INNPoland_avatar

Pękają bańki na rynku nieruchomości. Co z Polską? To gorszy scenariusz niż wzrost cen

Maria Glinka

09 października 2023, 16:53 · 3 minuty czytania
Ceny mieszkań w Polsce biją kolejne rekordy. Zdaniem ekspertów to częściowo "niepożądany" efekt Bezpiecznego Kredytu 2 proc., ale wzrosty nie będą trwały wiecznie. Na innych, zagranicznych rynkach nieruchomości bańki już pękają.


Pękają bańki na rynku nieruchomości. Co z Polską? To gorszy scenariusz niż wzrost cen

Maria Glinka
09 października 2023, 16:53 • 1 minuta czytania
Ceny mieszkań w Polsce biją kolejne rekordy. Zdaniem ekspertów to częściowo "niepożądany" efekt Bezpiecznego Kredytu 2 proc., ale wzrosty nie będą trwały wiecznie. Na innych, zagranicznych rynkach nieruchomości bańki już pękają.
Spadek cen mieszkań może być równie niekorzystny co podwyżki. Fot. Arkadiusz Ziolek/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Tak drożeją mieszkania w Polsce. Dwie bariery przebite

W sierpniu 2023 r. średnia cena mieszkania w Krakowie zbliżyła się do 15 tys. zł/mkw. Do tej pory ten pułap był zarezerwowany tylko dla stolicy. Jeszcze bardziej niepokojące są wyliczenia portalu Rynekpierwotny.pl za wrzesień.


Wynika z nich, że średnia cena nieruchomości w Warszawie przekroczyła już 16 tys. zł/mkw. W Krakowie spełnił się czarny scenariusz i trzeba płacić 15 tys. zł/mkw.

Dane te potwierdza Eurostat, który wskazuje, że w Polsce lokale podrożały o 7 proc. rdr. Jednak nad Wisłą wcale nie jest najgorzej. Najbardziej wzrosły ceny mieszkań w Chorwacji (o 13,7 proc. rdr.), Bułgarii (o 10,7 proc. rdr.) i na Litwie (9,4 proc. rdr.).

Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, eksperci rynku nieruchomości nie mają wątpliwości, że w Polsce ceny mieszkań rosną również za sprawą Bezpiecznego Kredytu 2 proc. Dzięki rządowym dopłatom do rat kredytów więcej osób stać na zakup własnego M, co zachęca deweloperów i sprzedawców na rynku wtórnym do podnoszenia cen.

W tych krajach mieszkania są coraz tańsze. Ale bańki już pękają

Jednak nie wszędzie ceny nieruchomości rosną. Eurostat wyliczył, że największe spadki są w Niemczech (o 9,9 proc. rdr.), Danii (o 7,6 proc. rdr.) i Szwecji (6,9 proc. rdr.).

Na niższe ceny liczą też Polacy, ale mniejsze koszty to nie zawsze korzystna sytuacja. Dlaczego? Bo niektórym deweloperom przestaje się opłacać budować nowe lokale. I jak donosi Businessinsider.com.pl, Europa to jeszcze nic w porównaniu z tym, co dzieje się w Chinach.

Niedawno upadł Evergrande, który przed laty był drugim najważniejszych deweloperem w Chinach. Z kolei największy z nich Country Garden przestał płacić odsetki o dwóch serii obligacji dolarowych. Ceny na rynku spadają nieprzerwanie od 2022 r. Efekt? Sprzedaż ostro hamuje.

O tym, jak niebezpieczne są skutki gwałtownego spadku cen mieszkań świadczy też raport UBS Global Real Estate Bubble Index. Wynika z niego, że na wielu rynkach nieruchomości doszło do radyklanych spadków cen i pękło kilka baniek.

"W tegorocznej edycji, tylko dwa miasta – Zurych i Tokio – pozostają w kategorii ryzyka bańki cenowej, w porównaniu z dziewięcioma miastami w ubiegłym roku" - czytamy w raporcie, cytowanym przez Businessinsider.com.pl.

A co z Warszawą? Rynek mieszkaniowy w stolicy Polski jest obecnie dość dobrze szacowany, co oznacza, że na razie nie grozi nam pęknięcie banki. Jednak wnioski z innych państw wskazują, że wzrosty cen mieszkań nie trwają wiecznie, ale spadki cen są równie groźnie.

Wysycha źródełko Bezpiecznego Kredytu 2 proc.

Na razie jednak żyjemy w czasach, kiedy coraz więcej osób zgłasza się po rządowe dopłaty, aby kupić mieszkanie. Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, Bezpieczny Kredyt 2 proc. bije rekordy popularności w bankach. Problem w tym, że kończą się pieniądze na finansowanie tego programu.

Już teraz wykorzystujemy pulę przewidzianą na przyszły rok. Do tej pory złożono 45 tys. wniosków o Bezpieczny Kredyt 2 proc. Z szacunków Związku Firm Deweloperskich wynika, że do końca roku może ich być nawet 70 tys. To oznacza, że już w tym roku wykorzystamy pulę środków zarówno na 2023 r., jak i 2024 r.

W przyszłym roku będą więc tylko pieniądze na realizację dopłat do kredytów zaciągniętych w roku obecnym. W praktyce oznacza to, że nikt nowy nie dostanie już kredytu. Program będzie de facto martwy, bo nie doszacowano popytu.