Aktualnie rządząca partia szła do władzy z obietnicą wielkich inwestycji, które miały objąć całą Polskę. Rzeczywistość okazała się jednak bezlitosna. Jak podliczyli dziennikarze "Wyborczej", najzwyklejsza w świecie niekompetencja rządzących kosztowała polskiego podatnika łącznie aż 6,1 miliardów złotych.
"Podliczyliśmy tu pieniądze, które Prawo i Sprawiedliwość wyjęło z kieszeni podatnika i które politycy tej formacji źle zainwestowali, wydali na nietrafione pomysły albo po prostu wyrzucili w błoto przez nierealne plany, które dobrze wyglądały jedynie w rządowej telewizji" – tak dziennikarze przedstawiają opracowane przez siebie zestawienie.
Znalazło się tam miejsce zarówno na kary za Turów czy za brak praworządności, jak i na koszty propagandowych kampanii, takich jak promocja pieniędzy z KPO (których wciąż nie ma) czy słynne patriotyczne ławeczki BGK.
Koszty najdroższych fanaberii PiS idą w miliardy złotych. Mowa tutaj o przekopie Mierzei Wiślanej (lekką ręką poszły na tę inwestycję 2 mld zł), kosztach przepychanej z zapamiętaniem budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce (1,35 mld zł) czy wspomnianej już kary za brak praworządności (tutaj licznik osiągnął 1,72 mld zł).
Tak przedstawia się pełna lista najbardziej nieudanych inwestycji PiS:
Warto przy tym zauważyć, że najdroższa pozycja w całym zestawieniu – przekop Mierzei Wiślanej – wciąż nie jest tak naprawdę ukończona. Pogłębiony kanał żeglugowy kończy się bowiem na 900 metrów przed wejściem do portu w Elblągu, do którego miał docelowo prowadzić. I nikt nie pali się specjalnie do wzięcia na siebie kosztów zakończenia tej inwestycji.
Władze Elbląga uważają, że obowiązek spoczywa na inwestorze, czyli Skarbie Państwa lub bezpośrednio na Urzędzie Morskim. Z kolei Ministerstwo Infrastruktury upiera się, że zadanie to należy do elbląskiego samorządu. Końca sporu jak na razie nie widać.