Po ujawnieniu, że wolontariat na festiwalu Open'er wiąże się zapłatą 950 zł kaucji, w sieci zawrzało. Wiele osób uważa, że to wykorzystywanie ludzi. Organizator odbija piłeczkę. Okazuje się, że bez kaucji znikała nawet połowa wolontariuszy. Spodziewa się, że mimo kaucji na jedno miejsce będzie miał 20 chętnych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Organizator festiwalu Open'er wymaga od wolontariuszy wpłacenia 9560 zł kaucji
W sieci zawrzało, wiele osób zarzuca organizatorom wykorzystywanie wolontariuszy
Organizator odbija piłeczkę: i tak będziemy mieli 20 chętnych na jedno miejsce
Dodaje, że przed wprowadzeniem kaucji połowa wolontariuszy znikała po przekroczeniu bram festiwalu
Kilka dni temu wokół tegorocznego festiwalu Open'er rozpętała się burza. Okazuje się, że organizująca go agencja Alter Art poszukuje wolontariuszy do pomocy. Ale stawia warunek: muszą zapłacić 950 zł kaucji. Kaucja zostanie im zwrócona w ciągu 7 dni, jeśli oczywiście wywiążą się ze wszystkich stawianych przed nimi zadań.
Alter Art zapewnia wolontariuszowi jeden ciepły posiłek dziennie, nieodpłatne miejsce na polu namiotowym oraz uczestnictwo w imprezie.
W sieci wybuchła wrzawa. Wiele osób pisze, że to wyzysk, niedopuszczalne działanie, niezrozumienie idei wolontariatu. Inni piszą, że Alter Art każe sobie płacić za pracę. Są i tacy, którzy podejrzewają, że w poprzednich edycjach jakaś część wolontariuszy porzuciła swoje zadania i poszła w tany, traktując przepustkę wolontariusza jako darmową wejściówkę.
Agencja Alter Art postanowiła więc wytłumaczyć swoje stanowisko i żądanie kaucji od wolontariuszy.
"Wolontariat na festiwalu jest dla Open’era przede wszystkim programem o charakterze społeczno-edukacyjnym, opartym na długiej tradycji letnich festiwali muzycznych. Jego wpływ na ekonomiczny bilans wydarzenia, przy bardzo dużych nakładach organizacyjnych, jest marginalny" – piszą w komunikacie organizatorzy Open'era.
"Wolontariat na festiwalu to kilka elementów. Pierwszy z nich to inkluzywność – zostanie wolontariuszem, daje możliwość uczestnictwa w festiwalu osobom, które z takiego czy innego powodu nie są w stanie, nie mogą lub nie chcą zapłacić za bilet. Wolontariat to możliwość połączenia wykonywania określonych zadań z uczestnictwem w festiwalu, obejrzeniem wybranych koncertów i zabawy. Dzięki temu festiwal jest dostępny dla wszystkich" – dodają.
Tłumaczą też, że są w Europie duże festiwale, na których wolontariusze stanowią większość osób uczestniczących w organizacji imprezy. Chodzi o nawet kilkadziesiąt tysięcy osób/ Tymczasem na Open’erze wolontariusze stanowią około 3 proc. załogi" – dodają organizatorzy.
A skąd pomysł na kaucję?
"Program w niezmienionej formule funkcjonuje od lat. Kaucja w wysokości równowartości ceny karnetu 4-dniowego została wprowadzona ponad 10 lat temu i jest to standardowa procedura. Wynika ona z tego, że w przeszłości – i to nie dotyczy tylko Polski – pojawiły się osoby podszywające się pod wolontariuszy, które "znikały" zaraz po rejestracji. Skala tego procederu była bardzo znacząca i doszła do około 50 proc. uczestników projektu, co w oczywisty sposób uniemożliwiało realizację programu wolontariackiego. Co ważne – kaucja zwracana jest zaraz po wydarzeniu" – zaznaczają organizatorzy.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Dodają też, że i tak mają mnóstwo zgłoszeń na wolontariuszy. "Do tej pory zgłosiło się ponad 3 tys. 500 chętnych, a zważywszy na to, że koniec rejestracji nastąpi 31 maja, będzie to oznaczało ponad 20 chętnych na jedno miejsce" – piszą organizatorzy.