Sante pogrąża się jeszcze bardziej. Najpierw strukturyzowana woda, teraz tajemnicze biofotony

Konrad Bagiński
Kolejny bloger – dodajmy, że ekspert w swojej branży – idzie na wojnę z firmą Sante. Dietetyk Damian Parol rozprawia się ze stworzonym przez to przedsiębiorstwo mitem, jakoby tajemnicze biofotony, emitowane choćby przez świetliki i znajdujące się (ponoć) w żywności od Sante, miały zbawienny wpływ na nasze zdrowie.
Biofotony w żywności - kolejna pseudonaukowa ściema? Foto: dolgachov / 123RF
Ledwie wybuchła afera dotycząca oferowanych przez Sante kąpieli w ustrukturyzowanej wodzie, a już kiełkuje następna. Damian Parol, dietetyk i trener, z doktoratem zrobionym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, wyczytał, iż firma przekonuje do produkowanej przez siebie żywności, twierdząc, że zawiera ona cenne dla naszego zdrowia biofotony.

Sante pisze o „żywności wysokowibracyjnej”, która „charakteryzuje się wysokim stopniem synchronizacji biofotonów”. Przedstawiciele firmy twierdzą, że „najnowsze odkrycia naukowe dopuszczają istnienie energii świetlnej w postaci biofotonów zmagazynowanych w pożywieniu, co również może decydować o jego jakości”.


Parol dość brutalnie rozprawia się z tym mitem, twierdząc, że żadne badania naukowe nie wspominają o biofotonach w diecie. Same biofotony są rzeczywiście emitowane przez wiele organizmów żywych – to bardzo słabe promieniowanie ultrafioletowe.

Czym są biofotony?
Sęk w tym, że zdolne do emisji biofotonów są jedynie żywe rośliny i zwierzęta, a nie żywność. Poza tym nie ma na świecie żadnych badań dotyczących ewentualnego wpływu biofotonów na zdrowie – ani pozytywnego, ani negatywnego.

– To wszystko tworzy wrażenie, że firma Sante poza produkcją żywności i branżą SPA weszła na etap produkcji ściemy oraz kolportażu faktów alternatywnych. Jednocześnie bulwersuje mnie, że firma której misją jest propagowanie zdrowego odżywiania wypisuje takie głupoty i jeszcze chce pozywać osoby, które odważyły się na krytyczny komentarz. Uważam, że nie jest to postawa odpowiedzialnej firmy i sam zrezygnuję z kupowania ich produktów, pomimo że nie mam zastrzeżeń do samej jakości – pisze Damian Parol na swoim blogu.