"Jak żywy, brawo" – pisze Grażyna. "Przepiękny.... i cudowny jest wykonawca tego dzieła. Pewnie jest Pan miłośnikiem zwierząt. Pozdrawiam serdecznie" – czytam komentarze seniorek pod "zdjęciem" mężczyzny z wyrzeźbionym psem. Obraz fikcyjnego rzemieślnika i jego dzieła został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. AI Slop naprawdę potrafi mylić najstarsze pokolenie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pamiętacie AI Slop? Pisaliśmy o nim w ubiegłym miesiącu. Slop w jęz. angielskim oznacza dosłownie pomyje. W ten sposób określono również "niskiej jakości media – teksty i obrazy – tworzone przy użyciu generatywnej sztucznej inteligencji."
Te zalewają media społecznościowe. Większość młodych osób jest jednak w stanie zauważyć charakterystyczną dla AI estetykę. Nienaturalnie gładkie twarze, błędy przy generowaniu palców czy dziwnie układające się ubrania. Wygenerowane grafiki, choć często udają realizm znany z fotografii, mają w sobie coś, co budzi niepokój i zmusza do kwestionowania, czy to, co widzimy, jest prawdziwe.
Emeryci przegrywają z AI
Nie najlepiej radzą sobie z tym jednak osoby starsze. To, co widzą, biorą za pewnik, a to prowadzi do abstrakcyjnych – z naszej perspektywy – sytuacji.
"Krewetkowy Jezus" stał się viralem na Facebooku i przedstawia dokładnie to, co sugeruje jego nazwa – wizerunek Jezusa, który wyłania się z ławicy krewetek. Grafika stała się wyjątkowo popularna ze względu choćby na setki komentarzy o treści "Amen". Większość z całą pewnością nie była prześmiewcza.
Czytaj także:
Podobnych przykładów jest więcej. Często trafiam na rzemieślników prezentujących swoją twórczość. Tyle że ta twórczość jest wygenerowana – tort, wyszywana koronka czy rzeźba psa.
"Przepiękny.... i cudowny jest wykonawca tego dzieła. Pewnie jest Pan miłośnikiem zwierząt. Pozdrawiam serdecznie" – czytam komentarz jednej z seniorek.
"Jak żywy, brawo" – dodaje Grażyna.
Trafiam też na facebookowy profil Czarny Łabędź. Konto specjalizuje się w publikowaniu wygenerowanych zdjęć opatrzonych komentarzami nawołującymi do działania. Zdjęcia na profilu przeplatają się z artykułami o dziwnych, prowokujących nagłówkach, które kierują do dziwnie brzmiącej witryny infokerjaya.com.
"Mój mąż wyrzucił mnie z mieszkania, kiedy dowiedział się, że będziemy mieli córkę. Ale w polarnym domu czekała na niego ogromna niespodzianka." – tak brzmi jeden z nagłówków, a pod tekstem – oczywiście – seria komentarzy oburzonych seniorek. "Porypany tatuś", "Idiota powinien się leczyć" – czytam.
Na profilu Czarny Łabędź zauważam jednak nową tendencję. Od kilku dni masowo publikowane są zdjęcia żołnierzy o typowo słowiańskiej urodzie z małymi dziećmi. "Gratulacje, Śliczne bliźniaki dużo Zdrówka Miłości dla Was Wszystkich. Niech ten koszmar się szybko skończy byście mogli żyć w Spokoju.".
Wśród nich widzę też zdjęcie mężczyzny bez nogi stojącego na ślubnych kobiercu.
Zdjęcia nawiązujące do wojny w Ukrainie są już przykładem szkodliwej dezinformacji.
Dariusz Jemielniak, profesor, który bada dezinformację w sieci i ruchy antynaukowe, zwraca uwagę na inne zagrożenia, które niesie za sobą AI Slop – obniżenie poziomu dyskursu publicznego i kulturowego, utrudnioną komunikację i erozję zaufania.
