Tak szczodrych obietnic wyborczych jeszcze nie było. „Bzdury, trudno komentować”

Patrycja Wszeborowska
„Bzdury”, „obietnice na patyku”, a nawet „kłamstwa” . W świetle nadchodzących wyborów samorządowych ekonomiści w rozmowie z „Rz” zrecenzowali obietnice wyborcze, których, jak twierdzi dziennik, tak wiele nie było chyba jeszcze nigdy.
Kandydaci z ramienia PiS w tegorocznych wyborach samorządowych mogli liczyć na nieskrywaną przychylność premiera i jego ministrów. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
– Festiwal obietnic zmierza do finału – pisze piątkowa „Rzeczpospolita” o przedwyborczej kampanii. Ekonomiści z jednej strony ocenili ją jako bardzo szczodrą, a z drugiej - zakrawającą na abstrakcję i absurd.

Czego zabrakło w obietnicach
Ekspertom najbardziej brakowało merytorycznej dyskusji i realnej analizy kondycji finansowej samorządów. Na porządku dziennym było dorzucanie hojnych obietnic „bez ładu i składu”, zwłaszcza wśród propozycji rozwojowych.

W podsumowaniu najczęściej przewijały się budowa kilku linii metra, ogromnej ilości mostów, kilometrów ścieżek rowerowych i innych innowacyjnych rozwiązań komunikacyjnych. Poziom absurdu tegorocznych obietnic był tak wysoki, że aż trudno je ocenić.


– W tej kampanii samorządowej pada tak wiele bzdurnych pomysłów, deklaracji oderwanych od rzeczywistości czy nawet kłamstw, że trudno to komentować z ekonomicznego punktu widzenia. Nie mówiąc już o ocenie ich potencjalnego wpływu na gospodarkę – mówi w rozmowie z dziennikiem Witold Orłowski z Akademi Finansów i Biznesu Vistula.

Politycy PiS mieli przychylność rządu
Eksperci ocenili również, że tegoroczna kampania była znacznie prostsza dla kandydatów z ramienia PiS, dlatego, że rząd jawnie z nimi sympatyzował.

– Pan premier i jego ministrowie, pozostając w służbie publicznej, oddali się działalności partyjnej. To oczywiście zdarzało się i wcześniej, ale nigdy żaden polityk nie mówił wprost, że tylko kandydaci rządzącej partii mają szansę na lepsze traktowanie przez rząd. To skandal – komentuje Wojciech Warski z Business Centre Club.

Dziennik przypomina, że pod samorządowe obietnice kandydatów PiS zostało podpiętych wiele rządowych, drogich programów, jak np. „Czyste powietrze”, które zakłada 10 mld zł rocznie na termomodernizację domów i wymianę pieców, czy program dostępu do szerokopasmowego internetu, który na potrzeby kampanii został sprzedany „na nowo”.

Z wyborczych „smaczków” przypominamy polityków PiS z Płońska, którzy zdecydowali się rozdawać pieniądze, podczepiając się pod program 500 plus i oferując wyborcom dodatkowe 100 zł dodatku oraz 50 plus na kino.