Oto brutalne potwierdzenie pogarszającej się kondycji finansowej polskich samorządów. Suwałki muszą wziąć 48 mln zł kredytu na spłatę długów. Pieniędzy zabrakło też na bieżące wydatki. Władze miasta za sytuację winią rząd, który obciął wpływy z PIT, inflację i kryzys.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Tak źle nigdy nie było, to pierwsza tak dramatyczna sytuacja w historii miasta – powiedział Adrianowi Zaborowskiemu, reporterowi TVN24, Kamil Sznel z urzędu miejskiego w Suwałkach.
– Musimy wziąć ogromny kredyt, żeby pokryć bieżące wydatki miasta, żeby mogły funkcjonować szkoły, aquapark, żeby świeciły latarnie miejskie – dodał.
TVN24.pl podkreśla, że to pierwszy raz, gdy Suwałkom brakuje pieniędzy na bieżące wydatki. Miasto brało wcześniej kredyty, ale tylko na inwestycje. Obecne zadłużenie Suwałk przekroczyło 200 milionów złotych.
– Trzeba zaznaczyć, że kredyty na przestrzeni lat były zaciągane tylko i wyłącznie na inwestycje. Inwestowaliśmy je w miejską infrastrukturę. W tym roku po raz pierwszy zdarza się sytuacja, że musimy zaciągnąć kredyt na działalność bieżącą miasta. Mamy deficyt pomiędzy dochodami a wydatkami bieżącymi w wysokości ponad 40 milionów złotych i niestety, na tę bieżącą działalność miasto pieniędzy nie ma. Musimy ten deficyt pokryć środkami pochodzącymi z kredytu – mówił Kamil Sznel w TVN24.pl.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
Miasto będzie spłacać nowy kredyt przez 20 lat, do końca 2041 roku.
Co się dzieje z finansami samorządów?
Zdaniem przedstawicieli Suwałk, na złą sytuację miasta wpłynęły: inflacja, kryzys i zmniejszone wpływy z PIT, czyli podatków osobistych.
Koszt utrzymania aquaparku w Suwałkach wzrósł trzykrotnie w ciągu roku. Miasto i tak mniej inwestuje. A dodatkowym ciosem były zmiany podatkowe. Na przykład w województwie śląskim tylko w latach 2019-2023 samorządy utraciły w wyniku zmian w polityce fiskalnej państwa środki w wysokości 5,4 mld zł.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Miesiąc temu w Senacie mieliśmy Dzień Samorządu Terytorialnego. Samorządowcy podkreślali, że jednym z najważniejszych problemów jest luka finansowa w edukacji, która osiągnęła 37 mld zł. Zadłużenie samorządów podskoczyło do 91 mld zł. Z kolei deficyt bilansowy wyniósł prawie 9 mld zł. Jednocześnie na skutek zmian w stawkach podatków PIT dochody własne były ograniczone.
Efektem zmian podatkowych był duży ubytek bieżących dochodów własnych z PIT w samorządach w całej Polsce. Miasta mają znacznie mniej pieniędzy na swoje zadania, np. na dofinansowanie żłobków, ochrony zdrowia, remonty szkół czy naprawę chodników.
– Obecną sytuację finansową samorządów, szczególnie miast, można porównać do pracownika, który w dobie wysokiej inflacji idzie do swojego pracodawcy po podwyżkę. Ten jednak nie dość, że podwyżki nie daje, to jeszcze to wynagrodzenie obniża – mówił w programie "Money.pl" prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński.
Jak zaznaczył, tak stało się z finansami samorządów poprzez działania polskiego rządu.
– Mimo że wydatki obiektywnie wzrosły, bo w gospodarce wszystko jest droższe, to rząd obniżył nam dochody i to drastycznie. Na 354 miasta członkowskie Związku Miast Polskich 351 przyjęło deficytowe budżety na 2023 r. Nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca. Potrzebujemy realnych działań i rekompensat za obniżenie nam dochodów – podkreślił samorządowiec.