Od piwa po telefony, Adam Nawałka reklamuje już niemal wszystko. "Co on tam robi?"
Adam Nawałka: jak on zarabia? Im bliżej mundialu, tym więcej marek próbuje ogrzać się w blasku kadry piłkarskiej reprezentacji Polski. Do wszechobecnych reklam z udziałem Roberta Lewandowskiego zdążyliśmy się już przyzwyczaić – w tym roku najlepszy strzelec naszej kadry również dał swoją twarz do wielu projektów jednocześnie. Pod tym względem nieoczekiwanie zaczyna go jednak doganiać Adam Nawałka.
Od piwa po telefony
– Jak on ma taką paczkę, to co? Wiadomo, że mistrz – komplementują Adama Nawałkę w nowym spocie... parówki. Kampania pt. „Mężczyźni wolą Berlinki” to jedna z nowszych koncepcji, twarzą selekcjonera reprezentacji Polski starają się jednak grać dzisiaj branże od sasa do lasa. Dosłownie chwilę później możemy się na przykład natknąć na spot, w którym Nawałka z perspektywy helikoptera ogląda miasto przystrajane w biało-czerwone barwy. To znów reklama Warki.
W tym miejscu na usta ciśnie się zresztą pytanie: dlaczego akurat Adam Nawałka? Selekcjoner kadry, w przeciwieństwie do części swoich podopiecznych, nie jest postacią szczególnie wyrazistą.
– Myślę, że o wyborze mogły decydować dwie kwestie. Pierwsza to kontrast między nim, a jego piłkarzami. Nawałka jest przywiązany do reprezentacji, nie ma kontraktów międzynarodowych. Nie przekłada również swojego statusu w reklamie na media społecznościowe co np. bardzo chętnie robi Lewandowski czy Krychowiak. Jest stonowany, ale ma sukces. A to w Polsce jest doceniane – podkreśla w rozmowie z INN:Poland Radosław Dudzic, creative director z agencji OS3.
Ekspert dodaje też, że nie wszystkie firmy mogą sobie pozwolić na piłkarzy reprezentacji, bo ci mają np. umowy sponsorskie z konkurencyjnymi brandami.
„Co on tam robi?”
Część spotów można rzecz jasna wytłumaczyć umowami sponsorskimi zawieranymi z PZNP. W ich ramach, firmy gwarantują sobie sesje zdjęciowe i filmowe z czołowymi postaciami kadry, nic więc dziwnego, że obficie z tej możliwości potem korzystają. Przykład? Tylko sam Kamil Grosicki jest dzisiaj ambasadorem napoju energetycznego Turbo Grosik Energy Drink, zachwala telewizory Manty i przekonuje do używania oleju silnikowego Venol.
– Przed mistrzostwami świata wiele marek idzie na łatwiznę i zaczyna grać emocjami piłkarskimi. Zawodnicy są wprowadzani do reklam bez kontekstu. Pół biedy, gdy robi to Lotos, który jest sponsorem reprezentacji. Gorzej, gdy Nawałka nagle wskakuje do reklamy Berlinek, a ja patrzę na niego i na usta ciśnie mi się pytanie: „co on tam robi?” – opowiada Dudzic.
Jego zdaniem, jedną z tych reklam, które jako tako bronią się w kontekście użycia trenera jest Samsung. – Jego doświadczenie i spokój dobrze współgrają z marką, choć spot poza sezonem piłkarskim można było pokazać również bez użycia jakichkolwiek gwiazd. Samsung chciał po prostu skorzystać na modzie na reprezentację – kwituje.
Dyskusja o zbytnim eksploatowaniu znanych bohaterów pojawiła się już w 2016 roku. Wówczas eksperci pastwili się nad wykorzystaniem wizerunku Roberta Lewandowskiego. Napastnik Bayernu Monachium występował w spotach T-Mobile, Huawei, mył głowę szamponem Head&Shoulders, golił maszynkami Gillette, a ubierał w Vistuli. I o ile te dwie pierwsze firmy zebrały pochwały za dość oryginalne podejście do wizerunku sportowca, o tyle na reszcie reklam eksperci nie zostawili w rozmowie z „Wirtualnymi Mediami” suchej nitki, uznając, z grubsza, że to „nachalne wykorzystanie osoby będącej na topie”.