Oszczędzasz na ogrzewaniu w bloku? Możesz na tym wyjść jak Zabłocki na mydle. Wszystko przez to, że wiele spółdzielni mieszkaniowych wyznacza dolne limity temperatury. Ich przekroczenie wiąże się z karami administracyjnymi.
Do oszczędzania zachęcają sami rządzący, radząc obywatelkom i obywatelom, by w domach przykręcali kurki od ogrzewania. Jak choćby minister klimatu Anna Moskwa, która zapewania, że w domu utrzymyje temperatury rzędu 17-19 stopni Celsjusza. Jednak spółdzielnie mieszkaniowe mają inny pogląd w tej samej sprawie.
Ostatnio na własnej skórze o tym, że oszczędzanie w tym przypadku się nie opłaca przekonała się pewna mieszkanka Gdyni, której sprawę opisywaliśmy w INNPoland.pl.
Kobieta w "nagrodę" za oszczędzanie musi zapłacić karę, tj. dopłacić 500 zł za ogrzewanie, ponieważ temperatura w jej mieszkaniu była zbyt niska. Dodatkowa opłata została naliczona na podstawie regulaminu rozliczania energii cieplnej.
Przypomnijmy, mieszkanka osiedla Obłuże w Gdyni postanowiła zaoszczędzić na ogrzewaniu. Codziennie przed wyjściem do pracy zakręcała kaloryfery.
Spółdzielnia tłumaczyła w rozmowie z portalem trojmiasto.pl, że jesienią i zimą temperatura w lokalach nie może spadać poniżej 16 stopni Celsjusza, by "nie wychładzać ścian i stropów mieszkań sąsiadujących".
"Nie może być tak, że jeden właściciel lokalu wyłącza ogrzewanie, a pozostali, w tym małe dzieci, w sąsiednich lokalach marzną, bo zostają w domach lub ponoszą koszty ogrzania lokalu sąsiedniego" - tłumaczyła spółdzielnia.
Jednak kobieta zapewnia, że temperatura w jej mieszkaniu nie spadła poniżej 19 st. C. Dlatego nie zgadza się na zapłacenie grzywny.
Skoro jest "kradzież", to są też "złodzieje". I tak spółdzielnie nazywają tych, którzy oszczędzają aż za bardzo. Choć minimalną temperaturę w domu określa prawo, o czym poniżej, wiele spółdzielni jest mniej restrykcyjnych, ale jednak.
Jarosław Puchalski, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej Biskupin we Wrocławiu, powiedział w rozmowie z money.pl, że jego spółdzielnia, podobnie jak ta z Gdyni, ustaliła w regulaminie minimalną temperaturę w pomieszczeniach na poziomie 16 stopni.
– Nie może być tak, że jedni oszczędzają kosztem drugich, bo to jest nic innego jak kradzież ciepła. Wyłączenie ogrzewania w jednym mieszkaniu powoduje straty ciepła w drugim mieszkaniu – powiedział portalowi wiceprezes spółdzielni.
Wtóruje mu Piotr Majewski z Unii Spółdzielców Mieszkaniowych w Polsce. Nie ma wątpliwości, że w tym trudnym okresie, w jakim znalazła się cała Europa, trzeba oszczędzać, ale nie można przesadzać – twierdzi.
- Warto pamiętać, że nadmierne skręcanie kaloryferów to pojedyncze przypadki, które trafiają się we wspólnotach lub spółdzielniach. Być może przez trudną sytuację tych przypadków będzie więcej tej zimy i zrobi się problem. Na pewno będziemy musieli obserwować sytuację - przyznaje w money.pl Piotr Majewski.
Minimalną temperaturę w mieszkaniach określa rozporządzenie ministra infrastruktury ws. warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie.
Zgodnie z przepisami, w pomieszczeniach "przeznaczonych na stały pobyt ludzi, bez okryć zewnętrznych, niewykonujących w sposób ciągły pracy fizycznej", w pokojach oraz w kuchni temperatura powinna wynosić co najmniej 20 stopni Celsjusza. W łazience jeszcze cieplej, bo – według rozporządzenia – co najmniej 24 st. C.
Sprawą "zbyt mocnego" oszczędzania, zwanego "kradzieżą ciepła", zajął się już nawet Sąd Najwyższy, choć jeszcze w łatwiejszych dla portfeli Polek i Polaków czasach.
"Powód, świadomie rezygnując z ogrzewania czterech pomieszczeń w mieszkaniu przez zakręcenie grzejników, korzystał z ciepła dostarczanego przez sąsiednie ogrzewane pomieszczenia. Ciepło takie nie jest zwolnione od opłaty" - pisał pod koniec 2020 roku sędzia SN Leszek Bosek.
Innego zdania jest obecna minister klimatu Anna Moskwa. – Każde gospodarstwo domowe może zrobić sobie rachunek sumienia. Musimy się sporo nauczyć. Ja mam w domu 17-19 stopni, można się przyzwyczaić – powiedziała na antenie Radia ZET członkini rządu.
Czytaj także: https://innpoland.pl/185182,pis-zmienia-prawo-dot-spoldzielni-mieszkaniowych-zmiana-dla-10-mln-osob