INNPoland_avatar

Tajemnica wyjątkowego smaku. Oto miejsca, które musi odwiedzić fan whisky

redakcja INNPoland.pl

05 grudnia 2022, 16:11 · 4 minuty czytania
Szklaneczka dobrej whisky jest dla wielu symbolem: świątecznego spotkania, rozmowy z przyjacielem, wieczoru kończącego udany dzień. W takich wyjątkowych okolicznościach z reguły sięgamy po tę samą ulubioną butelkę. I mimo że jej smak potrafimy odtworzyć nuta po nucie, to czy naprawdę wiemy o niej wszystko? Jeśli chcecie poznać tajemnice whisky, nie ma innej opcji - musicie wybrać się na wyprawę do Szkocji. A my powiemy wam dokładnie gdzie.


Tajemnica wyjątkowego smaku. Oto miejsca, które musi odwiedzić fan whisky

redakcja INNPoland.pl
05 grudnia 2022, 16:11 • 1 minuta czytania
Szklaneczka dobrej whisky jest dla wielu symbolem: świątecznego spotkania, rozmowy z przyjacielem, wieczoru kończącego udany dzień. W takich wyjątkowych okolicznościach z reguły sięgamy po tę samą ulubioną butelkę. I mimo że jej smak potrafimy odtworzyć nuta po nucie, to czy naprawdę wiemy o niej wszystko? Jeśli chcecie poznać tajemnice whisky, nie ma innej opcji - musicie wybrać się na wyprawę do Szkocji. A my powiemy wam dokładnie gdzie.
Fot. materiały prasowe
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jeśli wierzyć globalnym danym dotyczącym sprzedaży, istnieje spore prawdopodobieństwo, że whisky, którą wybieracie najchętniej, ma w logo charakterystyczną sylwetkę - dziarskiego wędrowca o imieniu Johnnie. 


To właśnie do marki Johnnie Walker należy bowiem najwyższy stopień podium, jeśli chodzi o światową sprzedaż: jest ona dostępna w 180 krajach, a ich mieszkańcy rok do roku wykupują w sumie aż 18 milionów skrzynek kultowego trunku.

Nie da się więc zaprzeczyć, że w kategorii popularności, Johnnie Walker zawędrował naprawdę daleko. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, skąd tak naprawdę przybył? Aby się tego dowiedzieć, udajemy się do Cardhu.

Johnnie czy “Johanna”?

Odpowiedź na pytanie, skąd pochodzi Johnnie Walker, wcale nie jest taka prosta. Jako że Johnnie Walker to whisky typu blend, co oznacza, że jej smak stanowi unikalne połączenie smaków i aromatów. Receptury różnią się, oczywiście, w zależności od  “koloru”: w przypadku whisky Johnnie Walker Black Label liczba ta wynosi, bagatela, ponad 29. Teoretycznie macie bowiem do wyboru kilkadziesiąt destylarni rozsianych po całej Szkocji. 

I choć oznacza to, być może, że nie da się precyzyjnie określić, gdzie bije serce marki, jedna z jego ważniejszych arterii z pewnością biegnie do Cardhu. Jest to trasa o tyle niezwykła, że sukces tamtejszej destylarni, w znacznej mierze, zbudowały dwie kobiety - Helen i Elisabeth Cumming. 

Helen przejęła majątek Cardhu wraz z mężem, Johnem. Whisky produkowali jeszcze zanim przyznano im koncesję - podobnie z resztą jak większość destylarni w okolicy. Legenda głosi, że to Helen była mózgiem całej operacji: ona trzymała pieczę nad produkcją, podczas gdy jej mąż zajmował się gospodarstwem.

Kiedy w 1823 roku Cardhu otrzymało koncesję, produkcja ruszyła, już oficjalnie, pełną parą. Lata świetności miało jednak dopiero przed sobą: to za sprawą synowej Helen - Elisabeth, która postanowiła wprowadzić do zakładu nowoczesność. Wymieniła całą maszynerię, część sprzedając niejakiemu… Williamowi Grantowi, który dopiero ruszał ze swoim własnym przedsięwzięciem. 

Obecność znanego nazwiska w tej historii nie powinna dziwić - Speyside, czyli kraina, w której umiejscowione jest Cardhu, to prawdziwa ojczyzna “szkockiej”. I choć destylarni można naliczyć tam sporo, to każda z nich posiada indywidualny sznyt. Specjalizacją Cardhu stało się głównie dostarczanie whisky na potrzeby autorskich blendów (choć trzeba zaznaczyć, że single malt również opuszcza tamtejszą linię produkcyjną). 

