INNPoland_avatar

Po kilkunastu latach zasiłek pogrzebowy "znacząco" w górę. Wiceminister ujawnił trzy opcje

Maria Glinka

16 stycznia 2024, 15:26 · 4 minuty czytania
Nikt nie kwestionuje, że dziś za 4 tys. zł w Polsce nie da się nikogo pochować – przyznał wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski. Jak stwierdził, podwyższenie zasiłku pogrzebowego jest "niezbędne". Ujawnił, że w grę wchodzi kilka scenariuszy.


Po kilkunastu latach zasiłek pogrzebowy "znacząco" w górę. Wiceminister ujawnił trzy opcje

Maria Glinka
16 stycznia 2024, 15:26 • 1 minuta czytania
Nikt nie kwestionuje, że dziś za 4 tys. zł w Polsce nie da się nikogo pochować – przyznał wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski. Jak stwierdził, podwyższenie zasiłku pogrzebowego jest "niezbędne". Ujawnił, że w grę wchodzi kilka scenariuszy.
Wiceminister ujawnił plany rządu ws. reformy zasiłku pogrzebowego. Fot. Stanislaw Bielski/Reporter/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zasiłek pogrzebowy trzeba podnieść. Wiceminister tłumaczy

– Mierzymy się dziś z problemem społecznym – przyznał na antenie Polskiego Radia wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski, dopytywany o zasiłek pogrzebowy. Jego kwota to obecnie 4 tys. zł. Nie była zmieniana od ponad 12 lat.


Jak podkreślił, koszty pogrzebu w Polsce są wysokie, ale też zróżnicowane terytorialnie. – Inne są koszty w Warszawie, inne są np. w Rzeszowie, gdzie bardzo tani pogrzeb jest możliwy do zrealizowania w granicach kwoty zasiłku pogrzebowego. Nawet najtańszy pogrzeb w Warszawie jest niemożliwy do zrealizowania za tę kwotę – przekonywał.

Wiceszef resortu zwrócił uwagę, że w bardzo wielu miejscach koszt pogrzebu jest uzależniony m.in. od zwyczajów, konieczności życiowych związanych z przechowywaniem ciała czy wykupienia miejsca na cmentarzu.

– Mamy świadomość i nikt tego nie kwestionuje, że dziś za 4 tys. zł w Polsce nie da się nikogo pochować – zapewnił.

To właśnie z tego powodu, jak przekonywał, zarówno po stronie Nowej Lewicy, jak i Koalicji Obywatelskiej (KO) pojawił się postulat zmian w zasiłku pogrzebowym. Jest zakotwiczony w umowie koalicyjnej. Jego zdaniem podwyżka zasiłku pogrzebowego jest "niezbędna".

Ile wyniesie zasiłek pogrzebowy? "Dwukrotnie podwyższenie to jest dosyć dużo"

– Pracujemy w tej chwili nad formułą tego, jak zasiłek pogrzebowy podwyższyć – czy ma być to kwota bezwzględna, czy może kwota wskazana przez podstawę do jej ustalenia, czy będziemy waloryzować, czy zastosujemy inne rozwiązania – ujawnił Gajewski.

Jak dodał, sam jest zwolennikiem rozwiązań proceduralnie prostych, czyli takich, w których mamy po prostu konkretną kwotę zasiłku pogrzebowego.

Branża pogrzebowa od dawna wskazuje, że zasiłek pogrzebowy trzeba podwyższyć do kwoty 8 tys. zł. Jednak w ocenie wiceministra "dwukrotnie podwyższenie to jest dosyć dużo". Jak przypomniał, ani Lewica, ani KO nie zapowiadały aż tak wysokiej kwoty w trakcie kampanii wyborczej.

– Na pewno będzie to znaczące podwyższenie zasiłku pogrzebowego – takie, które da szanse na sfinansowanie kosztów pogrzebu. Typowe, minimalne koszty pogrzebu muszą być do sfinansowania przez zasiłek pogrzebowy – stwierdził.

Podwójna waloryzacja, ale pod jednym warunkiem

W trakcie rozmowy wiceminister ujawnił także szczegóły drugiej waloryzacji, która ma objąć emerytury i renty w drugiej połowie 2024 r. Szczegółowe zasady wyliczania drugiej waloryzacji oraz termin jej wypłaty są jeszcze przedmiotem rozmów.

Wiceminister stwierdził, że druga podwyżka mogłaby być np. we wrześniu. Wiadomo natomiast, że ma to być rozwiązanie systemowe, a nie doraźne.

– Dotychczasowy mechanizm waloryzacji – roczny, pozwalający utrzymać siłę nabywczą emerytury i renty w związku ze wzrostem cen i płac, okazał się niewystarczający. Dlatego partnerzy stanowiący dzisiejszy rząd już w kampanii wyborczej wskazali na konieczność stworzenia mechanizmu polegającego na drugiej waloryzacji, interwencyjnej, uzupełniającej. Byłaby uruchamiana tylko w tych latach, kiedy inflacja śródroczna byłaby wyższa od pewnego poziomu – podkreślił.

Jak dodał, trwają rozmowy, jaki okres miałby być brany pod uwagę przy wyliczaniu poziomu drugiej waloryzacji. W grę wchodzi np. pierwsze półrocze lub prognozy dotyczącej inflacji całorocznej.

Sens drugiej waloryzacji jest taki: w danym roku inflacja rośnie, jest waloryzacja marcowa, inflacja dalej rożnie, emeryt ma coraz mniej w portfelu, więc ten wzrost musi być zrekompensowany kolejną inflacją. To nie będzie podział marcowej waloryzacji na dwie części. Chodzi o kwotę dodatkową – tłumaczył.

"Krocząca" renta wdowia najwcześniej w 2025 r.

Drugim elementem wsparcia dla emerytów w tych trudnych inflacyjnych czasach ma być renta wdowia. Jak wyjaśnił, ze względu na konieczność przygotowania systemów informatycznych wdrażanie tego świadczenie zajmie około 9 miesięcy. W związku z tym renta wdowia mogłaby wejść w życie dopiero w przyszłym roku.

Wiceminister stwierdził, że świadczenie miałoby "charakter kroczący". W praktyce oznaczałoby to, że w pierwszym roku seniorzy otrzymywaliby np. 15 proc. do emerytury więcej, a w kolejnym roku "ileś tam procent więcej".

Jak już informowaliśmy w INNPoland.pl, rentę wdowią zapowiadała podczas kampanii wyborczej Nowa Lewica. W myśl tej propozycji emeryt będzie sam decydował, czy chce nadal pobierać 100 proc. swojego świadczenia i 50 proc. renty po zmarłym małżonku, czy woli 100 proc. renty i 50 proc. własnego świadczenia. Renta wdowia nie mogłaby być wyższa niż 7,6 tys. zł brutto miesięcznie.

Obecnie po śmierci męża emerytka ma wybór – albo zachowuje własne świadczenie, albo rezygnuje z niego i zgłasza się po rentę rodzinną w kwocie 85 proc. świadczenia zmarłego małżonka. Nowa Lewica argumentuje, że jej rozwiązanie byłoby znacznie korzystniejsze.