"Bierzemy odpowiedzialność, obiecujemy rekompensaty". Prezes Green Caffe Nero przeprasza

Mariusz Janik
Salmonella w Warszawie. Kilkanaście osób w szpitalu, zapas ciast w śmieciach, mocno nadszarpnięta reputacja – to skutki pojawienia się Salmonelli w kawiarniach sieci Green Caffe Nero. Już od pierwszych godzin po odnotowaniu zachorowań sieć zareagowała w sposób jakiego należałoby sobie w takich sytuacjach życzyć: bez owijania w bawełnę wzięła odpowiedzialność na siebie, choć wciąż zastrzega, że Salmonella została „przywleczona” do kawiarni wraz z którymś ze składników od poddostawców. We wtorek w piersi postanowił się uderzyć sam szef firmy, Adam Ringer.
Prezes Green Caffe Nero, Adam Ringer. Fot. Facebook / Green Caffe Nero / PrntScr
Oświadczenie zostało nagrane bez montażu, a samemu Ringerowi głos nieraz wiązł w gardle. – Od piętnastu lat naszym celem jest oferowanie jak najlepszej kawy i jak najlepszego jedzenia. Niestety, tym razem coś zawiodło – przyznaje Ringer w oświadczeniu wideo, jakie trafiło do mediów społecznościowych. – Jest nam z tego powodu bardzo przykro i bardzo przepraszamy – dodał.

Jak podkreśla Ringer, wciąż trwa dociekanie przyczyn incydentu. Firma jest przekonana, że partia jedzenia z bakteriami trafiła do piekarni firmy od dostawców. – Jednocześnie w Warszawie panował upał, który przedostał się do kawiarni i do stołów ekspozycyjnych. Bo to zawsze tak jest, że przyczyn i czynników jest wiele. I jak one się sumują, mogą dać nieoczekiwane, negatywne rezultaty – podsumowuje.




Green Caffe Nero bierze pełną odpowiedzialność za wczorajsze zdarzenia. Firma jest w kontakcie z osobami, które zachorowały. – Staramy się rozmawiać o tym, co się stało, staramy się podtrzymać na duchu i obiecujemy adekwatne rekompensaty wszystkim poszkodowanym – zastrzega Ringer. We wtorek rano specjaliści z firmy spotkali się z inspektorami Sanepidu. Pierwsze ustalenia weszły w życie już dziś, jutro kawiarnie będą zamykane nieco wcześniej, żeby personel miał czas zapoznać się z nowymi zasadami pracy.