Budżet wciąż czeka na przejście przez Sejm i Senat, do 29 stycznia ma trafić do podpisu na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. To jedyna ustawa, której nie może zawetować, ale może uznać, że należy ją skierować do Trybunału Konstytucyjnego, a ten będzie miał dwa miesiące na rozpoznanie sprawy. To oznacza, że rząd może funkcjonować bez formalnego budżetu aż do wyborów samorządowych. Co wtedy? – Wówczas mamy coś, co się nazywa prowizorium budżetowym, czyli przyjmujemy, że część zapisów projektu budżetu właściwie jest obowiązująca. Oczywiście ta sytuacja, która dzisiaj ma miejsce, wzbudza niepewność i musimy się przyglądać temu, co się dzieje z budżetem – mówi w "Rozmowie tygodnia" Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jak dodaje, ma to fundamentalne znaczenie, choćby ze względu na czyhające niebezpieczeństwo za wschodnią granicą i konieczność zakupów zbrojeniowych. – To ma fundamentalnie ważny wpływ chociażby na wiele projektów inwestycyjnych czy zakupowych. Gdy mówimy o dozbrajaniu polskiej armii, my nie możemy dzisiaj abstrahować od tego, że za naszą wschodnią granicą może dojść do negatywnych przełomów, jeżeli chodzi o działania militarne w Ukrainie. Musimy brać na serio projekt dozbrajania naszego kraju, który staje się mimo wszystko krajem przyfrontowym, bądź możliwe, że docelowo i frontowym. Oby to się nie stało – podkreśla Kubisiak.