Ceny mieszkań w Polsce rosną jak szalone. Tak drogo nie było od 10 lat

Konrad Bagiński
Ceny mieszkań w największych miastach Polski w ciągu ostatniego roku wzrosły o mniej więcej 10 proc. W Warszawie średnia cena metra kw. przekroczyła 8 tys. złotych. Efekt? Liczba transakcji spada, coraz mniej ludzi stać na mieszkanie.
Ceny mieszkań ostro w górę, coraz więcej Polaków może sobie najwyżej popatrzeć na budowę. Foto: Paweł Malinowski/Agencja Gazeta
Wzrost cen mieszkań zauważyli dziennikarze Rzeczpospolitej. Okazuje się, że zmiana cen jest duża, a własne M – najdroższe od 10 lat. Mieszkania w Warszawie w ciągu roku podrożały o 8 proc., w Łodzi i Wrocławiu o ponad 10 proc. a w Gdańsku nawet o 12,5 proc.

Te dane idą wbrew często spotykanej narracji, że na mieszkanie może sobie pozwolić coraz więcej osób.

– Efekt wyraźnie widać w najnowszym raporcie warszawskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego. Wskazuje on, że w drugim kwartale 2018 r. sprzedano w Warszawie 5,3 tys. nowych mieszkań, o prawie 15 proc. mniej niż w pierwszym kwartale tego roku i o 24 proc. mniej niż w czwartym kwartale ubiegłego – mówi gazecie Marcin Krasoń, ekspert Home Brokera.


Analitycy dodają, że przyczynami tej sytuacji są przede wszystkim rosnące ceny materiałów budowlanych i gruntów. Na przykład w Gdańsku działki budowlane zdrożały o ok. 30 proc. Podobny wzrost zanotowały choćby płyty OSB, zaś kosz budowy ścian i izolacji wzrósł o 10 proc.

Mimo rosnących cen materiałów budowlanych i robocizny, budowa domu często bywa tańsza, niż kupno gotowego mieszkania.

Kredyt hipoteczny na mieszkanie
Popyt ciągle jest duży, ale nie polepsza go spory wkład własny, jaki trzeba mieć, by uzyskać kredyt hipoteczny. Obecnie absolutnym minimum jest 10 proc. wartości mieszkania.

Krasoń dodaje, że nie warto obecnie zadłużać się na całą swoją zdolność kredytową. Kiedy w Polsce wzrosną stopy procentowe, raty za mieszkania mogą pójść o 30 – 40 proc w górę. Jednocześnie spadnie wartość lokalu, więc w razie kłopotów nie uda nam się go sprzedać za oczekiwaną cenę.

Co ciekawe, są też nieliczne miasta, które oparły się wzrostowi cen. Tak jest np. w Poznaniu, gdzie mieszkania zdrożały jedynie o 0,3 proc., Krakowie (0,6 proc.) czy Bydgoszczy (+2,3 proc.).