Triki producentów margaryny i rozczarowanie klientów. "A myślałem, że posmaruję masłem i będzie uczta"

Patrycja Wszeborowska
Użytkownik wykopu, chcąc sprawić sobie drobną przyjemność, kupił w osiedlowym sklepie osełkę. Był przekonany, że jego osełka to król wśród maseł. Niestety, zakup smakował jak tania margaryna.
Producenci margaryny często umieszczają na swoich produktach nazwy, które mają sugerować masło flickr.com / fot. Luke Gilliam / CC BY 2.0
– Co myślicie kupując produkt z napisem OSEŁKA? Ja myślę, bardzo dobre masło. Kupiłem w lokalnym sklepie taki wynalazek z napisem OSEŁKA - myślę, posmaruje super masłem chleb i uczta. Natomiast po konsumpcji poczułem smak bieda margaryny z dzieciństwa - patrzę na skład i niestety była to margaryna roślinna – żali się rozgoryczony użytkownik innym forumowiczom. W produkcie znajdowało się 82 proc. tłuszczu. Niestety, tłuszcz mleczny stanowił jedynie 10 proc., reszta była tłuszczem roślinnym.
Użytkownik portalu wykop.pl myślał, że kupił masło, które okazało się margarynąwykop.pl / post użytkownika qwertyenty

Przypadek forumowicza nie jest odosobniony i nie występuje tylko w Polsce. Na popularnym amerykańskim portalu reddit.com oszukańczym masłom poświęcono cały wątek. W USA popularną praktyką jest nazywanie margaryny całymi zdaniami w stylu: „Nie mogę uwierzyć, że to nie jest MASŁO!” Oczywiście słowo „masło” jest wielkie jak wół i widnieje na połowie opakowania, a cała reszta napisana jest najmniejszą możliwą czcionką. Bo przecież klient nie doczyta drobnego druczku i wróci do domu, przekonany, że kupił masło.


Na szczęście w Polsce słowo „masło” nie może zostać użyte na produkcie, które de facto z masłem krowim niewiele ma wspólnego. Jednak i nasi rodzimi producenci margaryny wykazują się zadziwiającą kreatywnością w wymyślaniu nazw dla swoich wyrobów. Wszystko po to, aby jak najbardziej zmylić klienta.

Margaryna imion ma wiele
Z powodu rosnącej niechęci klientów do margaryny, jej producenci chrzczą swoje produkty nazwami sugerującymi masło. Określenia typu „osełka śmietankowa”, „dobre”, „ekstra”, „mazurskie” kojarzą się przecież z tłuściutkim, pysznym masełkiem, prosto od krowy. Nic bardziej mylnego.

Wiele z tych produktów nie zawiera masła, ostrzega Federacja Konsumentów. Zazwyczaj jest to mieszanka masła i margaryny, zawierająca tylko 5-10 proc. tłuszczu mlecznego. Resztę produktu stanowi tani olej palmowy, często najgorszej jakości.

Walka między masłem i margaryną wciąż trwa. Czasem szala przechyla się na korzyść margaryny, kiedy to cena masła osiąga astronomiczne kwoty, jednak o wiele częściej wygrywa masło, które jest zwyczajnie smaczniejsze i, według wielu badań, zdrowsze. Nam pozostaje jedynie dokładnie czytać składy kupowanych w supermarketach produktów. I choć jest to bardziej czasochłonne, łatwiej potem uniknąć rozczarowania wgryzając się w kanapkę.