logo
Kongres stwierdził , że aplikacja, która śledzi i zbiera dane na temat 170 mln użytkowników w USA, stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju.  Fot.: Rick Scuteri/Ted Shaffrey/Associated Press/East News
Reklama.

Dla Donalda Trumpa i TikToka styczeń będzie miesiącem przełomów. Gdy Republikanin będzie inaugurowany na 47. prezydenta USA, platforma społecznościowa najprawdopodobniej będzie musiała wstrzymać swoją operację w Stanach Zjednoczonych.

Obecnie Trump chce jednak wstrzymać decyzję poprzedniej administracji, według której TikTok ma sprzedać część firmy odpowiedzialną za działania w USA albo zostanie zbanowany na terenie kraju. 

Donald Trump zwrócił się w tej sprawie do Sądu Najwyższego z prośbą o opóźnienie ostatecznego terminu sprzedaży TikToka, który obecnie jest wyznaczony na 19 stycznia – dzień przed inauguracją Trumpa na prezydenta. 

Obie partie przeciw TikTokowi

Prawo wycelowane w platformę społecznościową cieszyło się poparciem z obu stron Izby. Amerykański Kongres stwierdził bowiem, że aplikacja, która śledzi i zbiera dane na temat 170 mln użytkowników w USA, stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. 

Choć w trakcie swojej pierwszej kadencji Trump również nawoływał do zbanowania TikToka, obecnie zmienił swoje podejście do platformy. To w końcu dzięki niej udało mu się dotrzeć do młodszej części amerykańskiego elektoratu. Trump powiedział nawet, że TikTok "zajmuje ciepłe miejsce w jego sercu". Na platformie obserwuje go ok. 15 mln osób. 

TikTok i wolność słowa

Sąd Najwyższy ma wysłuchać ostatniego wniosku ze strony TikToka 10 stycznia. W nim platforma powołuje się na pierwszą poprawkę do amerykańskiej Konstytucji, oskarżając rząd o ograniczanie swobody wypowiedzi swoich obywateli i obywatelek. 

Według TikToka rząd "wykorzystuje swoją nadzwyczajną władzę do zamknięcia całej platformy społecznościowej, opierając się w dużej mierze na obawach przed niepochlebnymi komentarzami, które są na niej publikowane".