Krzysztof Bosak nie chce hinduskich dostawców. Prosty rachunek pokazuje, dlaczego to bzdura

Konrad Bagiński
Krzysztof Bosak, obecnie polityk Ruchu Narodowego, był zszokowany widokiem Hindusa na rowerze, rozwożącego jedzenie. Na tyle, by podzielić się swoją opinią na Twitterze. Bosak pyta, czy warto iść w takie multikulti i czy polska młodzież nie mogłaby tego robić. Cóż, najwyraźniej kompletnie pogubił się w realiach dzisiejszego świata.
Przez ostatnie miesiące hinduscy kurierzy stali się nieodłącznym elementem Warszawy Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Nie wiem, w jakim mieście mieszka Krzysztof Bosak. Ale Hindusi na rowerach rozwożący jedzenie dla Uber Eats nie są niczym nowym. Na ulicach Warszawy pojawili się już kilka miesięcy temu. I faktycznie – kiedy pewnego dnia wracałem z pracy do domu, spotkałem na ścieżce rowerowej uśmiechniętego Hindusa na rowerze.




Kto rozwozi jedzenie w Uber Eats?
– W tej chwili kilkanaście procent dostawców pochodzi spoza Polski – twierdzi Magdalena Szulc, rzeczniczka prasowa Ubera. Dodaje, że wśród nich są ludzie wielu narodowości, a praca przy rozwożeniu jedzenia jest dla nich atrakcyjna ze względu na elastyczność. Wielu z nich to studenci.

Inni przedstawiciele firmy twierdzą, że nie przyjmują wielu skarg na dostawców z Indii. Owszem, zdarzają się wpadki i opóźnienia, ale dotyczą w zasadzie wszystkich jedzeniowych kurierów.

Nie jest to praca szczególnie dochodowa, za to bardzo ciężka. Wielkie torby z jedzeniem trzeba wozić w dzień, noc, upał i słotę. Naprawdę nie ma czego zazdrościć. Przy ostrej pracy można zarobić po kilka złotych za dowiezienie komuś jedzenia, da się wyciągnąć nawet ok. 23- 25 złotych za godzinę pracy.

System rozliczeń jest nieco skomplikowany. Za przyjechanie do restauracji dostaje się 3-4 złote, niewiele ponad złotówkę za dostarczenie jedzenia i kilkadziesiąt groszy za każdy przejechany kilometr. Jedną czwartą zarobku trzeba oddać Uberowi, ale za to można liczyć też na gwarantowane zarobki – w Warszawie jest to 25 – 29 zł w porze lunchu i kolacji oraz 14 – 16 zł poza godzinami szczytu. Trudno uznać to za kokosy, tym bardziej, że transport realizuje się na własną rękę.

Hindusi zabierają nam pracę?