Tak szczodrych obietnic wyborczych jeszcze nie było. „Bzdury, trudno komentować”
„Bzdury”, „obietnice na patyku”, a nawet „kłamstwa” . W świetle nadchodzących wyborów samorządowych ekonomiści w rozmowie z „Rz” zrecenzowali obietnice wyborcze, których, jak twierdzi dziennik, tak wiele nie było chyba jeszcze nigdy.
Czego zabrakło w obietnicach
Ekspertom najbardziej brakowało merytorycznej dyskusji i realnej analizy kondycji finansowej samorządów. Na porządku dziennym było dorzucanie hojnych obietnic „bez ładu i składu”, zwłaszcza wśród propozycji rozwojowych.
W podsumowaniu najczęściej przewijały się budowa kilku linii metra, ogromnej ilości mostów, kilometrów ścieżek rowerowych i innych innowacyjnych rozwiązań komunikacyjnych. Poziom absurdu tegorocznych obietnic był tak wysoki, że aż trudno je ocenić.
– W tej kampanii samorządowej pada tak wiele bzdurnych pomysłów, deklaracji oderwanych od rzeczywistości czy nawet kłamstw, że trudno to komentować z ekonomicznego punktu widzenia. Nie mówiąc już o ocenie ich potencjalnego wpływu na gospodarkę – mówi w rozmowie z dziennikiem Witold Orłowski z Akademi Finansów i Biznesu Vistula.
Politycy PiS mieli przychylność rządu
Eksperci ocenili również, że tegoroczna kampania była znacznie prostsza dla kandydatów z ramienia PiS, dlatego, że rząd jawnie z nimi sympatyzował.
– Pan premier i jego ministrowie, pozostając w służbie publicznej, oddali się działalności partyjnej. To oczywiście zdarzało się i wcześniej, ale nigdy żaden polityk nie mówił wprost, że tylko kandydaci rządzącej partii mają szansę na lepsze traktowanie przez rząd. To skandal – komentuje Wojciech Warski z Business Centre Club.
Dziennik przypomina, że pod samorządowe obietnice kandydatów PiS zostało podpiętych wiele rządowych, drogich programów, jak np. „Czyste powietrze”, które zakłada 10 mld zł rocznie na termomodernizację domów i wymianę pieców, czy program dostępu do szerokopasmowego internetu, który na potrzeby kampanii został sprzedany „na nowo”.
Z wyborczych „smaczków” przypominamy polityków PiS z Płońska, którzy zdecydowali się rozdawać pieniądze, podczepiając się pod program 500 plus i oferując wyborcom dodatkowe 100 zł dodatku oraz 50 plus na kino.