Ten zegarek jest jak podarunek od przybyszy z kosmosu. Z nim życie na Ziemi staje się łatwiejsze
Dawid Wojtowicz
29 maja 2024, 10:31·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 maja 2024, 10:31
W życiu widziałem już różne technologiczne cuda, ale niektóre gadżety mają tak nowatorskie udogodnienia i wyglądają tak niesamowicie, jakby nie pochodziły z naszego świata. Takim pozaziemskim akcesorium wydaje się HUAWEI WATCH 4 Pro Space Edition, który na naszą planetę przyleciał 7 maja, a ja jako jeden z wybrańców ludzkości w Polsce dostąpiłem zaszczytu sprawdzenia tego jak działa. Nie ukrywam – wrażenia są naprawdę kosmiczne!
Reklama.
Reklama.
Żartuję, że Huawei albo przekazał swój dotąd najbardziej zaawansowany i dopracowany smartwatch partnerom z innej galaktyki, aby go jeszcze "podrasowali", albo pozyskał obcą technologię i sam zrobił z niej znakomity użytek. W każdym razie zegarek wygląda, jakby wykuto go na innej planecie przez cywilizację o wysmakowanym guście. Kopertę i bransoletę wykonano ze stopu tytanu i pokryto diamentopodobną powłoką.
Efekt jest taki, że pod ręką (a raczej na ręce) miałem pomocnika, któremu niestraszne były uderzenia, zarysowania czy kontakt z wodą. Bić takiego podarunku nie miałem serca, ale trzymałem go dosyć długo pod ciągłym strumieniem wody z kranu i nic mu się nie stało. Zresztą, nic dziwnego, skoro można z nim nawet nurkować na głębokość 30 m! Dopowiem, że bardziej odporne materiały premium w niczym nie przeszkadzają, jeśli chodzi o komfort. Zegarek nie był dla mnie za ciężki i nosiło mi się go wybornie.
Patrząc na niego, miałem ciągłe skojarzenia z wahadłowcami, wyprawami w kosmos i eksploracją innych planet. Grafitowa kolorystyka, ciemnoczerwony pierścień wokół wyświetlacza i obrotowa koronka à la dysza silnika rakietowego pobudzały moją wyobraźnię. Nie mam wątpliwości, że podbije on serca wszystkich tych fanów technologii, którzy zwyczajnie mają poczucie piękna.
Pozwólcie, że jednak zejdę myślami wędrującymi ku gwiazdom na Ziemię, gdyż niestosownie byłoby przemilczeć potencjał, jaki kryje w sobie ten smartwatch dla odkrywców naszego rodzimego świata, czy to tego lądowego, czy tego podwodnego. Z ponad setką trybów sportowych na jego pokładzie, ja jedynie skromny biegacz, oczami wyobraźni widzę, jak staje się on nieodłącznym towarzyszem podczas rowerowych wypraw, nurkowych przygód i innych eskapad pozwalających nie tylko zadbać o kondycję, ale także podziwiać piękno ziemskich zakątków.
Do głowy przychodzą mi również bogate możliwości zastosowania zegarka w celach typowo turystycznych. Rozbudowany zestaw czujników, od przyspieszenia, głębokości i temperatury, przez oświetlenie, do żyroskopu, barometru i kompasu, nie znalazł się tu przypadkowo. Kolejne ułatwienia dla zwiedzających świat to widżety z pogodą czy asystentem podróży. Dla podróżnych największą chyba wartość będzie miała niezależna nawigacja bezpośrednio na zegarku. Z mapami Petal piesze lub rowerowe wędrówki staną się o niebo łatwiejsze.
Zdanie o tym, że kosmiczny smartwatch Huawei ma nam ułatwiać życie na Ziemi, podbiłem w tytule, mając na myśli jeszcze jedno komfortowe rozwiązanie, tym razem w obszarze parowania smartwatchów ze smartfonami. WATCH 4 Pro współpracuje ze wszystkimi systemami mobilnymi: iOS, Android, HMS. Powiem jednak szczerze, że nie do końca widziałem sens w kopiowaniu funkcji smartfona przez zegarek, skoro i tak telefon musiał być włączony i w pobliżu.
Przecież największa frajda w tym, by smartwatch zastępował smartfona, gdy np. chcemy pobiegać bez wyczuwalnego obciążenia w kieszeni. Nie mówiąc już o tym, żeby wybawiał nas z opresji, gdy po ludzku zapomnimy zabrać telefon z domu na akcje w terenie, albo gdy smartfonowi padnie bateria. Dlatego miło mi poinformować, że prezentowany zegarek korzysta z funkcji wirtualnej karty SIM (e-SIM). Możesz przez niego swobodnie rozmawiać i korespondować, nawet gdy jesteś daleko od swojej komórki! To rozumiem.
Powiem więcej – tym bardziej doceniam znaczenie owego zegarka jako poręcznego zamiennika smartfonów, gdy doświadczyłem wytrzymałości jego baterii. Nie będę rzucał technikaliami, więc ograniczę się do stwierdzenia, że zegarek dotrzyma wam kroku przez 4-5 dni intensywnego wykorzystywania, w tym wykonywania i odbierania połączeń komórkowych czy SMS-ów. Przy najlepszych wiatrach (w trybie ultraoszczędnym, z podstawowymi funkcjami) nie dotkniecie się do podstawki przez nawet 21 dni. Ładowarka idzie na dłuższy urlop!
O ziemskich sprawach smartwatch nie zapomina również w odniesieniu do troski o nasz dobrostan. Z otwartymi ramionami... tzn. nadgarstkami... powitałem 8-punktowy monitoring zdrowia. Zamiast wyszukiwać i odpalać poszczególne parametry, włączyłem funkcję "Zdrowie na oku", by w minutę zmierzyć tętno, saturację czy poziom stresu. Zachęcam, by nie rozstawać się z nim także w łóżku, gdyż pozwala on śledzić jakość oddychania podczas snu, a wykonana przez niego analiza może być pomocna w określeniu ryzyka bezdechu sennego.
Reasumując, nie wiem, z jaką obcą cywilizacją Huawei nawiązał kontakt, ale efekty tej międzyplanetarnej współpracy przeszły najśmielsze oczekiwania! Mnóstwo funkcji zdrowotnych, sportowych i podróżniczych, możliwość prawdziwego zastąpienia smartfona, nieludzka odporność, kosmiczna bateria i nieziemski wygląd. Po wylądowaniu w sklepach smartwatch premium czeka na półkach w cenie 2799 zł. W okresie od 7 maja do 23 czerwca 2024 na stronie huawei.pl oraz w wielu sieciach z elektroniką kupicie go ze zniżką 200 zł.