AI Slop wylewa się z Facebooka
Wątpliwej jakości wygenerowane grafiki najpierw opanowały Facebooka. Nie jest tajemnicą, że społeczność skupiona wokół tej platformy to nieco starsza grupa niż użytkownicy Instagrama czy TikToka. A to osoby 50+ najłatwiej manipulować wykorzystując treści wygenerowane przez AI.
Te zaczęły się jednak pojawiać w innych miejscach, takich jak Pinterest, Instagram czy strony udające serwisy informacyjne. Ale AI Slop powoli zaczyna przejmować samego Google’a.
Już w listopadzie ubiegłego roku użytkownicy zwrócili uwagę na to, że pierwsze zdjęcie, które pojawia się w wyszukiwarce po wpisaniu "Israel Kamakawiwoʻole" jest wygenerowane. To hawajski artysta, którego każdy kojarzy ze względu na jego wykonanie Over the Rainbow. Zamiast charakterystycznego ukulele użytkownicy mogli zobaczyć zdeformowaną gitarę, na której rzekomo gra wygenerowany roześmiany Israel.
William Szekspir z sześcioma palcami
Gdy dziś wpisuję w wyszukiwarce Google Israel Kamakawiwoʻole nie widzę już wygenerowanej podobizny muzyka, ale problem nie zniknął. Tym razem AI Slop wchłonął Williama Szekspira.
Po wpisaniu w wyszukiwarce imienia i nazwiska XVI-wiecznego angielskiego poety, Google podrzuca mi jego podobiznę wygenerowaną przez AI. Po kliknięciu w grafikę, przechodzę na stronę medium.com. To platforma do publikowania treści, gdzie użytkownicy tworzą i udostępniają własne artykuły na różne tematy.
Ten zatytułowany "Wielcy pisarze w historii — William Shakespeare: Człowiek z piórem" ma zgłębiać temat ambicji, zazdrości, szaleństwa i korumpującej natury władzy. Samo zdjęcie główne nie jest podpisane jako wygenerowane, a autor tekstu w swoich licznych artykułach zawsze korzysta z grafik AI. Fiodor Dostojewski, Zhuangzi czy Charles Dickens – Google ma w czym przebierać.
Nikt nie radzi sobie z zalewem wygenerowanych treści
Magazyn Wired już w zeszłym miesiącu informował, że Pangram Labs i Originality AI – startupy wykrywające wygenerowane treści – odkryły, że platforma blogowa została zalana AI Slopem. Sam dyrektor generalny Medium Tony Stubblebine przyznał, że "treści generowanych przez AI, które są publikowane na Medium, jest obecnie prawdopodobnie dziesięciokrotnie więcej niż na początku roku".
Dlaczego jednak Google uznało, że grafika, którą swój tekst zilustrował jeden z autorów platformy, na której publikować może każdy, będzie najlepsza, by pokazać, jak wyglądał William Szekspir?
W internecie przecież pełno jest cyfrowych kopii XVII-wiecznych obrazów i rycin z wizerunkiem poety. A podobizna AI nie dość, że ma kreskówkowy charakter, to Szekspir ma na niej sześć palców.
Trudno jednak odpowiedzieć na to pytanie, biorąc pod uwagę, że Google trzyma w ścisłej tajemnicy sposób działania swoich algorytmów. Ale to nie tylko wina Google’a, bo z zalewem AI Slopu nie radzi sobie nikt. Brakuje odpowiednich narzędzi filtrujących wygenerowany "ściek".
Czytaj także:
O ile dziś ktoś najwyżej uzna, że William Szekspir miał sześć palców, a Israel Kamakawiwoʻole gra na gitarze, o tyle przeraża mnie myśl o potencjalnych zagrożeniach związanych z przenikaniem AI Slopu do pierwszych wyników wyszukiwarki Google.
Myślę, że Kamala Harris w czapce z napisem "Make America Great Again" czy przytulający się przywódcy państw objętych wojną mogą przynieść konsekwencje znacznie wychodzące poza ekran komputera, do którego, póki co ograniczony jest AI Slop.