kilka tygodni, ale swoją część energii pożera oświetlenie i klient poczty. W praktyce trzeba go ładować co kilka, kilkanaście dni. I zawsze jest to moment niewłaściwy, trudno po prostu przewidzieć, kiedy się rozładuje.

Być może jest to kwestia przyzwyczajenia, w sumie podświadomie wiem, kiedy doładować telefon albo laptopa. Z urządzeniem pobierającym bardzo mało energii jest po prostu trudniej. Producent zapewnia, że w trybie czuwania MatePad Paper wytrzyma nawet 28 dni. Nie miałem cierpliwości, żeby to sprawdzać, ale wynik nie wydaje się przesadzony. Poza tym - czy między trzema a czterema tygodniami naprawdę jest różnica?

Zużycie prądu jest tak niskie, że trudno wychwycić moment, gdy ten tabletoczytnik trzeba naładować. Ale oczywiście trudno robić z tego zarzut.

Druga sprawa – chciałbym go częściej wykorzystywać w pracy, ale przeglądanie stron w sieci jest tu koszmarem. To nie wina urządzenia, bo działa dość płynnie, ale ograniczeń ekranu. E-ink nie nadaje się do wszystkiego i trochę to irytuje w urządzeniu tak wszechstronnym, jak MatePad Paper.

MatePad Paper ma kilka wad, raczej drobnych. Jest płaski i lekki, ale bywa mało poręczny. Potrafi wyślizgnąć się z magnetycznego etui, a rysik przyczepia się z boku, więc również łatwo go zgubić. Nie jest oparty na Androidzie – to wynik amerykańskich sankcji na chińskiego producenta – więc liczba dostępnych aplikacji jest znikoma.

Kupić, nie kupić...?

Podsumowując – MatePad Paper jest urządzeniem fajnym i ciekawym, ale nie dla każdego. Ja wykorzystywałem go do pracy. Robię notatki, nagrywam, słucham. Może się przydać lekarzom, prawnikom, studentom. Problem jest z ceną, bo Huawei MatePad Paper kosztuje 2299 złotych.

To dużo, kilka razy więcej od popularnych czytników e-booków. Więcej od średniej klasy tabletów. Nie potrafi przy tym tego, co klasyczne tablety, ale przewyższa je w wielu innych aspektach. Wiele osób zauważa, że świetnie nadaje się do czytania skomplikowanej dokumentacji technicznej – ma duży ekran i obsługuje chyba wszystkie możliwe formaty.

To urządzenie bardzo specyficzne i jeśli potrzebujesz czytnika e-booków, notatnika i dyktafonu w jednym – sprawdzi się. Trzeba jednocześnie zauważyć, że rynek dla podobnych urządzeń jest niewielki. Do tej pory podobnych sprzętów pojawiło się jedynie kilka. Najbardziej znanym jest chyba Remarkable 2 z bardzo podobną ceną. Ale korzystanie z wielu funkcji, które w MatePad Paper są standardem, wymaga tu abonamentu w wysokości prawie 8 euro miesięcznie.

Podobny tablet Onyx Boox Note Air 2 z Androidem jest nieco droższy. Co do funkcjonalności, nie umiem jej ocenić, nie korzystałem z tego urządzenia. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można uznać, że w swojej klasie MatePad Paper jest liderem jeśli chodzi o cenę i funkcjonalność.

Huawei MatePad Paper - specyfikacja

Wymiary: 225,2 mm x 182,7 mm x 6,65 mm, waga - ok. 360 g

Ekran: E Ink 10,3", 1 872 x 1 404 px, 227 PPI

Procesor: HUAWEI Kirin 820E

System operacyjny: HarmonyOS 2

Pamięć ROM: 64 GB

Bateria: 3 625 mAh

Ładowanie: szybkie 10V/2,25A oraz standardowe 9V/2A lub 5V/2A

Łączność: Wi-Fi 6 802.11a/b/g/n/ac/ax, 2 x 2 MIMO, 2,4 GHz + 5 GHz; Bluetooth 5.2, BLE; USB C, USB 2.0; bezprzewodowa projekcja ekranu

Czujniki: grawitacyjny, Halla, linii papilarnych

Audio: 4 mikrofony, 2 głośniki, Huawei Histen 7.0

W zestawie znajduje się też ładowarka z kablem USB-C, Huawei M-Pencil (2. generacji) i etui ochronne