– Firmy technologiczne muszą wybrać, komu chcą służyć – dobru czy złu, promować demokrację czy pomagać dyktatorom w promowaniu ich narracji – dodaje Cichanouska.
– Firmy technologiczne muszą wybrać, komu chcą służyć – dobru czy złu, promować demokrację czy pomagać dyktatorom w promowaniu ich narracji – dodaje Cichanouska. Kolaż: INNPoland, Laski Diffusion/Laski Diffusion/East News

– Dyktatorzy wykorzystują YouTube do nagrywania tak zwanych "filmów z zeznaniami". Zatrzymują osobę i zmuszają ją do kłamania przed kamerą, że coś zrobiła. Rozpowszechniają te informacje, aby zastraszać innych – mówi nam Swiatłana Cichanouska. Tłumaczy, jak nowe technologie i dostępne narzędzia AI zmieniły działalność białoruskiego reżimu i białoruskiej opozycji.

REKLAMA

Swiatłana Cichanouska to białoruska działaczka polityczna i liderka opozycji demokratycznej wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. 

W 2020 roku zdecydowała się kandydować w wyborach prezydenckich na Białorusi po tym, jak jej mąż, opozycyjny bloger Siarhiej Cichanouski, został aresztowany i niedopuszczony do startu w wyborach.

Jej kampania szybko zyskała ogromne poparcie społeczne, a wiece przyciągały tysiące ludzi, nawet w małych miejscowościach.

Po ogłoszeniu przez władze zwycięstwa Łukaszenki w wyborach, które powszechnie uznano za sfałszowane, na Białorusi wybuchły masowe protesty. W obawie o bezpieczeństwo swoje i rodziny Cichanouska opuściła kraj i udała się na Litwę, gdzie kontynuuje działalność opozycyjną na emigracji.

Polskę odwiedziła 15 maja.

Podczas Impactu w Poznaniu zapytaliśmy ją o rolę nowych technologii w służbie białoruskiego reżimu oraz jak zmieniły one sposób działania opozycji.

Media społecznościowe w rękach opozycji

Swiatłana Cichanouska przyznaje, że gdyby nie technologia i media społecznościowe nie doszłoby do buntu przeciw polityce Łukaszenki w 2020 roku.

– Wcześniej, gdy były tylko gazety, nikt nie wiedział, że w innej części miasta akurat teraz coś się dzieje. W 2020 roku od razu mieliśmy takie informacje, ludzie w czasie rzeczywistym koordynowali swoje działania. To wszystkie dzięki Telegramowi, Instagramowi, TikTokowi. Media społecznościowe stały się bardzo silnym narzędziem w rękach ruchu demokratycznego – przyznaje Cichanouska.

Obywatele Białorusi mają dostęp do wolnych mediów, internetu, mogą oglądać YouTube w kraju.  – Więc to dla nas bardzo ważne narzędzie – mówi Cichanouska.

Czytaj także:

"Filmy z zeznaniami"

Działaczka dodaje, że reżim długo nie nadążał za rewolucją technologiczną, więc innowacyjne rozwiązania pojawiły się w kraju stosunkowo późno. 

– Ale dziś i oni korzystają z mediów społecznościowych, sztucznej inteligencji. Dyktatorzy wykorzystują YouTube do nagrywania tak zwanych "filmów z zeznaniami". Zatrzymują osobę i zmuszają ją do kłamania przed kamerą, że coś zrobiła. Rozpowszechniają te informacje, aby zastraszać innych – twierdzi Cichanouska. 

Dodaje, że białoruska opozycja jest w kontakcie z Google, a firma z nimi współpracuje, blokując wiele filmów reżimu. 

Firmy technologiczne muszą wybrać, komu chcą służyć – dobru czy złu, promować demokrację czy pomagać dyktatorom w promowaniu ich narracji – dodaje.

Naszą rozmowę z liderką białoruskiej opozycji na Impact'25 w Poznaniu, możecie zobaczyć tutaj:

Zalew treści wygenerowanych przez AI

Swiatłana Cichanouska zwraca uwagę na fakt, że dyktatorzy wydają ogromne sumy na rozpowszechnianie własnej narracji nie tylko w Rosji czy na Białorusi, ale w całej Europie.

– Te filmiki wygenerowane przez sztuczną inteligencję zatruwają umysły ludziom, szczególnie młodym. Za tym zalewem treści idzie komunikat: "Czemu miałbyś przejmować się losem Ukrainy czy Białorusi, ciesz się życiem. Zabawiamy cię różnymi filmikami, nie musisz się o nic martwić" i to działa. To psuje postrzeganie sytuacji przez wolnych ludzi. Może nawet nie zdają sobie sprawy, że już krok po kroku utożsamiają się prodyktatorską narracją. To bardzo niebezpieczne – mówi opozycjonistka.