Rząd traci kluczowego sojusznika. „Dość już tej hipokryzji i roszad kadrowych”
Dotychczas drogi gabinetów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego oraz związkowców z „Solidarności” zwykle były zbieżne. W ostatnich miesiącach ten nieformalny alians zaczyna stopniowo pękać. Do tego stopnia, że związkowcy z KGHM „otwartym tekstem” potępili to, co dzieje się w KGHM Polska Międź – a przy okazji, w innych spółkach Skarbu Państwa.
"Solidarność" gniewnie o reformach PiS i polityce KGHM
Efektem dla firmy są permanentne kłopoty z nieudanymi inwestycjami zagranicznymi i krajowymi, zadłużeniem, wzrostem zobowiązań pozabilansowych, pogarszającymi się warunkami pracy, kosztami, piętrzącymi się nominacjami do zarządów i rad nadzorczych. – Ta sytuacja zakończy się tragicznie dla naszych miejsc pracy – kwitują autorzy petycji.
„Pod płaszczykiem tzw. konkursów, na podstawie kuriozalnej” ustawy „powołuje się swoich ludzi, zasłaniając się konkursami i odpowiedzialnością rad nadzorczych”. Związkowcy wytykają, że rozstrzygnięcie konkursu na zarząd dopiero 22 czerwca, a już wiadomo, kto się znajdzie w nowych władzach spółki. – To czysta hipokryzja i obłuda. Za konkursem i decyzjami rady nadzorczej kryją się politycy, którzy nie mają cywilnej odwagi, aby wziąć bezpośrednią odpowiedzialność za swoje decyzje – kwitują związkowcy.
Gniewny list „Solidarności” z KGHM to nie jedyny sygnał, że między związkami a rządem zaczyna iskrzyć. W ostatnich tygodniach konflikty między związkowcami, a osobami nominowanymi przez władze wybuchły m.in. w ZUS czy w banku Pekao S.A. Zwłaszcza szeregowi działacze „Solidarności” mają za złe swoim liderom komitywę z rządem. – Od kiedy rządzi PiS, władze związku nagle we wszystkim się z panią prezes zgadzają – wytykano np. w ZUS.