Nerkowce, rooibos, kaktus. Kto by się spodziewał, że zastąpią najpopularniejsze produkty?
redakcja INNPoland.pl
23 lutego 2024, 19:24·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 lutego 2024, 19:24
Obyś żył w ciekawych czasach - brzmi popularne wschodnie porzekadło. Zależnie od okoliczności można traktować je oczywiście jak przekleństwo, jednak patrząc na niektóre aspekty naszej obecnej rzeczywistości, nie sposób nie odnaleźć w tym stwierdzeniu kilku jasnych stron. Przykładami mogą być różnorodne zamienniki popularnych produktów, których istnienie jeszcze kilka dekad temu traktowalibyśmy jak science fiction.
Reklama.
Reklama.
Ale że potrzeba jest matką wynalazków, obecnie możemy spokojnie w owym filmie “fantastycznym” funkcjonować i, na przykład zajadać się serem produkowanym z orzechów nerkowca, czy nosić buty, wykonane ze skóry… kaktusa.
Ser z nerkowców albo z groszku
Wartość rynku serów wegańskich już w 2019 roku przekroczyła miliard dolarów. Prognozy na kolejne lata mówiły o mniej więcej 13-procentowym wzroście na przestrzeni kolejnych siedmiu lat. Można jednak zakładać, że okres pandemii jeszcze bardziej zaostrzył apetyty na to, co zdrowsze i wegańskie: sporo osób zobowiązało się do podejmowania lepszych wyborów żywieniowych i niewykluczone, że nadal się ich trzyma.
Wegański przemysł serowarski tylko na tym zyskuje, wymyślając coraz to nowe - i coraz smaczniejsze - alternatywy. Nie jest bowiem tajemnicą, że gros rynku stanowią produkty “vegeserowe” powstające na bazie oleju kokosowego. W efekcie uzyskujemy namiastkę sera - głównie jeśli chodzi o formę i kolor. Jeśli chodzi o konsystencję czy smak - bywa różnie.
Wegańscy producenci są jednak niestrudzeni: sery powstające na bazie nerkowców już coraz bardziej upodabniają się do prawdziwych. Pojawiają się nawet rodzaje przypominające francuskie sery pleśniowe.
Jednym z najnowszych odkryć jest jednak ser, wytwarzany z fermentowanego grochu z dodatkiem oleju słonecznikowego. Wydaje się, że to krok w dobrym kierunku. Pierwszy odnotowany w historii ser wegański powstał bowiem na bazie tofu, czyli fermentowanej soi.
Skóra z kaktusa
Rynek skór wegańskich może nie rozrasta się w równie szybkim tempie, co wegańska spożywka, ale nie da się ukryć, że również jest niewiarygodnie pojemny. Buty i torebki wytwarzane są obecnie, na przykład z kaktusów.
Zaletą tego tworzywa nie jest jedynie fakt, że stanowi alternatywę dla produktu zwierzęcego. Produkcja kaktusowej skóry jest również ekonomiczna: odmiana o nazwie Opuntia, bo to z niej powstają najpopularniejsze “skóry”, rośnie bardzo szybko, a przy tym, z natury, nie potrzebuje ogromnych ilości wody do uprawy.
Sam proces produkcji materiału również wydaje się przyjaźniejszy dla środowiska: utylizowanie potencjalnych roślinnych resztek nie generuje tak wielkich strat, jak utylizacja odpadów z garbarni.
Warto zaznaczyć, ze kaktusy nie mają monopolu na skórę. Rynek zaczynają pobijać produkty z jabłkowych obierek - zarówno skórek, jak i wytłoków, które pozostają po produkcji napojów. Skórzaną kurtkę da się również uszyć z ananasa. Włókna tej rośliny używane w przemyśle tekstylnym mają już nawet nazwę patentową: pinatex.
Wkłady do podgrzewaczy z herbaty rooibos
Palacze, którzy mają mocne postanowienie wyjścia z nałogu, mogą obecnie wybierać w wielu alternatywach: lista urządzeń dostarczających do organizmu nikotynę w sposób mniej szkodliwy z roku na rok robi się coraz dłuższa.
Do dyspozycji są oczywiście e-papierosy, saszetki nikotynowe oraz podgrzewacze tytoniu. Niemniej jednak ta ostatnia nazwa być może będzie wymagała niedługo pewnej modyfikacji. Na rynku pojawiły się bowiem wkłady produkowane z suszu innej rośliny, a konkretnie z rooibosa, czyli np. VEO.
Jak się okazuje, liście “czerwonego krzewu” doskonale sprawdzają się jako alternatywne rozwiązanie. Chociaż same w sobie są pozbawione nikotyny, to jednak w procesie produkcji można je nią nasączyć. Podgrzane, uwalniają tę substancję w podobny do tytoniu sposób: w postaci aerozolu. Tak samo jak wkłady tytoniowe można je również wzbogacić o inne aromaty, co, jak pokazują badania, ma spore znaczenie dla osób, które próbują rozstać się z papierosami.