WHO chce wykorzenić tytoń. Farmerzy protestują: “Nie ma planu B”
redakcja INNPoland.pl
09 lutego 2024, 16:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 lutego 2024, 16:58
W Panamie trwa szczyt Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), którego głównym tematem jest przyszłość tytoniu. Pierwsze sygnały poważnie niepokoją plantatorów z całego świata. Boją się, że rekomendacje przyjęte przez WHO będą początkiem końca upraw tytoniu w Polsce. Polscy plantatorzy alarmują: bezkrytyczne przyjęcie zaleceń WHO może doprowadzić do bankructwa i bezrobocia ponad 35 tys. polskich rodzin, żyjących z upraw tytoniu i przełożyć się na miliardowe straty dla polskiej gospodarki.
Reklama.
Reklama.
Komisja Europejska podaje, że tytoń uprawia 12 państw UE. Głównymi producentami są Włochy, Hiszpania, Polska, Grecja, Chorwacja, Francja, Węgry i Bułgaria. Łącznie wszystkie te państwa odpowiadają za 99 proc. produkcji tytoniu w UE. Pod względem produkcji tytoniu Polska zajmuje 2. miejsce w UE. Tytoń uprawiany jest u nas od lat, głównie na tzw. „ścianie wschodniej”, na glebach niskiej klasy, trudnych w uprawie.
Krajowe Stowarzyszenie Producentów Tytoniu (KSPT) podaje, że wpływy z branży tytoniowej stanowią ok. 8 proc. całkowitych wpływów budżetowych państwa rocznie (ok. 28 mld zł co roku).
Wyroby tytoniowe to już ok. 11 proc. naszego eksportu rolno-spożywczego. Z wyliczeń Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) wynika, że są one głównym towarem eksportowym Polski na rynki unijne i drugim co do wielkości w eksporcie ogóle (dane KOWR za okres od stycznia do sierpnia 2023). Tylko w I połowie ub. roku tytoń przyniósł Polsce największy przychód (1,9 mld EUR) ze wszystkich produktów rolno-spożywczych eksportowanych do UE.
Radykalne stanowisko WHO
Tymczasem w Panamie, pod auspicjami WHO, delegaci ze 180 krajów świata debatują właśnie nad wprowadzeniem ograniczeń w produkcji i sprzedaży wyrobów tytoniowych. W planach jest m.in. zrównanie statusu prawnego produktów alternatywnych (e-papierosów, podgrzewaczy tytoniu czy saszetek nikotynowych) z papierosami.
Taki ruch martwi plantatorów tytoniu, którzy nie zostali zaproszeni do stołu obrad. Dlatego wyszli zaprotestować na ulice Panama City. Są zaniepokojeni tym, że decyzje w ich sprawie zapadają za zamkniętymi drzwiami.
Konwencja Ramowa o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (Framework Convention on Tobacco Control - FCTC) od lat stanowi podstawę do kreowania polityk antynikotynowych na świecie. Polska nie jest tu wyjątkiem. Nasze organy ochrony zdrowia powołują się na wytyczne WHO tworząc kolejne plany walki z epidemią palenia.
Mimo że prawnie zalecenia WHO nie są wiążące dla państw, to praktyka pokazuje, że Komisja Europejska przyjmuje je zasadniczo bez żadnych uwag w swoich aktach prawnych. A te są już wiążące dla państw UE.
Nie jest tajemnicą, że stanowisko WHO jeśli chodzi o wyroby tytoniowe jest radykalne. Światowa Organizacja Zdrowia nie uznaje wyrobów alternatywnych, takich jak e-papierosy, podgrzewacze tytoniu czy saszetki nikotynowe, jako narzędzi wspierających walkę z papierosami i pozwalających ograniczyć szkodliwe skutki tego nałogu.
Mimo że doświadczenia państw takich jak Szwecja czy Wielka Brytania, które zresztą WHO pochwala za ograniczenie odsetka palaczy, uznają niższą szkodliwość takich wyrobów i wykorzystują je do walki z papierosami. Dzisiaj Szwecja ma najniższy odsetek palaczy papierosów w UE, sięgający blisko 5 proc. Wielka Brytania też jest jednym z liderów, z wynikiem ok. 12 proc. palaczy papierosów.
Polityka zdrowotna tych państw, wspierających alternatywy dla palaczy, nie idzie jednak z ortodoksyjnym duchem WHO. Tymczasem w Polsce, która do zaleceń WHO się stosuje, odsetek palaczy papierosów wzrósł i sięga dziś prawie 29 proc.
Przyszłość plantatorów tytoniu
Jak relacjonują lokalne media, plantatorzy tytoniu są zaniepokojeni stanowiskiem WHO. Ich zdaniem Organizacja nie ma dla nich planu B. “Od tych decyzji zależy dobrostan milionów rodzin” – komentują w rozmowach z mediami i wskazują na brak alternatywy dla rolników.
Uprawa tytoniu to znacząca gałąź gospodarki wielu krajów. Przykładowo, w Pakistanie dochody z podatków generowanych przez przemysł tytoniowy sięgają miliarda dolarów, co dla kraju rozwijającego się jest jednym z kół zamachowych gospodarki.
WHO odbija piłeczkę, proponując zmianę profilu działalności. W ubiegłym roku hasłem Światowego Dnia WHO Bez Tytoniu było: “Grow Food, not Tabacco” (“Uprawiajcie jedzenie, nie tytoń”). Plantatorzy kontrują, mówiąc, że tytoń uprawiany jest na ziemiach, na których uprawa innych roślin nie wchodzi w grę i jest niezyskowna. Podkreslają też, że same zmiany wymagają czasu, a w wielu przypadkach – są po prostu niemożliwe. Ich obawy podzielają też polscy plantatorzy:
– Wiszą nad nami czarne chmury. Boimy się, że w Panamie zapadnie wyrok skazujący nas na bezrobocie. 35 tysięcy polskich rodzin, które od pokoleń żyją z uprawy tytoniu, mogą wylądować na bruku – mówi Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu (PZPT) w wypowiedzi dla portalu ISBiznes.
Szczyt WHO w Panamie zakończy się 11 lutego. Być może jeszcze w tym miesiącu rekomendacje WHO zostaną podane do wiadomości publicznej.