logo
Jak duża jest szara strefa na rynku e-papierosów? Fot. ROB ENGELAAR/HOLLANDSE HOOGTE/East News
Reklama.

Raport opracowany dla stowarzyszenia VAP wskazuje, że mierzymy się z masowym napływem tanich, jednorazowych e-papierosów smakowych. Szara strefa na tym rynku może sięgać aż 37,5 proc., ale w rzeczywistości jest zapewne większa. I nikogo raczej nie zdziwi, że badani użytkownicy jednocześnie deklarowali, że w razie wzrostu cen będą sięgać po tańsze źródła.

Jak wygląda rynek e-papierosów w Polsce?

Wedle Piotra Zielińskiego, prezesa zarządu Stowarzyszenia Obrony Praw Przedsiębiorców, e-papierosy są jedną z trzech głównych kategorii produktów na rynku z wynikiem… 2 proc.

Jest to więc mała nisza, w której funkcjonują mali i średni przedsiębiorcy, produkujący wyroby w kraju. Dla porównania tradycyjne wyroby tytoniowe stanowią 90 proc. rynku.

Zestawiając tę skalę z problemem szarej strefy, widzimy, jak niszczycielskie jest to dla biznesu. Tymczasem dla rynku tradycyjnych wyrobów tytoniowych szara strefa nie przekracza obecnie 5 proc. 

A ta mała nisza 2 proc. wciąż jest dochodowa. E-papierosy to rynek dynamicznie rozwijający się, więc traci też państwo. W 2023 roku dochody z podatku akcyzowego od płynu do papierosów elektronicznych (same urządzenia nie są nim objęte) wyniosły 443,6 mln zł. 

Szara strefa w Polsce

Jedną z przyczyn problemu są aktualne przepisy o podatku akcyzowym – nie są nim objęte jednorazowe e-papierosy ani tzw. kartridże (pojemniki zapasowe) do e-papierosów wielokrotnego użytku, a jedynie zawarty w nich płyn (e-liquid). One nie podlegają kontroli organów skarbowych. 

Dane dotyczące kontroli Krajowej Administracji Skarbowej w latach 2021–2023 pokazują, że tylko w ubiegłym roku ujawniono ok. 4,5 mln ml płynu do e-papierosów bez zapłaconej akcyzy, a w przypadku 32 proc. spośród 919 przeprowadzonych kontroli wykryto nieprawidłowości. Już samo to wskazuje na dużą skalę szarej strefy na rynku e-papierosów.

Brak restrykcji na tym polu sprawia, że zdaniem ekspertów branżowych szara strefa na tym rynku ma duży potencjał wzrostowy. Tym bardziej że wedle raportu VAP, że jedynie 18 proc. badanych ma opory w sięganiu po np. wątpliwe kanały dystrybucji. Grupa badana obejmowała ludzi w wieku 18-26 lat, 632 ankiety.

Wedle szacunków ministerstwa Finansów, w 2023 roku do Polski zaimportowano ok. 53,8 mln sztuk e-papierosów ze źródeł nielegalnych. Sprzedaż (rosnąca wykładniczo, przekracza 300 proc. od 2023 roku) odbywa się kanałami sprzedaży internetowej oraz "nielegalne sieci handlowe" z opcjami dowozu do punktu, w szkołach czy na dużych osiedlach. Produkty sprowadzane są też zza granicy, bez większych przeszkód.

Co składa się na tak duży wzrost? Nad tymi produktami nie ma kontroli. Są szeroko dostępne, a do tego tanie (poniżej 30 zł) i z dużym wyborem smaków. Do tego dochodzą przyjęte niedawno podwyżki akcyzy.

Skokowy wzrost akcyzy

W przypadku płynu do e-papierosów stawka akcyzy ma wzrosnąć o 75 proc. w przyszłym roku, o 50 proc. w 2026 roku i o kolejne 25 proc. w 2027 roku. Dla e-liquidów oznacza to wzrost z poziomu 0,55 zł/ml do 0,96 zł/ml w 2025 roku. A ostatecznie 1,8 zł/ml. Więc butelka o pojemności 10 mln zostanie objęta podatkiem w wysokości 18 zł. Ta stawka będzie jedną z najwyższych w Europie.

Skokowe podwyżki akcyzy nie rozwiążą problemu nielegalnych tzw. jednorazówek, za to uderzą w kondycję finansową legalnie działających w Polsce producentów e-liquidów.

Czytaj także: