Sprzedawcy zaczynają zwracać baczną uwagę na to, czy klienci nie urywają przypadkiem liści z kalafiora, końcówek z papryki, a nawet ogórków. Z kolei klienci narzekają, że niepotrzebne im zieloności zawyżają wagę produktu. Jeden z nich wyliczył, że za same liście z kalafiora zapłacił... 10 złotych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Biedronkowe oszczędności wyglądają tak, że za kalafiora zapłaciłem 26 zł 9,99 za kg. Po odkrojeniu liści jak ważył w sklepie 2,65 kg, zrobiło się 1,7 kg. 10 zł zapłaciłem za liście. Czyste oszustwo" – napisał na Facebooku jeden z klientów tej sieci. Wpis dodał na stronie Biedronki, więc sieć odpisała mu, iż "odrywanie liści z kalafiora nie jest zabronione".
Warto zauważyć, że kalafiory można sprzedawać zarówno na sztuki, jak i na wagę. W tym przypadku chodziło o produkt ważony, gdzie liście zrobiły dużą różnicę na rachunku.
Portal money.pl zapytał przedstawicieli Biedronki o obrywanie liści. W odpowiedzi napisano, iż "liście kalafiora stanowią integralną część warzywa, chroniącą ją przed nadmierną utratą wilgoci". Ale czy obrywanie jest zakazane? Tego już nie wiadomo...
Jeden ze sklepów Biedronki w Warszawie – jak donosi m.in. Wyborcza.biz – obok ceny warzyw umieścił komunikat: "Bardzo prosimy nie odrywać liści z kalafiora. Towar jest sprzedawany na wagę, a nie na szt. Dziękuję".
Wyborcza pisze, że "sklepy rozpoczęły próby złapania za rękę próbujących zaoszczędzić parę groszy klientów". Cytuje jednego z nich, który chciał kupić warzywa i skorzystał z kasy samoobsługowej. "Ta przy ogórkach i papryce zablokowała się, tak jakbym chciał kupić alkohol. Wymagała akceptacji tych towarów przez sprzedawczynię" – mówi pan Henryk, którego słowa przytacza serwis. "Ekspedientka przyszła, zaakceptowała najpierw paprykę, potem ogórki" – pisze serwis.
Obrywamy, by zaoszczędzić
Coraz częściej w sklepach można spotkać osoby z premedytacją obrywające niepotrzebne łodyżki, listki i tym podobne. Są tacy, którzy potrafią oderwać pomidory kiściowe z kiści, powyrywać winogrona, żeby nie brać łodyżek. Podobno zdarzają się też przypadki wyrywania gniazd nasiennych z papryki.
Świetną metodą jest też dorzucenie kilku borówek czy innych owoców do odważonej już kobiałki. Są osoby, które robią to nawet na targowiskach, kompletnie nie przejmując się faktem, że wszyscy to widzą.
Pomysłem, który akurat nikomu nie wadzi, jest ważenie produktów paczkowanych. Ma to nawet sens. W większości supermarketów i dyskontów obok warzyw znajduje się waga. Teoretycznie po to, by sprawdzić, ile ziemniaków czy jabłek sobie zapakowaliśmy. Niewiele osób ma wagę w ręku i nie wie, czy wzięło półtora czy dwa kilo.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Ale część osób zauważyła, że produkty już zważone tylko teoretycznie zawierają taką samą ilość pożądanych towarów. Jedna paczka pomidorów waży mniej, inna więcej. Pęczek włoszczyzny nierówny innemu pęczkowi – warto więc wziąć tę paczkę, która waży więcej, te mniejsze zostawiając naiwnym.