Od piwa po telefony, Adam Nawałka reklamuje już niemal wszystko. "Co on tam robi?"

Adam Sieńko
Adam Nawałka: jak on zarabia? Im bliżej mundialu, tym więcej marek próbuje ogrzać się w blasku kadry piłkarskiej reprezentacji Polski. Do wszechobecnych reklam z udziałem Roberta Lewandowskiego zdążyliśmy się już przyzwyczaić – w tym roku najlepszy strzelec naszej kadry również dał swoją twarz do wielu projektów jednocześnie. Pod tym względem nieoczekiwanie zaczyna go jednak doganiać Adam Nawałka.
Im bliżej mundialu, tym więcej marek próbuje ogrzać się w blasku kadry piłkarskiej reprezentacji Polski Youtube.com/WarkaYT
Popularność Nawałki dała o sobie znać już przed paryskimi mistrzostwami Europy. Wtedy sympatyczny selekcjoner reklamował okna FAKRO, kibicował „bohaterom domu” kupującym w Leroy Merlin, pojawił się nawet w salonie Playa. Okazało się, że dopiero się wtedy rozkręcał. Po jego wizerunek marki na dobre sięgnęły dopiero teraz.

Od piwa po telefony
– Jak on ma taką paczkę, to co? Wiadomo, że mistrz – komplementują Adama Nawałkę w nowym spocie... parówki. Kampania pt. „Mężczyźni wolą Berlinki” to jedna z nowszych koncepcji, twarzą selekcjonera reprezentacji Polski starają się jednak grać dzisiaj branże od sasa do lasa. Dosłownie chwilę później możemy się na przykład natknąć na spot, w którym Nawałka z perspektywy helikoptera ogląda miasto przystrajane w biało-czerwone barwy. To znów reklama Warki.




W tym miejscu na usta ciśnie się zresztą pytanie: dlaczego akurat Adam Nawałka? Selekcjoner kadry, w przeciwieństwie do części swoich podopiecznych, nie jest postacią szczególnie wyrazistą.

– Myślę, że o wyborze mogły decydować dwie kwestie. Pierwsza to kontrast między nim, a jego piłkarzami. Nawałka jest przywiązany do reprezentacji, nie ma kontraktów międzynarodowych. Nie przekłada również swojego statusu w reklamie na media społecznościowe co np. bardzo chętnie robi Lewandowski czy Krychowiak. Jest stonowany, ale ma sukces. A to w Polsce jest doceniane – podkreśla w rozmowie z INN:Poland Radosław Dudzic, creative director z agencji OS3.

Ekspert dodaje też, że nie wszystkie firmy mogą sobie pozwolić na piłkarzy reprezentacji, bo ci mają np. umowy sponsorskie z konkurencyjnymi brandami.

„Co on tam robi?”
Część spotów można rzecz jasna wytłumaczyć umowami sponsorskimi zawieranymi z PZNP. W ich ramach, firmy gwarantują sobie sesje zdjęciowe i filmowe z czołowymi postaciami kadry, nic więc dziwnego, że obficie z tej możliwości potem korzystają. Przykład? Tylko sam Kamil Grosicki jest dzisiaj ambasadorem napoju energetycznego Turbo Grosik Energy Drink, zachwala telewizory Manty i przekonuje do używania oleju silnikowego Venol.



– Przed mistrzostwami świata wiele marek idzie na łatwiznę i zaczyna grać emocjami piłkarskimi. Zawodnicy są wprowadzani do reklam bez kontekstu. Pół biedy, gdy robi to Lotos, który jest sponsorem reprezentacji. Gorzej, gdy Nawałka nagle wskakuje do reklamy Berlinek, a ja patrzę na niego i na usta ciśnie mi się pytanie: „co on tam robi?” – opowiada Dudzic.

Jego zdaniem, jedną z tych reklam, które jako tako bronią się w kontekście użycia trenera jest Samsung. – Jego doświadczenie i spokój dobrze współgrają z marką, choć spot poza sezonem piłkarskim można było pokazać również bez użycia jakichkolwiek gwiazd. Samsung chciał po prostu skorzystać na modzie na reprezentację – kwituje.

Dyskusja o zbytnim eksploatowaniu znanych bohaterów pojawiła się już w 2016 roku. Wówczas eksperci pastwili się nad wykorzystaniem wizerunku Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium występował w spotach T-Mobile, Huawei, mył głowę szamponem Head&Shoulders, golił maszynkami Gillette, a ubierał w Vistuli. I o ile te dwie pierwsze firmy zebrały pochwały za dość oryginalne podejście do wizerunku sportowca, o tyle na reszcie reklam eksperci nie zostawili w rozmowie z „Wirtualnymi Mediami” suchej nitki, uznając, z grubsza, że to „nachalne wykorzystanie osoby będącej na topie”.