– Mamy złudzenie, że odkładamy na własną emeryturę. Nie odkładamy, bo te pieniądze, które dzisiaj są przekazywane do ZUS, następnego dnia są wypłacane jako emerytury, renty i inne świadczenia – powiedział w "Rozmowie tygodnia" dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego. – Co więcej, patrząc na prognozy, to nawet 60 proc. osób, które dziś są w wieku 30-40 lat, nie zgromadzi kapitału na najniższą emeryturę i państwo będzie musiało dopłacać. A im nie będzie opłacało się pracować dłużej o rok czy dwa, bo i tak mowa będzie o najniższym świadczeniu – dodał.