Cardhu, oraz zawiadujące nią kobiety, odgrywają jedną z kluczowych ról w historii marki Johnnie Walker. Mężczyznom nie można jednak odmawiać zasług w tej kwestii. Imię i nazwisko, znajdujące się na etykiecie, należy przecież do jednego z największych innowatorów w świecie whisky. 

John Walker, bo o nim mowa, zajmował się sprzedażą i jak każdy szanujący się kupiec, chciał, aby jego klienci za każdym razem otrzymywali produkt najwyższej jakości. Niestety, w tamtych czasach produkcja single maltów podlegała wielu zmiennym. Etykieta nie gwarantowała więc, że każda partia produktu będzie identyczna w smaku. 

Walker postanowił, że sam dopilnuje jakości i powtarzalności procesu: zaczął produkować whisky typu blend, opierając się na własnych umiejętnościach i wyczuciu smaku. Jego receptury do dziś stanowią wytyczne dla twórców poszczególnych rodzajów whisky Johnnie Walker. 

O tym, że sztuka komponowania whisky nie jest łatwa, świadczy, chociażby złożoność smaku, jaki oferuje Black Label. 

Johnnie Walker Black Label: harmonia wyrazistych smaków

Jeśli należcie do fanów whisky, która nie boi się wyrazistości, Johnnie Walker Black Label jest propozycją idealną. Pełnię jej smaku tworzy ponad 29 różnych whisky z czterech zakątków Szkocji.Odpowiednie proporcje pozwalają skomponować z tych jakże różnorodnych nut perfekcyjną melodię. 

Zanim jednak wybrzmi ona pełnym głosem, poszczególne elementy muszą nabrać pełni mocy. To właśnie dlatego Johnnie Walker Black Label składa się z whisky co najmniej 12-letnich. Dojrzałość czuć w smaku: lekka słodycz z wyraźnym dymnym posmakiem dopełnia kwiatowo-pieprzowa nuta. 

Zaintrygowani? Proces powstawania tej unikalnej kompozycji może być dla laika dość skomplikowany, niemniej jednak każdy z nas może go doświadczyć i chociaż na chwilę wejść w buty master blenderów. Cardhu otwiera swoje podwoje dla turystów i oferuje zwiedzanie destylarni połączone z degustacją whisky o różnych smakach i aromatach. 

Jeśli będąc na Wyspach nie zawędrujecie aż tak daleko na północ, podobne wrażenia czekają na was w Edynburgu. Johnnie Walker Princess Street to swego rodzaju butik: połączenie showroomu ze sklepem i whisky barem. To właśnie tam należ skierować swoje kroki, jeśli chcecie upolować unikalną edycję kultowej whisky, albo po prostu poczuć klimat ojczyzny Johnniego Walkera w jego najczystszej postaci.

Najbardziej dociekliwi fani whisky nie mogą jednak odpuścić odbywającego się w Johnnie Walker Princess Street wydarzenia: Journey of Flavour, czyli wyprawy w poszukiwaniu sedna smaku “wody życia”, czy też “aqua vitae”, jak określano ją w łacinie, lub: “uisge beath”, jak zwykli nazywać whisky native-speakerzy języka szkocko-gaelickiego.

Niezależnie od tego, jak będziecie od tej pory określać whisky, jedno jest pewne: w trakcie trwającej 90 minut wyprawy dowiecie się wszystkiego, co niezbędne, aby w pełni docenić każdą kroplę tego niesamowitego i złożonego trunku. 

Oczywiście, nie obędzie się bez degustacji - nieodzowną częścią tej sensorycznej podróży są drinki, przyrządzane zgodnie z waszymi preferencjami przez najwytrawniejszych szkockich barmanów. W takim otoczeniu smakują naprawdę niesamowicie, ale być może, przy odrobinie szczęścia uda się wam odtworzyć je w domu?  Spróbujcie. Specjalnie dla was przywieźliśmy ze Szkocji przepis na zimowy drink na bazie Johnnie Walker Black Label:

Ho-ho-ho-Highball

  • 50 ml Johnnie Walker Black
  • 25 ml syropu z rodzynek*
  • 10 ml soku z limonki
  • 120 ml wody gazowanej
  • Do przybrania: wisienka koktajlowa

Wlej whisky i oba syropy do szklanki typu highball. Zamieszaj. Dodaj kruszony lód i dopełnij wodą gazowaną. Na górze ułóż przybranie z wiśni.

*Syrop z rodzynek można zrobić w domu: rodzynki zalej na noc wodą. Rano, kiedy podwoją swoją objętość, zmiksuj w malakserze do uzyskania gęstej pasty.