To lepsze niż IT. W tej branży brakuje 70-80 tysięcy specjalistów, zarobki poszły w górę nawet o jedną trzecią

Marcin Długosz
70-80 tys. osób – takiej liczby inżynierów potrzebuje polski przemysł i branża technologiczna, by móc funkcjonować. Deficyt nie rozkłada się równomiernie, ale są takie segmenty tego rynku, w których wzrost płac sięgnął 30 proc. w krótkim, kilkunastomiesięcznym okresie. A to i tak za mało, bo specjalistom marzą się podwyżki nawet o 50 proc. W końcu na Zachodzie zarabia się dwa razy lepiej.
Na polskim rynku pracy brakuje aż 70-80 tys. inżynierów. Trwają prawdziwe łowy na takich specjalistów. Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
W kiepskiej sytuacji są branże motoryzacyjna, lotnicza, budowlana, kolejowa, elektroniczna czy automatyki przemysłowej – wylicza Puls HR, powołując się na analizy firmy rekrutacyjnej Bergman Engineering.

Jej eksperci przekonują, że w tej chwili trwa prawdziwe polowanie na inżynierów – tym bardziej, że bardzo często ci, którzy dysponują znajomością języka obcego, decydują się na przyjęcie ofert zza granicy, zwłaszcza Niemiec czy Holandii. W rezultacie przedsiębiorcy próbują zachęcać wyższymi płacami.

Tu jednak pozostaje wiele do nadgonienia. Płace w branży poszły w górę średnio o 10 proc. od 2016 roku. Ale w niektórych segmentach – jak branża energetyczna czy drogowa – wzrost sięgnął nawet 25-30 proc. Inżynierowie jednak chcieliby znacznie większych podwyżek, najlepiej w okolicach 50 proc. – podkreśla Puls HR.


W najgorszej sytuacji są branże lotnicza, motoryzacyjna i automatyki przemysłowej. – Zapotrzebowanie na kadrę inżynierską jest w tych sektorach bardzo duże, praktycznie nigdy nie zostaje zaspokojone – podkreśla Monika Paciorkowska-Krawców, ekspertka firmy.