Ile można zaoszczędzić na wakacjach, zabierając własne jedzenie?
Ile można zaoszczędzić na wakacjach, zabierając własne jedzenie? Fot. Damian Klamka/Jan Graczynski/East News
Reklama.

Z paragonu grozy z Krynicy Morskiej nawiedza przerażające 318,76 złotych za obiad dla trzech osób. Rodzina zamówiła pieczonego łososia i dwa smażone filety z dorsza. Do tego ziemniaki, frytki, surówki i napoje. Same frytki kosztowały 14 złotych.

– Jest mało klientów, coraz mniej osób wchodzi do restauracji. Przyjeżdżają nad morze, ale jedzenie kupują w sklepach. Nie ma co się dziwić. Pamiętam, jak trzy lata temu czteroosobowa rodzina płaciła 150 zł za cały rachunek. Teraz trzeba mieć co najmniej 300 zł – wyliczał w rozmowie z money.pl właściciel restauracji w centrum Krynicy Morskiej.

Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz możesz w nim oglądać naszą istotną społecznie debatę na temat rzucania palenia. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!

Jak zaoszczędzić nad morzem?

Dariusz Wojtal, prezes Polskiej Izby Turystyki stwierdził w rozmowie z money.pl, że Polacy cofnęli się do lat 90., gdy powszechne było, że całe rodziny wyjeżdżały nad morze do kwater, a "wyjście na rybę lub szaszłyk miało rangę wydarzenia" i odbywało się raz, może dwa na cały pobyt.

Mieszkanie na kwaterze zazwyczaj oznacza dostęp do kuchni lub aneksu kuchennego, w którym samodzielnie można przygotować posiłek. Z jak dużą oszczędnością się to wiąże? Sprawdził to portal money.pl.

Ten sam zestaw obiadowy, który w Krynicy Morskiej kosztował blisko 320 złotych można zjeść o wiele taniej, jeśli ugotuje się go samemu.

Na podstawie cen z Auchan Online policzono, że koszt takiego posiłku przygotowanego samodzielnie wynosi 112,41 złotych. Oznacza to oszczędność w kwocie 206,35 złotych. Różnica jest zatem spora.

Burmistrzyni Mielna ostro o paragonach grozy

Jak pisaliśmy w INNPoland, zjawisko paragonów grozy zbulwersowało burmistrzynię Mielna, Olgę Roszak-Pezałę. Tym razem dostało się jednak turystom.

Czytaj także:

– Drażni mnie to, że kolejny raz anonimowe osoby wysyłają tzw. paragony grozy. Piszą o 200 zł za obiad. A nie wiadomo, ile osób ten obiad jadło. Nie wierzę w takie ceny. Można nawet 500 zł zapłacić za obiad, ale nie wiadomo, jakiej rangi jest miejsce i jaka dokładnie była sytuacja. Irytują mnie te paragony, które atakują nadmorskie kurorty. Najgorsze są ogólnikowe stwierdzenia: knajpa koło Mielna. Po co to komu? Tak się nie robi – podkreślała Olga Roszak-Pezała w programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce.