INNPoland_avatar

Kolejny browar upadł. "Już nie użądli moich kubków smakowych"

Maria Glinka

03 października 2023, 19:06 · 3 minuty czytania
Do grona upadłych browarów dołącza kolejny, który nie wytrzymał rosnących rachunków. Po ośmiu latach działalności zamknął się Kujawski Browar Regionalny Osowa Góra z Bydgoszczy. Właściciel tłumaczy, że nie opłacało się wykładać kolejnych pieniędzy, aby utrzymać firmę na powierzchni.


Kolejny browar upadł. "Już nie użądli moich kubków smakowych"

Maria Glinka
03 października 2023, 19:06 • 1 minuta czytania
Do grona upadłych browarów dołącza kolejny, który nie wytrzymał rosnących rachunków. Po ośmiu latach działalności zamknął się Kujawski Browar Regionalny Osowa Góra z Bydgoszczy. Właściciel tłumaczy, że nie opłacało się wykładać kolejnych pieniędzy, aby utrzymać firmę na powierzchni.
Browar z Bydgoszczy zakończył działalność (zdj. ilustracyjne). Fot. Wojciech Olkusnik/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Bydgoski browar zamknięty. Nie wytrzymał podwyżek

Z alkoholowej mapy Polski znika Kujawski Browar Regionalny Osowa Góra z Bydgoszczy. Po ośmiu latach na rynku właściciel był zmuszony zamknąć firmę, a powody wyjaśnił we wpisie na Facebooku.


"Browar to studnia bez dna, ciągła potrzeba inwestowania, remontów. Duże koszty stałe" – tłumaczy Piotr Andres, właściciel browaru. Dodatkowo zwraca uwagę, że firma zmagała się z "ogromnymi podwyżkami za surowce, media".

"Aby warzyć i sprzedawać dobre piwo potrzebna była nowa linia rozlewnicza, tak aby to co uwarzymy trafiało do klienta w jakości za jaką płaci ciężko zarobionymi pieniędzmi" – podkreśla dalej. Przyznaje, że doszedł do wniosku, że nie ma sensownych podstaw kolejnej inwestycji.

"Dziękuję wszystkim życzliwym ludziom których spotkaliśmy na naszej browarniczej drodze" – tymi słowami pożegnał się na Facebooku. Kujawski Browar Regionalny Osowa Góra z Bydgoszczy został zamknięty wraz z końcem września.

Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy, w których użytkownicy wskazują, za jakimi piwami z tego browaru będą tęsknili najbardziej.

"Smutno mi ze świadomością, że Hornet już nie użądli moich kubków smakowych" – przyznał jeden z internautów. "Bydgoski Apacz na zawsze w moim serduszku. Dziękuję" – dodał drugi. "Od waszego Pszeniczniaka zaczęła się moja przygoda z kraftem. Powodzenia i dzięki za te lata" – napisał kolejny.

Czarne chmury nad bydgoską branżą piwowarską rozpętały się już kilkanaście lat temu. Jak podaje portal next.gazeta.pl, w 2006 r. został zlikwidowany słynny browar Kujawiak. Z kolei browar Myślęcinek od lat świeci pustkami.

Koniec produkcji w Browarze Leżajsk

Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, na początku września zamknięto Browar Leżajsk. Pracę straciło kilkaset osób.

Właściciel – Grupa Żywiec, zapewnił, że pracownicy otrzymają szeroki pakiet odpraw i wsparcia finansowego oraz szkoleniowego. Z najnowszych informacji wynika, że 83 pracowników otrzymało m.in. odprawy o łącznej wartości 21,5 mln zł. Pierwsze informacje na temat zamknięcia Browaru Leżajsk pojawiły się w lutym 2023 r. Wedle pierwotnych planów Grupy Żywiec, browar w Leżajsku miał zostać zamknięty do 30 czerwca, zaś maszyny działające w zakładzie przewiezione do innych fabryk.

Murem za pracownikami stanął Ireneusz Stefański, burmistrz Leżajska. – W imieniu społeczności Leżajska wyrażam kategoryczny sprzeciw i protest związany z podjętą przez zarząd spółki decyzją. W pełni solidaryzuję się w tej sprawie ze związkami zawodowymi i pracownikami leżajskiego browaru – przyznał.

Jego działania spełzły na niczym, ale termin zamknięcia przesunięto. Browar działał aż 46 lat.

Co będzie dalej? Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przyznał w rozmowie z Onetem, że wykluczone jest posługiwanie się nazwą "Leżajsk", jeśli piwo będzie warzone gdzie indziej.

– Nie można produkować piwa Leżajsk w Ciechocinku. Nie można tego robić też w żadnym miejscu jak tylko w powiecie leżajskim. I jeśli Grupa Żywiec złamie tę zasadę, to wówczas wystąpię do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro, by odebrał im prawo do używania marki "Piwo Leżajsk" – groził wówczas wiceszef resortu.