INNPoland_avatar

Kaczyński znów opowiada bzdury. Nie, nie dogonimy zaraz Japonii w kwestii zarobków

Konrad Bagiński

14 listopada 2022, 15:03 · 3 minuty czytania
Płace Polaków gonią płace Japończyków – twierdzi Jarosław Kaczyński. Okazuje się, że prezes PiS nie po raz pierwszy posługuje się danymi, których nie rozumie. Albo rozumie, lecz próbuje nimi manipulować. Sprawdźmy, jak się nasze pensje mają do japońskich.


Kaczyński znów opowiada bzdury. Nie, nie dogonimy zaraz Japonii w kwestii zarobków

Konrad Bagiński
14 listopada 2022, 15:03 • 1 minuta czytania
Płace Polaków gonią płace Japończyków – twierdzi Jarosław Kaczyński. Okazuje się, że prezes PiS nie po raz pierwszy posługuje się danymi, których nie rozumie. Albo rozumie, lecz próbuje nimi manipulować. Sprawdźmy, jak się nasze pensje mają do japońskich.
Kaczyński mówi, że polskie zarobki gonią japońskie. To nieprawda M.Lasyk/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • W weekend Jarosław Kaczyński spotkał się z wyborcami w Bielsku-Białej
  • Prezes PiS mówił, że w kwestii zarobków gonimy Japonię
  • Powołał się na wyniki badania OECD, które przeprowadzono w 2021 r.
  • Okazuje się, że Kaczyński kompletnie nie zrozumiał danych, o których mówi

Podczas jednego z ostatnich spotkań wyborczych, prezes PiS Jarosław Kaczyński znów postanowił rzucić garścią statystyk i porównać Polskę do innych krajów. I wyszło mu, że gonimy Japonię. Mówił, że pod względem płac Polska jest coraz wyżej w rankingach międzynarodowych.

– W OECD jesteśmy zaraz za Japonią. No może nie zaraz, bo jest tam pewna przerwa, ale nie ma żadnego innego kraju między nami a Japonią – stwierdził Kaczyński.

Od jakiegoś czasu tydzień zaczyna się od analizy tego, co powiedział w weekend Kaczyński. Jedni tłumaczą słowa prezesa na język polski, inni wyłapują kolejne błędy (albo kłamstwa) w jego wypowiedziach. Teza o gonieniu Japonii należy do tej drugiej kategorii. Sprawdźmy, na czym tym razem potknął się Kaczyński.

Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) faktycznie publikuje dane o wielu czynnikach ekonomicznych swoich członków. Polska jednym z 36 z nich. OECD dysponuje danymi dotyczącymi zarobków z 2021 roku. Polska jest w tym rankingu blisko Japonii, ale dzieli nas jeszcze Hiszpania. To pierwszy błąd prezesa.

To nie są dane o rzeczywistych płacach

Druga sprawa to sama wysokość zarobków, trzecią – najbardziej istotną – jest sposób liczenia zarobków. Według OECD w Polsce zarabia się równowartość 33 566 dolarów rocznie (152 332 zł, czyli 12 694 zł miesięcznie – tak dla porównania). W Japonii - 39 711 dolarów (równowartość 180 220 zł). Różnica to 6 145 dolarów. Według obecnego kursu to 27 888 zł. Gdyby przełożyć to na miesięczne pensje, wychodzi nam ponad 2300 złotych. Czy zarabianie o 2,3 tysiąca więcej na głowę da przeciętnemu Kowalskiemu status równy statystycznemu Tanace? Nie.

Zaraz wytłumaczymy dlaczego. Rzućmy jednak jeszcze na zestawienie OECD. Jesteśmy w nim na 26 miejscu na 36 państw. Pomiędzy Polską a Japonią jest jeszcze Hiszpania z zarobkami rzędu 39 202 dolary rocznie (177 210 zł). Najmniej zarabia się w Meksyku (16 429 dol.), najwięcej w USA (74 738 dol.). Średnia w OECD to 51 607 dolarów (234 208 zł rocznie, a więc 19 517 zł miesięcznie).

Już na pierwszy rzut oka widać, że z tymi danymi coś jest nie tak. Przecież pracownicy najbogatszych polskich firm przeciętnie zarabiają 6688 zł brutto (dane za wrzesień 2022). To prawda, bo OECD podaje zarobki przeliczone według skomplikowanego wzoru.

"Średnie wynagrodzenie uzyskuje się poprzez podzielenie całkowitego funduszu płac opartego na rachunkach narodowych przez średnią liczbę pracowników w gospodarce ogółem, która jest następnie mnożona przez stosunek przeciętnej zwyczajowej liczby godzin tygodniowych na pracownika w pełnym wymiarze godzin do średniej zazwyczaj tygodniowej liczby godzin dla wszystkich pracowników. Wskaźnik ten jest mierzony w cenach stałych USD przy użyciu roku bazowego 2016 i parytetów siły nabywczej (PPP) dla konsumpcji prywatnej w tym samym roku" - tłumaczy OECD.

Widać więc wyraźnie, że dane, na które powołuje się Kaczyński, nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi pensjami ani Polaków, ani Japończyków. To wszystkie wypłaty, podzielone przez liczbę pracowników i uwzględniające parytet siły nabywczej. Ten ostatni parametr określa po prostu, na co stać ludzi w danym kraju. Japonia jest droga (np. w kwestii nieruchomości), więc Japończycy mogą kupić relatywnie mniej niektórych produktów. Polska – mimo podwyżek i inflacji – jest ciągle krajem stosunkowo tanim, więc możemy kupić np. więcej żywności niż obywatele Japonii.

Japończyk zarabia dwa razy więcej od Polaka

Wróćmy jeszcze do rzeczywistych zarobków. OECD podaje i te wartości w walutach narodowych. W 2021 roku przeciętny Polak zarobił 66 153 zł (5513 zł miesięcznie). W tym samym czasie Japończyk zarobił 4 443 874 jeny, czyli wedle średniego kursu NBP – równowartość 143 630 złotych (11 969 zł miesięcznie). Jakby nie patrzeć, w wartościach bezwzględnych, Japończycy zarabiają średnio dwa razy więcej niż Polacy.

Kaczyński nie po raz pierwszy posługuje się danymi, których nie rozumie, albo którymi manipuluje. Jeszcze w październiku opowiadał, że wzrost zarobków dogania inflację.

– Obecnie wzrost płac jest na równi z inflacją. Na różne sposoby – poprzez obniżanie podatków oraz wsparcie walczymy o dobro Polaków – mówił w Koszalinie Kaczyński, było to na początku października 2022. Dane za wrzesień pokazały, że zarobki wzrosły o 14,5 proc. rok do roku, zaś inflacja podskoczyła o 17,2 proc. Warto zauważyć, że inflacja wyprzedziła wzrost wynagrodzeń już kilka miesięcy temu.

Czytaj także: https://innpoland.pl/180880,kaczynski-opowiada-o-ekonomii-poplatanie-z-pomieszaniem