Dlaczego Próchnik upadł? Kojarzona z jakością firma zaczęła robić odzież patriotyczną
Próchnik bankrutuje. Najstarsza firma na polskiej giełdzie złożyła (a sąd przyjął) wniosek o upadłość. Legendarną firmę, działającą od 1948 roku, dobiły m.in. dwie rzeczy – przeniesienie produkcji z Chin do Polski oraz produkcja tzw. odzieży patriotycznej.
Komunikat obecnych władz spółki podkreśla, że Próchnik był po prostu źle zarządzany. Firma utrzymywała też drugą markę – Rage Age, ale różnice pomiędzy nimi zostały zatarte do tego stopnia, że nie miało to sensu ekonomicznego. Na dodatek Próchnik w 2014 roku przeniósł produkcję z Chin do Polski. Był to krok odważny, w sumie patriotyczny, ale kompletnie nieopłacalny.
– Ówczesny zarząd akceptował zbyt wysokie koszty produkcji w polskich fabrykach oraz przyjął strategię sprzedaży w cenach regularnych. Przy agresywnej polityce cenowej konkurentów spółka z dużym opóźnieniem dostosowała ceny do rynku, czego skutkiem było rosnące zatowarowanie oraz obniżający się poziom środków obrotowych – pisze spółka w swoim raporcie.
Odzież patriotyczna, historyczna i miltarna
Na fali patriotycznego wzmożenia władze spółki zdecydowały się też na zmianę logo. Wpleciono w nie Krzyż Walecznych. W ofercie pojawiły się ubrania z nazwami zaczerpniętymi od nazwisk polskich dowódców. Mieliśmy na przykład garnitur Anders albo płaszcz Orlicz – od nazwiska gen. Gustawa Orlicz-Dreszera. Inne modele płaszczy nazwano np. Westland i Lysander. Wzięły swe miano od samolotów typu Westland Lysander, na których podczas II wojny światowej szkolono polskich pilotów w Wielkiej Brytanii.
– Porzucono prawdziwy, utrwalony w Polsce wizerunek Próchnika jako solidnej jakościowo marki modowej i niekwestionowanego przez dekady lidera okryć wierzchnich. Jego miejsce zajął oderwany od produktu zwrot do motywów historyczno-patriotycznych oraz militarnych – napisali przedstawiciele spółki w komunikacie.
Oprócz tego zarząd podkreślił, że do upadku marki przyczyniły się też błędy w sprzedaży, kosztowne eksperymenty z wchodzeniem na modne platformy zakupowe i asortyment, który nie trafiał do gustu odbiorców. Zmiany, jak pozyskanie do reklam Mariusza Czerkawskiego, odejście od kontrowersyjnego krzyża w logo firmy na rzecz klasycznego, prostego liternictwa i zwrot do młodszych klientów, przyszły zbyt późno.