INNPoland_avatar

Ruszyły jarmarki bożonarodzeniowe w polskich miastach. Ceny oszalały

Katarzyna Florencka

20 listopada 2022, 17:43 · 3 minuty czytania
Chcecie w tym roku odwiedzić jarmark bożonarodzeniowy? Lepiej odłóżcie odpowiednio dużo gotówki – inflacja dała o sobie znać z niezłym przytupem.


Ruszyły jarmarki bożonarodzeniowe w polskich miastach. Ceny oszalały

Katarzyna Florencka
20 listopada 2022, 17:43 • 1 minuta czytania
Chcecie w tym roku odwiedzić jarmark bożonarodzeniowy? Lepiej odłóżcie odpowiednio dużo gotówki – inflacja dała o sobie znać z niezłym przytupem.
Ceny na Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu zadziwiły odwiedzających Fot. Mateusz Birecki/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Inflacja dotarła na odbywające się w Polsce jarmarki bożonarodzeniowe
  • Odwiedzający jarmark w Gdańsku skarżą się na wyjątkowo drogą grochówkę
  • Z kolei we Wrocławiu w górę poszła m.in. kaucja za słynny kubek do grzańca

Ceny na jarmarkach bożonarodzeniowych

Jarmarki świąteczne stały się już stałym elementem krajobrazu późnego listopada i grudnia w największych polskich miastach. Niestety, na tych imprezach doskonale widać tempo inflacji: odbywają się raz do roku i tradycyjnie nie należą do najtańszych.

Tym razem oczy ze zdumienia przecierali mieszkańcy Trójmiasta, którzy postanowili odwiedzić Jarmark Bożonarodzeniowy w Gdańsku. Jak relacjonuje serwis o2.pl, za porcję zwykłej grochówki trzeba tam zapłacić aż 28 zł, a za zapiekankę – 22 zł. O ból portfela przyprawić może również porcja bigosu (25 zł za 300 g), jak również szaszłyk z kurczaka za 42 zł.

Osobom, które chciałyby się czegoś napić czegoś ciepłego, przyjdzie zapłacić pomiędzy 18 a 20 zł za grzane wino, ok. 19 zł za grzane piwo, ok. 18 zł za 200 ml gorącej czekolady i ok. 10 zł – za taką samą ilość herbaty.

Inflacja nie ominęła również Jarmarku Bożonarodzeniowego we Wrocławiu. Tegoroczne ceny z tymi z poprzedniego roku porównali dziennikarze regionalnej "Gazety Wyborczej" – pokazując, że w górę poszło praktycznie wszystko.

Tradycją wrocławskiego jarmarku jest podawanie grzańca (15-17 zł) w charakterystycznych kubkach w kształcie buta. Jako że kubki te często znikają – organizatorzy imprezy pobierają za nie kaucję, która w tym roku wzrosła z 15 do 20 zł. W górę poszła również cena gorącej czekolady z Amaretto (z 15 na 19 zł) oraz herbaty (z 8 na 10 zł).

Zupy są tańsze niż w Gdańsku: za grochówkę czy żurek zapłacimy 20 zł. Z kolei ceny gofrów bąbelkowych zaczynają się od 10 zł (wersja tylko z cukrem pudrem), a kończą na 28 zł (wersja z bitą śmietaną, Nutellą i owocami).

Smalec na krakowskim rynku

W ubiegłym roku jednym z niechlubnych "liderów jarmarkowej drożyzny" była impreza w Krakowie. Cena zupy zaczynała się tam od 25 złotych. Za talerz pierogów albo chleb ze smalcem trzeba było zapłacić 30 złotych. Jeśli natomiast ktoś chciał zaszaleć i poprosić o dodatek do kanapki, cena rosła do... 40 złotych.

Znacząco mniej za smalec życzyła sobie również w Warszawie, na rynku Starego Miasta Magda Gessler. W świątecznej budce niedaleko restauracji "u Fukiera" dostać można było m.in. placki ziemniaczane, kajzerki ze schabowym lub bigosem i barszcz czerwony w kubku. Co ciekawe, za pajdę chleba ze smalcem u najbardziej znanej restauratorki w Polsce zapłacić trzeba było mniej niż w Krakowie. Wyceniony był na 18 złotych – i to razem z kiszonym ogórkiem.

Ceny w świątecznej budce U Fukiera spotkały się jednak ze znacznie mniejszą wyrozumiałością klientów. Kontrowersje wzbudziły dania w słoikach na wynos m.in. "barszcz czerwony na zakwasie jak rubin" czy "bigos złoty na winie, na bogato" od 50 do 70 złotych za prawie litrowy słoik.

Czytaj także: https://innpoland.pl/173783,pajda-ze-smalcem-za-40-zlotych